Dziecioodporna recenzja

Emily Giffin jest autorką wyjątkowa. potrafi utkać historię o doskonałej fabule, z poczuciem humoru i akcją, która nie zwalnia. Liczba ponad stu tysięcy egzemplarzy sprzedanych w Polsce jest doskonałym dowodem na talent autorki a opinie moich znajomych, którzy mieli w rękach ,,Dziecioodporną" przesądziły o wyborze lektury na weekend.
Claudia i Ben ,,typowe" małżeństwo, które na pierwszym miejscu stawia karierę, beztroskie życie, podróże i wygodę. Nie marzą o ogromnej rodzinie, gromadce dzieci, hucznych spotkaniach rodzinnych i stosie prezentów pod choinką podczas Bożego Narodzenia. Najważniejsze jest ,,tu i teraz" oraz przyszłość pod znakiem luksusu i ciągłej beztroski. ,,Dzieci" - to słowo nie występuje w ich prywatnym słowniku. Do czasu... Pewnego wieczoru. po rodzinnym spotkaniu pełnym dzieci, Ben oświadcza, że zmienił swoje priorytety i chce mieć rodzinę, dzieci. Tego nie było we wcześniejszym scenariuszu Claudii. Dzieci są tylko niepotrzebnym balastem. Od tej chwili pryska sielanka i całe dotychczasowe życie. Zaczynają się kłótnie i wzajemne udowadnianie swoich racji. Dla Bena dzieci będą dopełnieniem rodziny, dla Claudii niestety tylko uwiązaniem i unieruchomieniem na całe życie.

Czytałam ,,Dziecioodporną" w wersji kieszonkowej, z drobnym drukiem, taką, którą nosiłam w torebce podczas podróży. Fakt, musiałam nosić do niej okulary ale o wyborze rozmiaru lektury zadecydowała cena. 9.90 za książkę, którą planowałam kupić prawie trzy miesiące jest warta nawet dodatkowej pary okularów. Podoba mi się, po prostu. Usłyszałam i przeczytałam o niej naprawdę przeróżne opinie, większość była negatywna ale pomimo tego, ja nie żałuję poświęconego jej czasu. Autorka zadbała o sporą dawkę humoru, co jest jej ogromnym atutem. Bez wahania polecam ją, choćby po to, aby samemu przekonać się o jej wartości, bez słuchania opinii innych.