“ Weterynarz. Dzikie serce.“
“Niektórych serc nie da się oswoić. Trzeba im pozwolić żyć we własnym rytmie.”
Co może połączyć bieszczadzkiego odludka z uciekającą panną młodą ? Znacznie więcej niż się spodziewają.
To już standard, że książki Ludki wciągają mnie od początku do końca. Nauczyłam się już, że muszę za nie chwytać gdy nic innego nie będzie zaprzątać mi głowy. I tak na kilka godzin zatraciłam się w tej historii, która jest po prostu świetna.
Kochacie konie ? Ja ubóstwiam te stworzenia. W Bieszczadach nie byłam ale po tej książce czuję się jak po wycieczce. To w sumie pierwsza książka autorki jaką przeczytałam, której akcja rozgrywa się w Polsce. I gdy już myślałam, że będzie taka nietypowa dla Ludki, bo w jej książkach zawsze jest wątek z dreszczykiem, coś z kryminału czy thrilleru, okazało się , że i tym razem tego nie zabraknie. Choć niewiele ale jest. To już chyba taka cecha charakterystyczna tej autorki.
Ciekawi Was co kryje się w chatce na bieszczadzkim odludziu ? Już myślałam, że Janek zajrzał i zobaczył niedźwiedzia. Już nawet miałam przed oczami scenę jak ucieka przez te chaszcze z wrzaskiem pędząc by uratować Lucy. Ale nie. Emocji będzie znacznie więcej .
Ale od początku. Lucyna Lis miała wziąć ślub. Już w sukni ślubnej nawet była ale wątpliwości a wręcz pewność, że Tomek to nie ten jedyny, zdecydowały o tym, że uciekła nawet stanęła przed ołtarzem. Postanowiła zaszyć się w jedynym miejscu, w którym naprawdę czuła się szczęśliwa - w pensjonacie ciotki w Bieszczadach. Z wyłączonym telefonem, bez mapy, nieco się zagubiła ale z opresji uratował ją Jan Wagner - weterynarz, który chwilowo pilnuje pensjonatu jej ciotki.
Lucy mimo, że dopiero co zdążyła zdjąć suknie ślubną, jest od pierwszej chwili zaintrygowana tym mrukliwym brodaczem. Ale on nią jeszcze bardziej. Mężczyzna jest 12 lat starszy, od 7 lat mieszka w Bieszczadach i nie nawiązuje z nikim bliższych relacji. Żyje jak samotnik, pogrążony w poczuciu winy spowodowanym dramatem z przeszłości. Co takiego wydarzyło się w życiu tego pociągającego mężczyzny ? Czy Lucy uda się przebić przez mur jakim się otoczył ?
Ta książka, choć skupiona na relacji dwójki głównych bohaterów, to nie tylko romans. Autorka subtelnie pokazuje, że nie tylko przemoc fizyczna może ranić i zadawać ból. Przemoc psychiczna potrafi być często nawet bardziej krzywdząca. I nie tylko słowa ranią.
“Nie wiem, czy jeszcze kiedykolwiek będę w stanie normalnie reagować na ciszę. Kojarzy mi się ona tylko z karami - najpierw mojej matki, potem Tomka. Och, byli w ich wymierzaniu wyjątkowo konsekwentni.”
Tak oto mamy gorący romans w górskich klimatach, wśród cudownych koni, które jak się okazują są wielką pasją Lucy , z zaskakującym wątkiem kryminalnym, który zapewnia czytelnikowi oraz bohaterom chwile grozy. Czyli chyba nie zaskoczę Was stwierdzeniem, że niesamowicie mi się to podobało. Ale też nie jest to nic zaskakującego bo książki Ludki już tak mają, jeszcze żadna mnie nie zawiodła.
Jedyne co mi tu nie pasuje to okładka. Chyba żadna z książek autorki nie prezentuje gołej klaty ale jest to seria Faceci do wynajęcia i niewątpliwie ma się ona komponować z resztą, dopasować do całości, więc wybaczam. Ale nie odzwierciedla wg mnie zawartości bo w środku mamy znacznie więcej niż gorącego faceta z brodą. Tu sprawdza się powiedzenie, że nie ma co oceniać książki po okładce. Dziękuję autorce i Niegrzecznym Książkom za egzemplarz do recenzji i polecam Wam tę świetną historię. Nie zawiedzie i nie pozwoli się nudzić. Macie na to moje słowo :)