Uwielbiam serię 'Dom Nocy' oraz wszelaką twórczość autorek tego cyklu - P.C. i Kristin Cast. Gdy tylko weszłam do księgarni i ujrzałam 'Przepowiednię', a na niej napis 'P.C. Cast' od razu ją wzięłam i poszłam do kasy. Takiej powieści przegapić nie mogłam. 'Przepowiednia' jest pierwszym tomem cyklu o mitycznym Partholonie napisanego wyłącznie przez P.C., tym razem bez udziału jej córki Kristin. Cała seria powstała jeszcze przed połączeniem sił matki i córki, przed powstaniem 'Domu Nocy'. Były to pierwsze kroki w karierze pisarskiej starszej Pani Cast.
Elphame różni się od innych ludzi. Jest namaszczona przez największą Boginię, a w dodatku zamiast nóg człowieka, ma nogi konia, pokryte ciemnobrązowym futrem (El woli nazywać to sierścią), zakończone kopytami. Nigdy nie doświadczyła przykrości z powodu swej odmienności, jednak ludzie darzyli ją wielkim szacunkiem, a mówiąc wprost - niemal się jej bali. Elphame nigdy nie doświadczyła czegoś takiego jak miłość i przyjaźń, chyba że ze strony swojej rodziny. Pewnego dnia główna bohaterka postanawia ruszyć w świat i zacząć odbudowę starego zamku MacCallan. Pcha ją tam pewien impuls, przeczucie. Później okazuje się, że ten zamek był jej pisany. Dziewczyna postanawia go odnowić i w nim zamieszkać. Wkrótce poznaje nowych ludzi: Brennę, poszkodowaną przez los sympatyczną uzdrowicielkę; Brighid, łowczynię o ciętym języku i tajemniczego Lochlana, z którym w przyszłości połączy ją gorące uczucie.
Podobało mi się. Chyba tyle jestem w stanie rzec. Uwielbiam styl, w jakim Cast pisze. Lekko, zrozumiale, a wciąga człowieka, że nic, tylko by czytał i czytał. Magia? Bardzo możliwe. Wielkim plusem było to, że akcja dzieje się w czasach starożytnych, mitycznych - a nie, jak wszystkie książki paranormalne, w dzisiejszych czasach, w erze internetu, telewizji i komórek. W Partholonie ludzie żyją w zgodzie z naturą.
Naprawdę polubiłam bohaterów powieści, a zwłaszcza brata Elphame, Cuchulainna. Młody, przystojny, ale jakże czuły i wrażliwy. Niezwykły był dla mnie wątek miłości jego i Brenny. Mimo tego, ze Cu do tej pory przysłowiowo latał 'z kwiatka na kwiatek', tym razem zakochał się bez opamiętania. Mimo wielu blizn, szpecących ciało Uzdrowicielki, pokochał ją taką, jaka jest. A raczej była, bo ich związek nie kończy się wesoło. I chyba nigdy nie wybaczę tego autorce. Tego okropnego bólu i cierpienia, jakiego doświadczył Cu po stracie ukochanej. Uroniłam wiele łez, co zdarza się niezwykle rzadko. Ale cieszę się, że autorce udało się mnie wzruszyć Chwała jej za to, wreszcie poczułam, że mam w sobie jakieś uczucia ;).
Czyta się lekko, miło, przyjemnie. okropnie wciąga, więc proszę uważać. Osobiście nie mogłam się od niej oderwać, nie znalazłam ani jednego nudnego momentu. Powieść pełna uczuć, przygód, emocji - dobrych i tych trochę gorszych. Gwarantuję Wam wspaniałą rozrywkę na kilka godzin i uprzedzam, w razie wątpliwości - nie jest to kolejna książka o wampirach, wilkołakach czy zmiennokształtnych, pełna przemocy, żądzy seksu i pieniędzy. tutaj znajdziecie to, co najpiękniejsze.