𝑵𝒂𝒖𝒄𝒛𝒚𝒍𝒂𝒎 𝒔𝒊𝒆, 𝒛𝒆 𝒛𝒚𝒄𝒊𝒆 𝒏𝒊𝒆 𝒋𝒆𝒔𝒕 𝒔𝒑𝒓𝒂𝒘𝒊𝒆𝒅𝒍𝒊𝒘𝒆. 𝑳𝒊𝒄𝒛𝒚𝒍𝒐 𝒔𝒊𝒆 𝒕𝒐, 𝒃𝒚 𝒑𝒐𝒓𝒂𝒅𝒛𝒊𝒄 𝒔𝒐𝒃𝒊𝒆 𝒛𝒑𝒓𝒐𝒃𝒍𝒆𝒎𝒂𝒎𝒊 𝒏𝒂 𝒕𝒚𝒍𝒆, 𝒃𝒚 𝒎𝒐𝒄 𝒛𝒚𝒄 𝒅𝒂𝒍𝒆𝒋. 𝑪𝒛𝒂𝒔𝒆𝒎 𝒕𝒓𝒛𝒆𝒃𝒂 𝒑𝒐𝒛𝒘𝒐𝒍𝒊𝒄, 𝒃𝒚 𝒑𝒓𝒐𝒃𝒍𝒆𝒎𝒚 𝒔𝒑𝒂𝒅𝒍𝒚 𝒏𝒊𝒄𝒛𝒚𝒎 𝒅𝒆𝒔𝒛𝒄𝒛, 𝒃𝒚 𝒘𝒔𝒛𝒚𝒔𝒕𝒌𝒐 𝒘𝒔𝒌𝒐𝒄𝒛𝒚𝒍𝒐 𝒏𝒂 𝒔𝒘𝒐𝒋𝒆 𝒎𝒊𝒆𝒋𝒔𝒄𝒆.
Ta książka okazała się dla mnie totalnym zaskoczeniem! Kiedy wpadła w moje ręce liczyłam na lekka historię z odrobiną romansu, ale lawina emocji jaką mi ona zagwarantowała dosłownie mnie zmiotła. Musiałam rozłożyć ją na kilka dni, dawkować sobie te emocje i uczucia, chciałam czytać ją jak najdłużej - robiłam sobie przerwy, co bylo trudnym wyzwaniem, bo najchętniej przeczytałabym całość od razu.
Dzisiaj masz wszystko, ale jutro możesz nie mieć nic. Jaymerson miała życie jak z bajki, o jakim może zamarzyć młoda dziewczyna: wspaniałego chłopaka sportowca, przyjaciół, popularność, cheerleading, życie towarzyskie, imprezy - jednak wystraczyła jedna chwila, kilka sekund aby to wszystko rozprysło się niczym bańka. Kiedy po wypadku dziewczyna dochodzi do siebie okazuje się, że nic już nigdy nie będzie takie samo. To, co kiedyś sprawiało jej radość wypełnia pustka, przyjaciele okazali się fałszywi, a najważniejsza osoba już nigdy nie będzie obok. Jak odnaleźć się w nowej zupełnie obcej rzeczywistości? Na domiar złego, jedyną osoba która w jakiś sposób rozumie jej uczucia jest znienawidzony brat jej zmarłego ukochanego. Przed Jaymerson sporo dylematów, burzliwych uczuć i mysli. Nie ma już jej dawnego życia, ale i tej spokojnej dziewczyny. Jaka drogę wybierze? Czy odważy się w końcu żyć w zgodzie ze sobą?
Śmiało mogę powiedzieć, ze to jedna z lepszych książek, jakie ostatnio czytałam. Bolesna, emocjonalna, rozrywajaca serducho na milion małych kawałków, ale żeby nie było tak przygnębiająco to autorka dla równowagi dodała dwoje świetnie wykreowanych bohaterów, rodzące się uczucie i w tym wychodzący mały promyk słońca. Ta książka wciąga od pierwszych stron, gwarantuje prawdziwy rollercoaster, niejednokrotnie zaskakuje oborotami akcji, przepełnia goryczą i wywołuje prawdziwy kalejdoskop uczuć. Nie jest przerysowana, a jej atutem są bardzo prawdziwi bohaterowie - bohaterowie, którzy mierzą się z traumatycznym wydarzeniem, które wstrząsnęło ich światem. Jaymerson nagle spadają klapki z oczu, zwraca uwagę na rzeczy, które wcześniej nie widziała, odkrywa inną stronę Huntera, ale przede wszystkim przechodzi piękną przemianę z podchodzącej lekko do życia dziewczyny, która nade wszystko stara się zadowolić innych, w kobietę która wie czego pragnie, stawia czoła światu i zaczyna podążać za własnymi marzeniami. Dla mnie została po prostu mistrzowsko wykreowana, ale i Hunter zasługuje na uwagę. Jego postać pokazuje, jak często mylnie oceniamy innych, podążamy za plotkami nawet nie starając się odkryć prawdy na temat drugiej osoby - za to bardzo łatwo przyklejamy łatki. Podziwiałam go za to, ze mimo wszystko robił swoje i nie przejmował się opinią innych. Hunter z każdą kolejna strona nie tylko zrzuca kolejne warstwy przed Jaymerson, ale i przed czytelnikami.
"The boy she hates" to moje ostatnie czytelnicze odkrycie. To historia zaskakująca, w której jest gorycz życia z nutką słodyczy, oryginalna i pełna emocji. Nie da się jej tak po prostu odlożyć! Goraco zachęcam, żeby ją przeczytac.