Leopold Tyrmand jest znany przede wszystkim jako autor powieści kryminalnej z Warszawą w tle – powieści „Zły”. Nie jest to jedyna powieść tego pisarza. Tuż po II Wojnie Światowej napisał „Filipa”.
Z tego co napisał Wydawca, jest to pierwsze, pełne wydanie tej powieści w Polsce. Tyrmand chciał, jak każdy pisarz by chciał, wydać „Filipa” w pełnym wymiarze, bez żadnych przeróbek. Lecz cenzura szalejąca w PRL, wykreśliła sporo zdań z maszynopisu „Filipa”, i choć koniec końców powieść pojawiła się na polskich półkach księgarskich, jednak Tyrmand nie był zadowolony. Do tej sprawy dojdziemy pod koniec artykułu. Teraz przyjrzyjmy się samej powieści.
Jest to powieść z wątkiem autobiograficznym. Tytułowy, zarazem główny bohater, młody Polak emigruje z ojczystego kraju do Niemiec. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie jeden fakt. Otóż jest rok 1944 i oba państwa są w stanie wojny. Jest to – tak może się wydawać, między gruźlicą a cholerą. Filip ukrywa się pod fałszywym paszportem, „oficjalnie” jest francuzem – choć jak się wydaje, nie zna słowa w języku Wiktora Hugo.
Pracuje jako kelner w ekskluzywnej restauracji. Nikt nie wierzy w jego zapewnienia że jest francuzem, ale nikt nie robi z tego powodu żadnych problemów. Najwidoczniej więcej konfidentów znajdziesz w Polsce niż w faszystowskich Niemczech. Jest to dla mnie nowość, o tym trudno czytać w „oficjalnych” książkach, wydawanych w latach pięćdziesiątych w Polsce.
Tak szczerze mówiąc – wszystko co w „Filipie” – jest atrakcyjne. Atrakcyjne ze względu na inny punkt widzenia. To znaczy byłoby atrakcyjne, gdyby powieść została wydana bez ocenzurowania w odpowiednim czasie – tuż po II Wojnie Światowej. Cenzura wykreśliła te akapity, mówiące o totalizmie jako takim. Bez względu na to kto stoi za hasłami totalizmu: Hitler czy Stalin. Ale jak wiadomo – Polak lat pięćdziesiątych nie mógł mieć swojego zdania. Musiał powtarzać słowa propagandy ówczesnej władzy. A gdy nawet na pół zdania nie zgadzał się z nią – władza odpowiednio karała takiego człowieka. Leopold Tyrmand odważył się napisać akapity które ewidentnie były pod prąd władzy PRL. Z pewnością to było przyczyną niedrukowania Tyrmanda po roku publikacji „Filipa”.
Ale co jest atrakcyjne w „Filipie”? Spojrzenie na świat wojny oczyma Polaka. Poglądy na totalitaryzm. Wolność myśli i słowa jaką prezentuje główny bohater. To że sąsiad ma w swoim mieszkaniu firanki koloru brązowego, nie oznacza że ja też muszę mieć takie firanki. To jest niezależność ludzkich poglądów.
Co ciekawe – wątek wojny w „Filipie” jest jednym z kilku, ale nie ten najważniejszy. To jest moje subiektywne odczucie, ale dominuje wątek mężczyzna – kobieta. Bohater wygłasza peany na temat wiernej, wiecznej i idealnej miłości.Niewiasta, którą pokocha powinna mieć dobre i czyste serce, oszałamiającą aparycję i oczywiście być dziewicą. Bo tak się niestety stało, że wszędzie wokół, poza wojną, panuje okropna rozwiązłość. Dziewczęta, delikatnie mówiąc, puszczają się na prawo i lewo. Młodzieńcy z jednej strony są oburzeni, a z drugiej z uciechą korzystają z wdzięków koleżanek. Większość z nich chyba nie wierzy w miłość. To Filip chciałby spotkać tę jedyną. Pewnego dnia poznaje Hellę – śliczną, młodziutką, niewinną Niemkę. Dziewczyna fascynuje go od samego początku, jest wcieleniem wszelkich marzeń i pragnień bohatera. Jest jeden mankament tej znajomości – Hella jest córką narodu, który podbił naród Filipa.
Powieść "Filip" nie jest łatwa w odbiorze. Czyta się ją powoli przez dość długie opisy niektórych miejsc i sytuacji. Ale przede wszystkim Czytelnik odnajdzie w niej rozbudowane przemyślenia i monologi wewnętrzne tytułowego bohatera.Nie jest to proza dla każdego czytelnika i nie każdy będzie nią usatysfakcjonowany.Książka przeznaczona dla tych ciekawych życia podczas wojny na terenie Niemiec oraz miłośników samej literatury Leopolda Tyrmanda.