Gdyby ta książka nosiła tytuł "Filozoficzne historie Śląska" oddawałaby jej treść. Niezłą i ciekawą treść - podkreślmy. Jednak, żadną miarą, nie jest to przewodnik. Nie jestem też przekonana, co do jego zasięgu (Górny Śląsk). Gwiazdki książka otrzymała za treść. Ale zacznijmy od początku.
Bardzo ładnie wydana, dość obszerna publikacja (prawie 400 stron), ze szczegółową bibliografią na końcu książki, co dla mnie stanowi niezaprzeczalny atut. Jest to trzecia część cyklu "Przewodnik po Polsce z filozofią w tle" Grzegorza Sendereckiego, prawnika i filozofa. Wykształcenie (i prawdopodobnie pasja) autora jest tu dość ważne i widoczne. Ale o tym za chwilę.
Książka składa się z siedmiu rozdziałów, w których znajdują się krótkie opowieści? eseje? artykuły? na temat wybranych zabytków czy miejsc, okraszone anegdotą czy historią. Brzmi ciekawie? Zazwyczaj, oprócz suchych danych na temat danego obiektu, autor dodaje nie tylko historię, ale również filozoficzne tło (to jest to miejsce, w którym doskonale widać, kim autor jest z zawodu.) Przykładowo: w podrozdziale o Politechnice Śląskiej w Gliwicach (któremu autor poświęcił niecałe 2 strony), następuje wzmianka o jednym z inżynierów, po czym pięciostronicowa opowieść o jego synu, przyszłym poecie, którego jedna z prac miała zacięcie filozoficzne. Po czym następują dywagacje, które niespodziewanie przenoszą nas z rzeczonych Gliwic do Anglii, w ramiona Hamiltona, potem Ridleya i Liebnitza. W międzyczasie poruszając problem ewolucji, moralności a nawet logiki. W moim odczuciu byłyby to kapitalne artykuły. Rewelacyjne dziełka do "zbioru esejów". Treściowo bowiem, ta książka zawiera mnóstwo ciekawostek, wiedzy ogólnej i szczegółowej, która umyka nam w dorosłym życiu, wreszcie - rozważań filozoficzno-moralno-logicznych, które świetnie przygotowałyby maturzystów, czy młodych adeptów studiów humanistycznych. Więcej tu pytań o istotę życia, niż odpowiedzi "gdzie są Gliwice".
Opowieści te są okraszone czarno-białymi zdjęciami (często archiwalnymi), za co faktycznie należą się gratulacje. Urzekła mnie też czcionka, ale to szczegół wydawniczy, na który niewiele osób zwraca uwagę. Ja zwracam, bo mam siostrę-grafika, która mnie w tej kwestii zwyczajnie terroryzuje :)
No i byłoby tak pięknie, tak mądrze i tak naukowo, gdyby nie to, że... ja z kolei jestem przewrażliwiona w kwestiach, nazwijmy to, regionalnych. Z czym kojarzy się Górny Śląsk? Z kopalniami, hałdami, dworcem w Katowicach i letnimi koncertami w Tychach. Że jest tajemniczy, to wiemy. A przynajmniej możemy się spodziewać. Dla mnie największą tajemnicą, jeszcze nie odkrytą, jest, dlaczego, na litość, autor rozpoczął ten tom od Opola... Bez żadnego wyjaśnienia, żadnego wstępu, chociażby klucza (króciutkiej informacji, co możemy tu znaleźć i dlaczego autor zdecydował się na taki, a nie inny dobór miejsc), autor wrzuca nas w Śląsk OPOLSKI. Oczywiście - źródła historyczne twierdzą, że jest Śląsk Dolny i Górny, z granicą na Nysie. Fajnie. Tylko, ze również źródła historyczne informują o istnieniu Śląska Opolskiego (pomiędzy Górnym i Dolnym), a już na pewno informują o tym źródła turystyczne (a hasło: "przewodnik" powinno zobligować autora chociażby do wyjaśnienia czytelnikowi, z jakiego powodu Opole znalazło się w tomie o Górnym Śląsku. Zdaję sobie sprawę, że Górny Śląsk to nie tylko Katowice, ale na litość wszystkich górniczych bogów...
Na domiar złego, Otmuchów znalazł swoje miejsce w tomie o Dolnym Śląsku. W teorii granica historyczna przebiega na Nysie. Otmuchów miał tego pecha, że leży na przeciwległym brzegu... Naprawdę, bardzo jestem ciekawa klucza, według którego autor dobierał miejsca.
Kolejne dwa rozdziały traktują o Katowicach i okolicach. Byłoby super, tylko... przepraszam, gdzie się podziały Tarnowskie Góry? Znajdują się na północ od Katowic, to fakt, ale wciąż w granicach Górnego Śląska. Dlaczego wspominam o Tarnowskich Górach? Gdyż na całym Śląsku mamy "jedynie" trzy wpisy na listę UNESCO. Hala Stulecia we Wrocławiu, Śląskie Kościoły Pokoju i właśnie kopalnia w Tarnowskich Górach. Wypadałoby chociażby o tym wspomnieć w przewodniku po Górnym Śląsku.
I dla porządku: dwa rozdziały o Gliwicach i "na zachód od Gliwic", w którym dużą część pochłania opowieść o Głogówku.
Na sam koniec autor zabiera nas do Bielska - Białej, które, jak sam wspomina na początku rozdziału, jest właściwie na Śląsku Cieszyńskim.
Dlaczego sie tak strasznie czepiam? Bo mam wrażenie, że świetny materiał historyczno-filozoficzny został zmarnowany przez wrzucenie, bez ładu i składu, bez żadnego klucza, żadnego wstępu wyjaśniającego, do jednego worka, nazwanego "przewodnikiem". I żeby już zupełnie dobić: przewodnika bez mapy. Chociażby poglądowej. Znam Górny Śląsk, ale i tak mam kłopot z lokalizacją poszczególnych miasteczek
Byłaby to świetna publikacja filozoficzno-historyczna o miastach Śląska. Natomiast przewodnikiem jest słabym.
Za książkę dziękuję portalowi nakanapie.pl