Ostatnio, gdy pisałam o „Żywych trupach” Romero i Krausa, zaczęłam się zastanawiać ile zombiastycznych książek przeczytałam. W pierwszym momencie przypominały mi się: „Lament zombie”, „Szczury Wrocławia” (cztery tomy póki co), „Zombie.pl”, „Komórka”, „Zombie survival”, „Alicja w krainie zombie” (cztery części, straszne rozczarowanie), antologia „Zombiefilia”, „Noc zombie”, „Miasto żywych trupów”, „Przedwiośnie żywych trupów”, „Duma i uprzedzenie i zombie” „Opowieść zombilijna” oraz poniekąd „Pakt milczenia”. Nie jest tego szczególnie dużo, ale w połączeniu ze sporą ilością filmów łatwo wyłapać pewne schematy i wyróżniki rządzące twórczością związaną z zombiakami, a także zdecydować czy żywa śmierć jest tym co nas kręci. Jeśli o mnie chodzi, to zombie jest dla mnie potworem „atrakcyjniejszym” niż wampir czy wilkołak, dlatego też nigdy nie odmawiam kolejnego spotkania. Możecie się więc łatwo domyślić, że z przyjemnością dobrałam się do „Epoki martwych” Adrey’a Kruza.
Na pierwszy rzut oka niewiele tę powieść, na tle innych wyróżnia. W wielkim skrócie: po ulicach Moskwy zaczynają się szwędać żądni mięsa żywych nieumarli. Wybuch paniki i paraliż miasta to kwestia nie dni lecz godzin. Żywi, chociaż mniej więcej rozumiejący co się dzieje, zaczynają się przegrupowywać i walczyć o przetrwanie. Głównie szukając bezpiecznego schronienia, gromadząc zapasy jedzenia, broń i zdobywając najlepsze na taką sytuację samochody.
Znajdziecie tutaj jednak coś więcej, coś co nie pojawia się w tego typu literaturze dosyć często (przynajmniej ja nie trafiałam do tej pory). Mianowicie poznajemy genezę zjawiska zzombiaczenia. Zazwyczaj twórcy unikają dokładnych wyjaśnień by z jednej strony się nie ograniczać, a z drugiej by potrzymać czytelnika w niewiedzy i pozwolić mu wczuć się w realizm sytuacji, w której nic nie wie, ale musi działać by przeżyć. Na to by zrozumieć skąd wzięło się zagrożenie i jak z nim walczyć, czas przyjdzie później – albo i nie. W przypadku „Epoki martwych” jesteśmy świadkami wybuchu u źródła. Oznacza to tyle, że dowiadujemy się, iż przyczyną problemów są niezwykłe właściwości ryby głębinowej, które próbowano podkręcić w laboratorium. W sumie naukowcy odnieśli sukces. Tyle, że nie do końca o tak krwiożerczy efekt im chodziło. Po dosyć obrazowym wstępie pozostaje nam towarzyszyć jednemu z pracowników laboratorium, który próbuje przedostać się do jedynej placówki wojskowej, w której można spróbować odkręcić, to co się stało. Oczywiście tym, którzy zlecili badania nie jest to na rękę. Mężczyzna i jego towarzysze będą musieli zmierzyć się nie tylko z zombie (które w mega fajny sposób mutują - świetny pomysł!), ludźmi z którymi wyłazi ich prawdziwa natura, gdy upada system, ale także z bezwzględnymi najemnikami.
Oczywiście nie brakuje tutaj drastycznych scen z wypływającymi jelitami, napuchniętymi od gazów, sczerniałymi zwłokami oraz fruwającymi wokoło, jak konfetti, kawałkami mięsa. Mimo to nie możemy mówić o ekstremie, naprawdę daleko stąd do rasowego gore – nikt nam zardzewiałym gwoździem nie ryje w wyobraźni dantejskich scen. Niektóre zgony przedstawione są nad wyraz łagodnie, autor stonował opisy i z namysłem rozłożyli na drodze bohaterów makabryczne akcenty. Zresztą wydaje mi się, że przesyt i przerysowanie mogłyby wyrządzić fabule niedźwiedzią przysługę i uczynić powieść groteską, karykaturą postapo, więc dobrze wyszło.
Oprócz znajomego zombie-schematu, mam tutaj również dosyć ciekawą intrygę. I to zdecydowanie przemawia na plus pozycji. Dosyć ciekawy jest również styl jakim pisze Kruz – oszczędny, szorstki, szarpany. Miejscami wydarzenia są nam przedstawiane niejako „w krótkich, żołnierskich słowach”. Jedyne co do mnie w pełni nie przemówiło, to szczegółowe opisy samochodów (rozróżniam auta po kolorach i gabarytach, niewiele więcej mnie interesuje) oraz katalogowe wręcz opisy broni (to też nie moja bajka). Dla tych których interesuje motoryzacja i militarystyka powinni być jednak zadowoleni.
„Epoka martwych. Początek”, to przede wszystkim porządna dawka, suto zalanej alko, dynamicznej akcji, skierowanej nie tylko do fanów horroru i miłośników zgnilizny. Pełna nadziei oczekuję więc na ciąg dalszy tej krwawej i brutalnej historii. Jestem bardzo ciekawa, jak będzie wyglądała walka z hordą zmutowanych zombie i czy bohaterom uda się chociaż spróbować powstrzymać epidemię.
[współpraca reklamowa barter]