"Ziemia. Nasza pramatka, wchłania krew, czyści sumienia i zostawia ślad tylko w ludzkiej pamięci. Nawet jeśli ludzie milczą, ziemia wie. Ona skrywa wszystkie nasze tajemnice".
Prawie dziewięćset stron prozy książki, która nawet w mojej wielkiej torbie ledwo się zmieściła, ze względu na swoje gabaryty. Kontynuacja bestsellerowego "Pochłaniacza", z podtytułem na okładce "Nie ma ciała, nie ma zbrodni". Tyle z wierzchu. A w środku? Pełne zaskoczenie, konsternacja i duży szacunek dla autorki za poruszenie tematu, który w pewnych kręgach już na zawsze naznaczy ją określeniem "persona non grata".
Katarzyna Bonda to scenarzystka i dokumentalistka, z wykształcenia dziennikarka. Pracowała w "Super Expressie", "Newsweeku czy "Wprost", była sprawozdawcą sądowym, tworzyła również krótkie formy telewizyjne dla Telewizji Polskiej. Jako pisarka zadebiutowała powieścią kryminalną wydaną w 2007 r. pt. "Sprawa Niny Frank", która została nominowana do Nagrody Wielkiego Kalibru. Jest również twórczynią portalu o pisaniu i szkoły kreatywnego pisania. "Okularnik" to druga część kryminalnej tetralogii zatytułowanej "Cztery żywioły Saszy Załuskiej".
Sasza Załuska, profilerka policyjna, znana czytelnikom z pierwszej części, przyjeżdża do Hajnówki – małego miasteczka zlokalizowanego przy Puszczy Białowieskiej, by spotkać się z Łukaszem Polakiem, głównym podejrzanym w sprawie "Czarny Pająk", a także ojcem jej dziecka. Nie dane jest jej jednak porozmawiać z byłym kochankiem, bowiem okazuje się, iż został on zwolniony z kliniki psychiatrycznej, w której przebywał. Tymczasem w miasteczku dochodzi do porwania panny młodej, która została żoną lokalnego biznesmena – Piotra Bondaruka. Biznesmena, któremu zaginęła już trzecia kobieta.
Muszę się Wam przyznać, iż bardzo trudno było mi opisać jedynie w kilku zdaniach, o czym jest najnowsza książka Katarzyny Bondy, bowiem jej przeogromna wielowątkowość pozwoliłaby z pewnością zająć całą przestrzeń strony formatu A-4. I trudno się dziwić, skoro książka ta, to prawie dziewięćset stron. Pierwsza część tetralogii, czyli "Pochłaniacz" z zawrotną ilością stron, bo prawie siedemset, wydawał mi się już dość obszerną lekturą, jednak to właśnie "Okularnik" przebił pierwszy tom, udowadniając, że Katarzyna Bonda potrafi zaskoczyć. Zaskoczyć nie tylko sporą ilością pobocznych bohaterów, poruszanych wątków czy nagłych zwrotów akcji, ale również tym, iż jej książka to nie tylko kryminał. Owszem, warstwa kryminalna jest obecna, jednak oprócz niej autorka bardzo dosadnie zaakcentowała także warstwę obyczajową, psychologiczną i historyczną, nie pozwalając zakwalifikować jej książki, jako wyłącznie kryminału, gdyż byłoby to zwykłe przekłamanie. Jeśli więc, ktoś z Was oczekuje jedynie wciągającej intrygi kryminalnej z imponującym śledztwem, niech wybierze inną książkę. "Okularnik" to bowiem powieść, która reprezentuje o wiele, wiele więcej. I mnie się to spodobało, o czym świadczy pochłonięcie tego dzieła w iście zawrotnym tempie.
Katarzyna Bonda to autorka, która nie boi się poruszać trudnych historycznie tematów, jakie już na zawsze będę dzielić Polaków. Poprzez zabieg retrospekcji, autorka bowiem przenosi czytelnika do niezbyt odległej przeszłości, jaką pamiętają jeszcze nasi dziadkowie. Historii, która pokazuje małą znaną twarz gloryfikowanych obecnie Żołnierzy Wyklętych, a w szczególności Romualda Rajsa ps. Bury i jego oddziału. Historia o jego napadzie i brutalnym wymordowaniu niczemu niewinnych prawosławnych mieszkańców wsi po prostu szokuje. I przyznam, że w życiu nie spodziewałabym się, iż Bonda w swojej książce dotknie tak ważnego i drażliwego tematu ukazując tym samym, że w czasach wojny pojęcie dobra i zła zostało totalnie wypaczone, a bohaterowie nie zawsze byli bohaterami. Cala scena tego brutalnego, masowego mordu wstrząsnęła mną do głębi, a informacje zawarte w Posłowiu ukazały mi, że "Okularnik" to dla autorki książka bardzo osobista, bowiem zawiera jej własną, rodzinną historię. Chylę czoła Katarzynie Bondzie, iż nie bała się poruszyć tematu, który do dziś wywołuje wiele emocji, udowadniając, iż przeszłość jest nadal żywa i wpływa na naszą obecną rzeczywistość, a winy przodków przekazywane są z pokolenia na pokolenie.
Czy "Okularnik" jest nieco przegadany? Skłamałabym, gdybym odpowiedziała przecząco, jednak muszę powiedzieć, iż wielość bohaterów, wielowątkowość i mnogość poruszanych tematów, została ubrana w tak przystępną formę, iż nie pogubiłam się w fabule i od początku śledziłam małomiasteczkową mentalność mieszkańców, gdzie niczym w kotle mieszały się różne narodowości z trudnym bagażem wojennych doświadczeń. Temat przewodni drugiej części, czyli antroposkopia ukazująca metody rekonstrukcji twarzy na podstawie czaszki, jak zawsze w przypadku Katarzyny Bondy, został potraktowany z wielką dbałością o szczegóły i widocznym przygotowaniem merytorycznym.
Katarzyna Bonda, którą miałam okazję niedawno poznać, to osoba, którą albo się lubi albo nie znosi. Ja zdecydowanie dołączam do tej pierwszej grupy. Myślę, że podobnie jest z jej książkami, które albo wielbi się z całym dobrodziejstwem inwentarza, albo i nie. Autorka "Pochłaniaczem" zaakcentowała swoją pozycję na rynku książki w Polsce, jednak to "Okularnik" tę pozycję umocnił. Jestem pod wielkim wrażeniem tego tomu, a przede wszystkim pracy, jaką autorka włożyła w jego napisanie oraz w jej widoczną bezkompromisowość. Czekam teraz z niecierpliwością na trzecią część.
"Pamięć ludzka musi znać historię, by decydować o przyszłości".