Smocza droga recenzja

Fantasy z ekonomią w tle

Autor: @Beata_ ·4 minuty
2019-12-02
Skomentuj
4 Polubienia
„Smocza droga” Daniela Abrahama to pierwszy tom cyklu fantasy, którego akcja toczy się w oryginalnie wykreowanym świecie, w czasach po upadku smoków, aktualnie zamieszkałym przez trzynaście ludzkich ras (czytelników zainteresowanych usystematyzowaniem wiedzy na ten temat odsyłam do „Wstępu do taksonomii ras”, opublikowanego na stronie wydawnictwa). Autor umieścił wprawdzie akcję w okresie quasi-średniowiecznym, co jest w fantasy typowe, ale zadbał o to, by zakotwiczyć ją solidnie na linii czasu: świat ma nie byle jaką przeszłość (w końcu nie każdy był rządzony kiedyś przez smoki i nie wszędzie różnorodność ras mieszkańców stanowiła efekt ich pomysłowości) i czuje się, że ma przyszłość, potencjał rozwojowy, że nie jest skazany na trwanie w jednej i tej samej epoce. Chociaż wspomniana rasowa obfitość pełni (jak dotąd, wszak to dopiero pierwszy tom) funkcję jedynie scenograficzną i nie została w żaden sposób wykorzystana fabularnie, ale paradoksalnie stanowi to jeden z walorów – bo choć wśród mieszkańców świata nie brakuje podziałów, to akurat przynależność rasowa nie leży u podstaw żadnego z nich.

Kolejnym elementem, dzięki któremu powieściowy świat zyskał głębię, jest rozbudowany wątek ekonomiczny. Otóż nie wszyscy bohaterowie „Smoczej drogi” są pochłonięci wyłącznie walką o władzę czy wypełnianiem starożytnych proroctw – są wśród nich tacy, którzy zajmują się bankowością. I tu pod adresem autora kieruję szczerą pochwałę, nie tylko dlatego, że w ogóle podejmuje temat, ale za sprawienie, że opisy prozaicznych transakcji handlowych czy negocjacji są tak samo zajmujące, jak wydarzenia spod znaku „płaszcza i szpady”. Szczerze mówiąc, na tak rozwinięte wątki czekam, jak kania na deszcz, bo uważam, że w nich najpełniej objawia się talent Daniela Abrahama do pisania dialogów z podtekstem, które zwróciły moją uwagę w „Cieniu w środku lata”.

Magia – choć obecna – nie stanowi głównego elementu powieści, „Smoczą drogę” pod względem klasyfikacji gatunkowej lokalizowałabym wśród hard fantasy, stosunkowo blisko „Pieśni Lodu i Ognia” Martina. Przemawiają za tym także liczne intrygi pomiędzy arystokratycznymi rodami jednego z królestw, przedstawione niezwykle plastycznie i zagarniające jak lawina coraz to nowych krewnych i powinowatych dwóch głównych adwersarzy. Dodatkowym, choć niewielkiej wagi, argumentem na rzecz takiej klasyfikacji jest podobieństwo konstrukcyjne – tytuły kolejnych rozdziałów noszą imiona postaci, z punktu widzenia których prowadzona jest narracja.

Podoba mi się kreacja czworga głównych bohaterów, których losy stanowią fabułę powieści. Ani Marcus Wester, były żołnierz i genialny dowódca, ani Cithrin bel Sarcour, podopieczna banku, ani Dawson Killiam, arystokrata o silnie konserwatywnych poglądach, ani też Geder Palliako, miłośnik spekulatywnych esejów, wbrew własnej woli zaplątany w dworskie intrygi i wojnę, nie są postaciami jednowymiarowymi. Każde z nich jest w jakiś sposób doświadczone przez życie i nawet jeśli postępuje nierozważnie czy dokonuje ewidentnie złych wyborów, to czytelnik z łatwością może znaleźć dla niego usprawiedliwienie, zrozumieć, co nim powoduje. Podobnie jest z postaciami drugiego planu – choć autor poświęcił im mniej miejsca, nie oznacza to, że podarował sobie charakterystykę tych bohaterów – w efekcie podczas lektury ani przez moment nie miałam wrażenia, że w akcji biorą udział jedynie tekturowe figury.

Niestety, opracowanie tekstu mogłoby być lepsze. Irytują zwłaszcza drobne błędy i redakcyjne przeoczenia typu: „piklowana kiełbasa” (s. 75), „ziębnąca zbroja” (s. 80), „girlandy wiszące na flankach [zamku]” (s. 142), „dobrzejąca rana” (s. 166), „wdrapała się na kozła [wozu]” (s. 59), „uda miał otwarte do mięsa [skutek jazdy konnej]” (s. 80), „upartość” (s. 265) czy „okres czasu” (s. 73, 266, 321). Przy uważnej lekturze natrafić można na mieszanie podmiotów osobowych i nieosobowych („pijalnie piwa i cyrulicy, (...), i wszyscy inni rzemieślnicy” – s. 25), niezamierzone rymy („niestety nie były to monety” – s.200) czy nadmiar określeń czasu („niemal natychmiast ponownie” – s. 138). Nie wszędzie usunięto angielską składnię, co zaowocowało na przykład takimi zdaniami: „Jego oczy były tak ciemne, że Wester podejrzewał wpływ południowej krwi w niedalekiej przeszłości.” (s. 29), „[kamień] okraszony inskrypcją niemożliwą do przeczytania przez erozję” (s. 272) czy też „Woda stała się na tyle rzadka, że nawet przy błotnistych strumykach słudzy Gedera napełniali wszystko, co było w stanie utrzymać w sobie wilgoć, a nawet wtedy ich zapasy nierzadko kurczyły się więcej niż do połowy.” (s. 429). Na szczęście, wymienione wyżej przykłady stanowią niemal wszystkie „atrakcje”, o jakie może potknąć się czytelnik podczas lektury. Wbrew pozorom ten akapit nie ma służyć znęcaniu się nad wydawnictwem – jest wyrazem troski o redakcyjną stronę kolejnych tomów cyklu.

Podsumowując, cykl „Sztylet i moneta” zapowiada się epicko i ciekawie. Wydaje się, że można polecać go także i młodszym odbiorcom, bo choć zawiera sceny przemocy, to bez naturalistycznych opisów. „Smocza droga” w znacznej mierze stanowi wprowadzenie do opowieści, przedstawia uczestników rozgrywki oraz zagrożenia, jakim będą musieli stawić czoła. Nie zabrakło w niej także zaskoczeń, nie tyle obejmujących nagły twist w zakończeniu utworu, ile drobne niespodzianki, dotyczące sposobu rozwiązania kolejnych dylematów poszczególnych bohaterów. Bo właśnie z drobnych wydarzeń zbudowana jest fabuła, niektórych na pozór nieistotnych, jednak w miarę niespiesznego rozwoju akcji urastających do roli punktów zwrotnych; wątki stopniowo splatają się, a tymczasem zainteresowanie czytelnika rośnie. Mam nadzieję, że wydawnictwo nie każe nam zbyt długo czekać na kontynuację.

Recenzja ukazała się 2012-04-25 na portalu katedra.nast.pl 

Moja ocena:

× 4 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Smocza droga
2 wydania
Smocza droga
Daniel James Abraham
8.5/10

Wszystkie drogi prowadzą do wojny... Marcus dni bohaterstwa ma już za sobą. Zbyt dobrze wie, że nawet mała wojenka będzie oznaczać czyjąś śmierć. Gdy jego ludzie zostają wcieleni do przegranej armii,...

Komentarze
Smocza droga
2 wydania
Smocza droga
Daniel James Abraham
8.5/10
Wszystkie drogi prowadzą do wojny... Marcus dni bohaterstwa ma już za sobą. Zbyt dobrze wie, że nawet mała wojenka będzie oznaczać czyjąś śmierć. Gdy jego ludzie zostają wcieleni do przegranej armii,...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Przerwijcie swe dotychczasowe zajęcia i zanurzcie się w historii, którą pragnę Wam opowiedzieć. Znajdziecie w niej wojnę, zdrady i intrygi, ale także miłość, magię i oddanie. Poznacie bohaterów barwny...

@MKCzytuje @MKCzytuje

Pozostałe recenzje @Beata_

Pharmacon. Tom 1
O leku, który zmieni świat

Od roku żyjemy w świecie, w którym wiadomości medyczne trafiają na czołówki gazet i nie ma praktycznie tygodnia bez nowych doniesień. Jednak w większości skupiają się n...

Recenzja książki Pharmacon. Tom 1
Kłopoty w Hamdirholm
Współczesność wkracza do Hamdirholm

Czy nigdy w Waszym życiu nie zdarzyło się, że kontrola nad wydarzeniami wymyka Wam się z rąk? Że zaplanowany, spokojny dzień zupełnie znienacka i nie wiadomo, z jakiej p...

Recenzja książki Kłopoty w Hamdirholm

Nowe recenzje

Bez skazy
Bez skazy
@historie_bu...:

„Jest coś pociągającego w człowieku, który jest cholernie dobry w tym, co robi. Każdy krok jest pewny. Wytrenowany. Peł...

Recenzja książki Bez skazy
Bez serca
Bez serca
@historie_bu...:

„Jest iskrą w ciemności. Tańczącymi płomieniami pod rozgwieżdżonym niebem. Lśni jaśniej niż ktokolwiek inny w tym miejs...

Recenzja książki Bez serca
Mikołaj do wynajęcia
𝗠𝗮𝗴𝗶𝗰 𝗠𝗶𝗸𝗲
@gala26:

𝑀𝑖𝑘𝑜ł𝑎𝑗 𝑑𝑜 𝑤𝑦𝑛𝑎𝑗ę𝑐𝑖𝑎 to ostatnia książka świąteczna, którą przeczytałam w tym roku. Była to niezwykła przygoda literack...

Recenzja książki Mikołaj do wynajęcia
© 2007 - 2024 nakanapie.pl