Kiedyś już wspominałam, że uwielbiam, kiedy wydawnictwa nie zapominają o swoich autorach/książkach i co, jaki czas wydają stare książki w nowych okładach i tym samym trafiają do nowego młodszego pokolenia, przez co dany tytuł jest nieśmiertelny. W moje ręce trafiła książka, którą przyznam szczerze nie wybrałabym do przeczytania, ale myślę sobie „Ania przecież miałaś dawać szansę i przekonać się właśnie do tych, które nie wzbudzają twojego zainteresowania” kolejnym plusem, który był ZA to opis, którego też rzadko czytam. Wiecie co…? Bije się w pierś, że chciałam z niej zrezygnować. To było moje pierwsze spotkanie z autorem i przysięgam nieostatnie. Mam w planach nadrobienie twórczości Leopolda Tyrmanda.
W wasze ręce trafia książka, która mogłaby opisywać każdego młodego obywatela polski, ale też obywatela krajów, w którym trwa wojna. Nikt nie godzi się na atakowanie własnego kraju, nikt nie godzi się na nowe rządy, nakazy, zakazy itp. ale żyć trzeba i jakoś starać się odnaleźć w tej nowej często ciężkiej rzeczywistości oraz starać się odnaleźć ludzi, którzy mogą pomóc w tych okupywanych przez Niemcy krajach. Już teraz zachęcam do odwiedzenia strony np. wydawnictwa MG i zapoznanie się z opisem książki, ale od razu mówię, że to, co jest w książce porwie was dogłębnie. Każdy z nas pozna losy Filipa, który jako Polak pracuje w hotelu jako kelner. Nie spodziewa się, że znajdzie wielu sojuszników, ale kim są te osoby to już pozostawiam do waszego poznania.
...