W ostatnich latach można zaobserwować wysyp polskich książek fantasy i sci-fi. Następcy Lem-a i Sapkowskiego "popełniają" książki o bardzo różnym poziomie. Obok takich perełek, jak cykl o Mordimerze Maedrinie, Jacka Piekary, na półkach lądują zwykłe śmieci. Na szczęście, moim zdaniem, Mieszkowi Zagańczyk z jego powieścią "Allah 2.0" w znakomity sposób awansował do ekstraklasy.
Wydany w 2005 roku bestseller przedstawia niepokojącą wizję historii. Świat, po tym jak wyczerpały się zasoby ropy naftowej, przestawia się na alternatywne źródła energii. Zapomina przy tym o bliskim wschodzie, który zostaje praktycznie wyłączony z nowego interesu. Islamiści z tamtych terenów czują się zagrożeni, opuszczeni, a nade wszystko wykorzystani. To wszystko powoduje, że rozpoczynają inwazję na Europę, w wyniku której opanowują prawie cały kontynent. Na dodatek powstają liczne państwa korporacyjne, które przegrywają walkę z Chinami o prymat w gospodarce. W czasie wojny wykorzystano broń, co doprowadziło do upadku wielu ośrodków starej cywilizacji, m.in. Berlina. Postęp technologii poszedł bardzo do przodu, dzięki czemu ludzie mogą wczepić sobie modemy w głowie i być "on-line" cały czas, czy też jeździć na głupolach (rodzaj surogatów). W tym całym bajzlu poznajemy Zak-a, hakera z byłej stolicy Niemiec, który trafił do więzienia Korporacji Pao, za kradzież danych o jednej z wojen. Jego szczęście w nieszczęściu polega na tym, że dostaje propozycje nie do odrzucenia. Ma odnaleźć zaginioną wiele lat temu relikwie - cudowną rękę Jana Pawła II-go, którą pozdrawiał on wiernych i dokonywał cudów. Ale jak to zrobić, mając do dyspozycji jedynie Internet i głupola, na dodatek będąc zamkniętym w celi?? I czy tajemnicza nieznajoma, istna femme fatale, rzeczywiście potrzebuje jej do celów "kolekcjonerskich??".
Pierwsze co robi wrażenie, to aktualność przedstawionych zagadnień. Autor pisał książkę kilka lat, zanim świat usłyszał o Al-Kaidzie, czy Dżihadzie. Na dodatek, nikt wtedy nie myślał o tym, że ropa naftowa może kiedyś się skończyć. Niepokój tej wizji, pogłębia fakt, że autor to wszystko świetnie uzasadnił i szczegółowo opisał. Czytając tę książkę miałem wrażenie, że to wszystko jest zbyt realne, żeby było tylko fikcją, w rzeczywistości będąc strasznym proroctwem. Paranaukowy język, operowanie żargonem, czy też odpowiednie interpretowanie faktów, o których już wiemy, sprawia iż paranoiczny klimat książki z każdą stroną smakuje coraz lepiej!. Fabuła jest wartka, autor nie daje nam "odsapnąć", a zwroty akcji przypominają hollywoodzkie superprodukcje. Książka ma aż 559 stron, ale mimo to nie nuży, ani nie irytuje. Najlepsze jest w niej jednak to, że czytając ją kolejny raz, można odkryć coś nowego, coś co można było przeoczyć, czy też zignorować. To sprawia z kolei, że łatwiej do niej wrócić, niż do wielu innych pozycji.
Jeżeli miałbym znaleźć jakieś wady, to musiałbym je wymyślić. Jednakże jest w niej kilka kwestii o której muszę wspomnieć. Książki nie polecam środowiskom radykalnych chrześcijan, ani islamistów. Ani jedni, ani drudzy nie zostali pokazani w zbyt dobrym świetle. Tych pierwszych poznajemy jako konserwatywnych i zacofanych megalomanów, zaś ci drudzy pokazani są jako bezmyślni głupcy, którzy po opanowaniu nowych terenów prowadzą do ich zacofania. Wszyscy posługują się przemocą i można odnieść wrażenie, że cały świat to państwo policyjne. Na dodatek uprzedmiotowiono tu Papieża Polaka (a raczej jego dłoń), sprawiając że katolicy mogą czuć się obrażeni, już przez samo umieszczenie ręki papieża i pokazywanie pogardy, z jaką była w książkowej przeszłości traktowana. Z drugiej jednak strony jest ona, podobnie jak postać Karola Wojtyły, poddawana szczególnej apoteozie, co może nie spodobać się skrajnym ateistom. Czy jednak takie kontrowersje, nie dodają smaku książce?
Trzeba jednak zauważyć, że nie bije ona w oczy takimi kwestiami. Nikt nie robił kampanii negatywnej, aby podkreślić jej ...sporne kwestie. Chociaż szukałem wszędzie, nie znalazłem ani jednego autoryzowanego opisu, który podkreślałby, że książka może wywołać dyskusje na w/w tematy.
Cieszy mnie, że jest w Polsce autor, który potrafi wykreować tak szczegółowy i intrygujący świat nie będący alternatywą historyczną, lecz wizją przyszłości. Jestem dumny, że mogę taką książkę jak "Allah 2.0" postawić na półce i mieć świadomość, że napisał ją Polak. Niesie to ze sobą pewne brzemię. Zapewne na świecie nigdy nie odniesie ona komercyjnego sukcesu, nie będzie się o niej pisać rozpraw naukowych. Chociaż... ropa ma się skończyć za 50 lat, więc kto wie?