Gildia Magów recenzja

O wyborze tej książki z półki bibliotecznej zadecydował opis oraz, po części, okładka - prosta, a przez to tak dobra. Nie spodziewałam się żadnego arcydzieła i nie otrzymałam go, ale w zamian dostałam kilka godzin spędzonych w interesującym świecie magii. Innym, ciekawie stworzonym świecie, które przypomina średniowieczne grody.
W mieście Imardin leżącym na ziemiach Kyralii raz w roku odbywają się Czystki, czyli wypędzanie z miasta złodziei, żebraków i włóczęgów. Biorą w tym udział członkowie Gildii Magów. Oczywistym jest, że mieszkańcy nie darzą ich sympatią. Ale nie ma to wpływu na działania magów, gdyż chronią się za tarczą ochronną. Nikt nie spodziewał się, że ktoś z ludności wypędzanej może ją naruszyć. Jedna z dziewczyn z tłumu, rzucając kamień w stronę magów, również się tego nie spodziewała. Nie spodziewała się, że posiada magię. Gildia Magów musi ją odnaleźć zanim zniszczy siebie, a przy okazji także miasto.
„Gildia Magów” wzbudza emocje. Jest to pierwsza część Trylogii Czarnego Maga, więc nie ma co się dziwić, że akcja rozkręca się powoli. Pierwsze rozdziały są wciągające, potem tak jakby to zainteresowanie odpada, ale zakończenie ponownie wciąga. Mimo że skończyłam już czytać, nadal nie rozumiem kilku spraw, ale może takie było zamierzenie autorki, by pozostawić pytania. Mam wrażenie, że postacie są odległe od czytelnika. Z pozoru wszystko jest w porządku, każdy zwykły człowiek zachowywałby się tak jak oni, ale nadal zostaje to wrażenie oddzielenia „kurtyną” od czytelnika. Wydarzenia wydają się czasem nieco chaotyczne, ale nie przeszkadza to w odbiorze. Tym, co przeszkadza w czytaniu, przynajmniej mnie, są błędy wydawcy. Ciągle powtarzające się słowa "otwarł", "znikł" (oczywiście jest to poprawna forma, ale powodująca irytację), literówki oraz dziwne składnie zdań. Ale naprawdę karygodna jest interpunkcja - osoba, która poprawiała tekst nie ma pojęcia o interpunkcji w dialogach! To jest wielki minus tej książki. Jak można skupić się na treści, która sama w sobie jest interesująca, gdy co chwilę błędy wydawcy dają o sobie znak?