W latach pięćdziesiątych XX wieku na zlecenia Radia Wolna Europa przygotował cykl pogadanek, a właściwie dwa cykle. W jednym opowiadał o swej młodości i życiu w międzywojennej Polsce, stanowi to rodzaj autobiografii. W drugim cyklu opowiada o swoim pobycie w Argentynie i nie jest to powtórzenie notatek z Dziennika. Teksty te niestety nie zachowały się w archiwum radia. Na szczęście Rita Gombrowicz przypadkowo znalazła kopie tych pogadanek w pośmiertnych papierach Męża. Dzięki temu możemy poznać te interesujące teksty, które szkoda, że są tak mało znane.
Fascynujące są jego „Wspomnienia z Polski”, gdyż w tej swojej autobiografii zastanawia się, jak stał się takim człowiekiem i pisarzem, jakim był. Od dziecka cierpiał na astmę i to powodowało, że czuł się inny. Spędzał samotnie zimy w majątkach rodzinnych, ale też miesiące w Zakopanem, już nie samotnie. Najmłodszy z czworga rodzeństwa był indywidualistą i nie potrafił się nigdy nikomu podporządkować. Myślę, że to wszystko miało wpływ na decyzje, które zmieniły jego życie w 1920 roku, gdy miał 16 lat. Sam tak to opisał: „Myślę, że rok 1920-ty uczynił ze mnie to, czym pozostaję do dzisiaj – indywidualistą. A stało się to dlatego, że nie potrafiłem sprostać moim obowiązkom względem narodu w momencie szczególnego zagrożenia świeżej naszej niepodległości. To postawiło mnie w sytuacji przymusowej – nie miałem wyboru. Patriotyzm bez gotowości poświęcenia życia dla ojczyzny był dla mnie pustym słowem. Ponieważ we mnie tej gotowości nie było, musiałem wyciągnąć konsekwencje”. Myślę, że to doświadczenie miało olbrzymi wpływ na jego życie i twórczość. Jednak znajduje sens i cel swojego życia i zostaje pisarzem. Większość jego wspomnień dotyczy właśnie tej działalności, kiedy staje się już młodym literatem i opowiada ze swadą o życiu młodych warszawskich pisarzy i intelektualistów. Razem z autorem bierzemy udział w spotkaniach młodych pisarzy i intelektualistów w warszawskiej kawiarniach Zodiak, czy Ziemiańska, gdzie spotykali się wszyscy warszawscy intelektualiści. Oczywiście nie mogło zabraknąć modnego Zakopanego, gdzie spędzali wolny czas. Opowieści w formie gawędy są pełne anegdot i dykteryjek, jak choćby o Irenie Skarbek, czy o przyjacielu Schulzu, z którym odwiedza Witkacego.
Druga część to pisane na bieżąco felietony z Argentyny, gdzie autor znalazł się po wybuchu wojny. Oczywiście opowiada o Argentynie i Ameryce, ale nie stroni od porównań krajów Ameryki z Polską. Jego wzrok cały czas jest skierowany na Polskę. Stara się spotykać z rodakami, którzy przybywają za „żelaznej kurtyny” i dowiadywać się z pierwszej ręki, co dzieje się w Polsce. Tak więc w tych opowieściach bardzo dużo jest opowieści o Polsce. Jak sam Pisze: ”Opowiadam o Argentynie…. O Ameryce… ale chyba więcej opowiadam wam o was samych… tak jak was stąd się widzi, z tego zabawnego szpikulca Południowej Ameryki zagubionego wśród oceanów.”
Całość napisana jest w formie gawędy, niezwykle barwnym językiem, pełnym anegdot i dygresji. Co chwila spotykamy znane nam nazwiska, o których czytamy zabawne anegdoty. Najbardziej pasjonujące dla mnie był opis dwudziestolecia międzywojennego. Szczególnie że mało czytałam o środowisku pisarzy i intelektualistów w Warszawie. Interesująca jest też spojrzenie z zewnątrz na komunistyczną Polskę.