Czy macie takich autorów, po których książki sięgacie w ciemno?
Ja mam, a jedną z nich jest również Ali Hazelwood, do której mam ogromny sentyment, ponieważ jej pierwsza książka "The Love Hypothesis" wyciągnęła mnie z ogromnego zastoju czytelniczego! Zatem, czy jej najnowsza książka również przypadła mi do gustu? Już spieszę z wyjaśnieniem.
"Love, Theoretically" to historia Elsie Hannaway, fizyczki teoretycznej, która ledwo wiąże koniec z końcem. Niestety mimo zapewnień mentora, kobieta nie stała się gwiazdą w swojej dziedzinie. Zamiast prowadzić kolejne badania, musiała przełknąć gorycz porażki i przyjąć posadę wykładowcy kontraktowego. Za marne grosze musi zatem oceniać przeciętne prace swoich studentów i mierzyć się z ich idiotycznymi wymówkami, które każdego dnia otrzymuje na swój adres e-mail. Kiepskie zarobki, brak ubezpieczenia zdrowotnego oraz duże koszty utrzymania i leków na cukrzycę zmuszają ją do podjęcia się dodatkowego zajęcia, które polega na udawaniu partnerek swoich klientów zarówno podczas spotkań rodzinnych, jak i służbowych eventów. Czy nowe zajęcie okaże się dla niej zgubne?
Jedno jest pewne, nowa praca doprowadzi do kilku nieporozumień, a jedno z nich może nawet zaważyć na dalszej karierze Elsie, bowiem podczas rekrutacji na wymarzone stanowisko pracy, okaże się, że jednym z członków komisji jest Jack Smith — brat jednego z jej klientów, któremu przestawiła się jako bibliotekarka. Czy Elsie uda się wytłumaczyć mu, dlaczego go okłamała? Czy mimo wszystko uda jej się dostać posadę na MIT? Czy między Jackiem a Elsie dojdzie do czegoś więcej? Co stanie się, kiedy na jaw wyjdą tajemnice z przeszłości? Po odpowiedzi na te pytania odsyłam Was do lektury.
Muszę przyznać, że sięganie po dzieła Ali Hazelwood to dla mnie czysta przyjemność. Za każdym razem, gdy zatapiam się w lekturze jej książek, czuję się, jakbym wybrała się na pogaduchy z dawno niewidzianą koleżanką, która przy herbatce opowiada mi o tym, co ostatnio się u niej działo.
Wszystkie wykreowane przez autorkę główne postacie zawsze przypadają mi do gustu. Szczególnie podoba mi się, że jej bohaterki dążą do tego, aby spełniać swoje marzenia, co w świecie zdominowanym przez mężczyzn jest niezwykle trudne, ale oczywiście możliwe, a sama Ali wie o tym najlepiej. Lubię, gdy autor czerpie z własnych doświadczeń i przemyca do swoich dzieł wszelkiego rodzaju smaczki, które sprawiają, że opisywane przez nią historie zawsze są pełne emocji i wydają się autentyczne.
Myślę, że na uwagę zasługuje również fakt, że w najnowszej publikacji pojawiają się również bohaterowie z poprzednich książek. Uwielbiam takie zabiegi! Uśmiechałam się jak głupia, czytając co słychać u Olive i Adama! Żałuję tylko, że Bee została jedynie wspomniana, bo również chętnie dowiedziałabym się, jak potoczyły się dalsze losy jej i Leviego. Mam nadzieję, że w kolejnych dziełach również zdecyduje się na coś podobnego!
"Love, Theoretically" to historia, którą każdy wielbiciel Ali Hazelwood powinien przeczytać. Dla mnie była równie wspaniała, jak poprzednie jej dzieła, dlatego trafia na półkę moich ulubionych lektur i to nie tylko ze względu na Jacka, który stał się moim kolejnym książkowym mężem.