„Przepowiednia” jest tomem rozpoczynającym trylogię „Partholon”. Jest to kolejny z samodzielnych projektów amerykańskiej autorki – P. C. Cast; którą polscy czytelniczy poznali w cyklu „Dom Nocy”, napisany wraz z córką.
Główna bohaterką jest Elphame. Jeszcze przed swoimi narodzinami została naznaczona przez boginię Epony. Dziewczyna właśnie z tego powodu czuła się inna od samego początku, tym bardziej że w jest półcentaurem. Z powodu błogosławieństwa i jej inności, ludzie stronili od niej, tak samo jak ona od nich. Nikt, nawet rodzina, nie zdaje sobie sprawy jak ta sytuacja ciąży Elphame. Dlatego właśnie dziewczyna pragnie udać się na ziemie MacCallana, aby rozpocząć odbudowę tamtejszego zamku. Jednak El nie spodziewa się, że to właśnie tam spełnią się wszystkie jej marzenia i pragnienia. Nim do tego dojdzie, będzie musiała jeszcze przejść przez wiele ciężkich prób. Tym bardziej, że nad zamkiem wisi prastara przepowiednia, która przepełniona jest krwią. Czy El wyjdzie z tego wszystkiego obronną ręką? Przekonajcie się sami sięgając po tę książkę.
Od raz chcę powiedzieć, że jestem pełna podziwu dla wyobraźni i talentu pisarskiego Pani Cast, ponieważ stworzyła ona zupełnie wyjątkowy świat od samych podstaw. Nie znajdziemy tutaj nawet namiastki z innych fantastycznych krain, które mieliśmy okazje poznać w innych książkach z tego gatunku. Sam fakt, że autorka wykorzystała w fabule istoty nadprzyrodzone – centaury; które raczej rzadko się pojawiają. Nie jest może dużo o nich powiedziane, ale stale przewijają się gdzieś w tle. Moim zdaniem sprawia to, iż powieść jest jeszcze bardziej wciągająca. Tym bardziej, że jak na razie powieści o „Partholonie” będą jedynymi, które pozwolą chociaż w niewielkim stopniu, poznać bliżej te istoty. Natomiast jeżeli chodzi o Fomorian, to mi przypominali raczej zmodyfikowane wampiry. Chodzi mi tu głównie o światłowstręt i ciągłą żądzę krwi.
Co do akcji to płynie ona raczej jednostajnym i miarowym tempem, bez żadnych większych zrywów. Mimo to nie można powiedzieć o niej aby była monotonna, czy nudna. Wszystko to jest zasługa języka jakim posługiwała się autorka w czasie pisania powieści. Jest on bowiem bardzo barwny i plastyczny, a zarazem bardzo prosty i łatwo przyswajalny. Więc nawet najbardziej codzienne czynności opisywane przez Panią Cast sprawiają, że przeżywamy je razem z bohaterami. Dodatkowym plusem takiego języka, iż czytelnik odnosi wrażenie, że wszystkie sceny przewijają się w jego wyobraźni jak pełnometrażowy film. Swoją drogą, to jestem bardzo ciekawa jak „Przepowiednia” wyglądałaby przeniesiona na szklany ekran, ale to tylko taka mała dygresja od tematu. Wracając do rzeczy. Duży ukłon należy się także tłumaczce, która doskonale oddała nie tylko styl autorki, ale także cały klimat powieści.
Jeżeli chodzi o bohaterów, to w moim przypadku w „Przepowiedni” nie ma żadnego bohatera, którego bym nie lubiła, chociaż czasami strasznie mnie irytowali – zwłaszcza Cuchulainn. Spokojnie można powiedzieć, że każda z nich żyje własnym życiem i ma niepowtarzalny charakter. Wszyscy bohaterowie są przez to tak różnie, a jednocześnie tak doskonale się uzupełniają.
Podsumowując. „Przepowiednia” to opowieść o miłości, przyjaźni, wyobcowaniu, szukaniu własnego miejsca na świecie, a także o wierze, że można pokonać wszystko, nawet szaleństwo. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, iż jest to baśń pełna mistycyzmu, tajemnic i mrocznego klimatu. Z niecierpliwością wyczekuję momentu kiedy będę mogła sięgnąć po kolejne tomy tej historii. Całe szczęście, że kolejny już czeka na półce.
* łacińskie powiedzenie Seneki Młodszego tłumaczone jaki "Życie jest walką".