Benjamin Bookman jest odnoszącym sukcesy autorem horrorów, a niedawno została wydana jego kolejna książka. Radość mężczyzny jednak nie trwa długo... Podczas promocji jest świadkiem samobójstwa, a w okolicy dochodzi do makabrycznego morderstwa rodziny Petersonów. Przebieg zbrodni wygląda jak żywcem wyjęty z jego "Stracha na wróble", sęk w tym, iż doszło do niej jeszcze przed ukazaniem się powieści, a Bookman nie pamięta twórczego okresu. Gdy popełnione zostają następne bestialskie zabojstwa inspirowane literaturą, detektywi Mills i Blue robią wszystko, by nie doszło do apogeum opisanego przez Bena, a on sam znajduje się na ich celowniku. Czy uda się powstrzymać zabójczy ciąg? Co wspólnego z tym wszystkim ma rodzinna posiadłość Blackwood oraz zagoniony przez laty brat pisarza?
Horrory uwielbiam czytać i oglądać od czasów, gdy byłam nastolatką, a ta okładka od razu skojarzyła mi się z serią filmów "Smakosz". Kojarzycie? Jednak to, co otrzymałam sięgając po tę pozycję okazało się lepsze, o niebo lepsze!
Akcja rozwija się dynamicznie, by w pewnej chwili po prostu pędzić jak pirat drogowy w czasie ucieczki przed policją. Jednak to mroczna atmosfera oblepiająca czytelnika niczym smoła, dramatyzm pulsujący w rytm poruszających się skrzydeł ciem oraz stale rosnące napięcie, które w kulminacyjnym momencie tryska emocjami jak lawa z wulkanu, sprawiają, że włosy stają dęba, a lektura wprost przykleja się do rąk. Autorowi udało się stworzyć intrygującą fabułę przyciągającą niczym magnes, a kreacja bohaterów stoi na bardzo wysokim poziomie. Mnóstwo plot twistów, lawirowanie między fikcją a rzeczywistością oraz zaskakujące zakończenie przyprawiają odbiorcę o przyspieszone bicie serca, dostarczając mu przy tym niezłego zastrzyku adrenaliny.
Któż z nas kiedykolwiek nie doświadczył w swoim nocnym repertuarze marzeń sennych choćby jednego koszmaru? Te oniryczne wizje potrafią być niezwykle wyraziste, budzące niepokój, mogą doprowadzić do wybudzeń i wpędzić zły nastrój. Nocne mary są w stanie zrodzić strach przed pójściem spać, a jeśli nawet uda się zasnąć, złe sny nie dają upragnionego odprężenia czy odpoczynku. Zdarza się, że dręczą kogoś przez dłuższy czas utrudniając przy tym normalne codzienne funkcjonowanie. To właśnie koszmary grają pierwsze skrzypce w tej pozycji, a najbardziej przerażające jest to, iż bohaterowie musieli zmierzyć się z nimi na jawie. Autor wzbogacił treści z nimi związane o folklor czy mitologię pochodzące z wielu różnych krajów, co zdecydowanie ubarwia fabułę i dodaje jej smaczku. Znajdziecie tu również wzmianki dotyczące innych zaburzeń związanych ze snem – m.in. lunatykowanie, paraliż senny bądź narkolepsję.
Aczkolwiek pod tą warstwą budzącą grozę znajdziecie też drugie, ukryte głęboko dno. Jednym z jego elementów jest refleksja nad naturą zła, jego początkiem i przyczynach występowania. To również studium nad ludzką psychiką i pokonywaniem słabości. Obnaża największe lęki człowieka oraz przedstawia jego bezradność, ale też siłę bądź odwagę w walce z własnymi demonami. Twórca ze sprawą tej powieści pokazuje, jak łatwo można przekroczyć granice, zza których powrót okazuje się trudny, a nawet wręcz niemożliwy. Znajdziecie tu również kwestie związane z trudnymi relacjami na linii rodzic - dziecko oraz destrukcyjnego wpływu stykania się na co dzień z brutalnymi przestępstwami na umysł czy duszę człowieka.
To książka, która z pewnością zadowoli nie jednego miłośnika horrorów, a jej wymiar kryminalny i psychologiczny powinien też przemówić do grona miłośników thrillerów. Dawno nie czytałam tak piekielnie dobrej, świetnie skonstruowanej oraz przedstawionej pozycji z gatunku literatury grozy, która nie tylko wzbudza strach i dostarcza wielu innych emocji, ale również zmusza do przemyśleń. Dla mnie to był taki powiew świeżości wszystkich slasherów bądź gore, a pisarz dołączył tym samym do grona moich ulubionych twórców "siejących przerażenie".