Argentyna. Kobieta na krańcu świata recenzja

Martyna Wojciechowska... nie spotkałam jeszcze osoby, która nie zna tej pani, jej dorobku podróżniczego, pasji - która stała się sposobem na życie. Kobieta zdecydowanie wyjątkowa - podróżniczka, dziennikarka, matka, córka, autorka książek, która dzięki swoim wyprawom daje nam, czytelnikom, widzom możliwość smakowania świata. Dzięki niej poznajemy nowych ludzi i teleportujemy się w miejsca, o których marzymy a często po prostu nie możemy zobaczyć na własne oczy. W takiej sytuacji dobrze, że jest ona, dzięki serii ,,Kobiety na Krańcu Świata'' i Towarzystwu National Geographic przenosimy się na chwilę do barwnej i tętniącej życiem Argentyny.

Bohaterką jest Edith Tripel, 25-cio letnia mieszkanka Argentyny, można by powiedzieć, kobieta jakich wiele i po co cała ta opowieść... Ale to tylko pozory. Edith nie jest przeciętna mieszkanką tamtejszego kraju. Jest gauczą a to jest zawód totalnie opanowany przez mężczyzn, taki ,,nie-kobiecy''. Co zatem wśród silnych mężczyzn robi krucha blondynka, która sięga Martynie do ramion a poza tym jest bardzo piękna i kobieca? O tym właśnie jest ta 127 stronicowa historia, wzruszająca, pełna kolorów i muzyki. To książka o łamaniu stereotypów, tematach tabu, o cechach pięknych, silnych, których brakuje wielu mężczyznom tego kraju. Chyba nie powinnam nic więcej pisać, bo czar pryśnie, nim weźmiecie ją do ręki.

Książka a w zasadzie książeczka, to barwna okładka i cudowne zdjęcia. I to jest właśnie jej dodatkowy plus, fotografie - 10 miejsc, które trzeba zobaczyć a Argentynie, wraz z krótkim opisem zachęcającym do podróży.

Myślę, że na tak krótką opowieść, całość jest dobrze rozplanowana. Krótka historia kraju na wstępie, informacje ogólne, dalej miejsca warte zobaczenia i najważniejsze, czyli osobista historia bohaterki. Podoba mi się, może głównie ze względu na autorkę i na same ramy, jakie nadaje książce, ale już nie mogę się doczekać następnych z tej serii. W mojej ocenie to 5/6.