Fabuła "Pozorności" niesie ważne przesłanie na temat przemocy domowej. A będąc bliżej prawdy napiszę, że byłaby nośnikiem o większej mocy oddziaływania, gdyby nie sposób, w jaki Natalia Nowak-Lewandowska potraktowała zagadnienie. Ale mimo zdecydowanych braków, "Pozorność" jest ważnym głosem w temacie spychanym na margines, tak samo jak zacierane są ślady na ciele i duszy przez osoby maltretowane. Przez wielu może zostać uznana za dobrą powieść, ale mam wrażenie, że głównie przez osoby, które bezpośrednio nie były narażone na eskalacje przemocy przez bliską im osobę lub nawet pośrednio nigdy nie uczestniczyły w tego typu zdarzeniach. Owszem, zgodzę się, że Autorka daje uniwersalny przykład ofiary nieradzącej sobie z własnymi emocjami, tym łatwiej wykorzystywanej przez partnera, przy czym nie dostrzegam by ukazano nam głębokie studium przypadku. Mamy tu raczej do czynienia z posługiwaniem się schematami, niż umiejętnym badaniem i analizowaniem żywego problemu.
Problem został przedstawiony powierzchownie. Powiedziałabym nawet, że poświecono tu uwagę nie temu co potrzeba; skupianie się na duperelach zamiast celowanie w sedno. Poza tym sam język. Nie wiem, możliwe, iż to wynikało z konceptu Autorki i miało być taką przeciwwagą w ramach językowych kombinacji, czyli podniośle, z lekka poetycko by poruszane zagadnienie doszczętnie nie przygniotło odbiorcy, ale jak dla mnie wyszło dziwacznie, mało konkretnie. Ten temat wymaga ciągłego nagłaśniania, odmiany przez przypadki i rodzaje przemocy, jakiej dopuszcza się społeczeństwo w ramach swojej rodziny. Wymaga mocnych słów, tak by prawdziwych problemów tysięcy ludzi nie upychać w literackie nie-wiem-co, a wyraźnie zgromić prześladowcę, przy tym dać nadzieję ofierze i dokonać rzetelnego zamknięcia lektury, bez serwowania lukrowanych rozwiązań.
Momentami, aż zgrzytałam zębami. Szkoda tylko, że nie z powodu oprawcy wyżywającego się na żonie, ale chęci zduszenia negatywnych emocji względem sposobu nakreślenia sytuacji, jako pewnego schematu działań. Niestety, prowadzona narracja nie wywołuje adekwatnych uczuć względem problemu. Nastawiłam się na krzyk z bezsilności, bo w końcu będąc świadomą jak może wyglądać eskalacja przemocy widziałam oczami wyobraźni pogrążająca się w otchłani bólu i beznadziei ofiarę, której pragnęłam kibicować. A tu nic... Pomyślałam, że zapewne ogromnych emocji dostarczy mi negatywny bohater, z czasem przybierający postać sadysty, którego najchętniej własnoręcznie by się ukatrupiło. A tu nic... chociaż sama postać Piotra wydaje mi się być ukazana całkiem do rzeczy.
Przeczytałam książkę i oprócz tego, że czuję ulgę, bo to już koniec, to została mi tylko obojętność na przeżycia bohaterów. Ale to tak nie powinno być! Nie przy tak makabrycznym temacie! Nie można reagować obojętnością, gdy ktoś pogrąża się w apatii, gdy staje się zalękniony, gdy nosi ślady jakiejkolwiek przemocy. A ja w tej chwili mam ochotę odwrócić oczy od "Pozorności" i zaserwować sobie przed snem opowieść grozy. To na pewno nie jest dobra reklama dla debiutanckiej powieści Nowak-Lewandowskiej, ale nic nie poradzę. Cztery gwiazdki w mojej ocenie tylko dlatego, iż Autorka w ogóle zabrała się za trudny temat. Miejmy nadzieję, że to sprowokuje innych pisarzy, by zechcieli zmierzyć się z zagadnieniem, jednak podchodząc do niego z większą troską.