Autor: EL James
Tytuł: "Pięćdziesiąt twarzy Greya"
Oryginalny tytuł: "Fifty Shades of Grey "
Tłumacz: Monika Wiśniewska
Wydawnictwo: Sonia Draga
Rok wydania: 2012
Ilość stron: 606
"Młoda, niewinna studentka literatury Anastasia Steele jedzie w zastępstwie koleżanki przeprowadzić wywiad dla gazety studenckiej z rekinem biznesu, przystojnym i zamożnym Christianem Greyem. Mężczyzna od pierwszych sekund spotkania fascynuje ją i onieśmiela. W powietrzu wisi coś elektryzującego, czego dziewczyna nie potrafi nazwać, a może tylko się jej wydaje? Z prawdziwą ulgą kończy rozmowę i postanawia zapomnieć o intrygującym przystojniaku.
Plan spala jednak na panewce, bo Christian Grey zjawia się nazajutrz w sklepie, w którym Anastasia dorywczo pracuje. Przypadek? I do tego proponuje kolejne spotkanie.
W tym miejscu kończy się „disneyowskie” love story, choć młodziutka, niedoświadczona dziewczyna nie wie jeszcze, że Christian opętany jest potrzebą sprawowania nad wszystkim kontroli i że pragnie jej na własnych, dość niezwykłych warunkach… Czy dziewczyna podpisze tajemniczą umowę, której warunki napawają ją strachem i fascynacją? Jaki sekret skrywa przeszłość Christiana i jak wielką władzę mają drzemiące w nim demony?"
Więc nadszedł dzień, kiedy zdecydowałam się napisać swoją pierwszą recenzję. Co mnie zmotywowało? Pomijając fakt, że mam dość słuchania tego, żebym spróbowała od Eurydyki, to zirytowało mnie podejście do tej książki innych recenzentów. Odniosłam dziwne wrażenie, że przeczytali oni tą książkę, żeby ją tylko przeczytać, a nie poświęcili nawet 5 minut, żeby się nad tą książką zastanowić. Ale do tego przejdę później.
A teraz od początku. Myślę, że nie muszę jakoś dokładnie przybliżać tej historii, gdyż jest ona większości znana, jednakże postaram się ją streścić.
Wszystko zaczyna się, gdy Anastasia Steele w zastępstwie za swoją przyjaciółkę udaje się na wywiad z tajemniczym Christanem Greyem. Niewinną dziewczynę onieśmiela uroda prezesa Grey Enterprises Holdings, Inc. Owy mężczyzna również zwraca uwagę, na Anę, i powoli wtapiają się w wir wydarzeń, które całkowicie odmieniają ich życie. Jak ono wygląda? Seks, seks i jeszcze raz seks. Choć osobiście wychwiciałam tam też inne rzeczy, ale chwilowo dostosowuję się do ogółu.
Wspomniana przeze mnie wcześniej Anastasia Steele jest dwudziestojednoletnią studentką. Jest niewinna, nieśmiała, nie ma poczucia własnej wartości. Jest dziewicą, co jest równoznaczne z tym, że jest nie doświadczona w kwestiach seksualnych. Posiada także swoją „podświadomość” oraz „wewnętrzną boginię” , których odzewy niejednokrotnie możemy zauważyć w książce.
Christan Grey Jest bardzo przystojnym mężczyzną, ze zmiennym nastrojem. W przeciwieństwie do Any, ma doświadczenie komunalne, odgrywając rolę „Pana” ze swoimi „Uległymi”.
A teraz zajmijmy się wadami i zaletami.
Zacznę od wad, żeby na sam koniec nie zniechęcać do lektury.
Po pierwsze, to banalny język. EL James,. Nie zaszczyca nas jakimś „ładnym” językiem, a posługuje się banalnym doborem słów. Książka jest bogata także w wiele powtórzeń, które nieraz aż bolą, bo czytanie tego samego wyrazu po raz enty w takiej samej sytuacji robi się nużące. No i bluźnierstwa, tudziez ich „zatajanie”. W niektórych momentach – za dużo!
Po drugie zdecydowanie nadmierna ilość opisów „pieprzenia się”, bo Pan Grey „nie kocha się. On się pieprzy i to ostro”, jak to było zaznaczone w książce. Te opisy są zdecydowanie za długie, i jest ich za dużo.
Po trzecie, dorzuciłabym tu jeszcze zachowanie Any, wglądem Greya, i odwrotnie. Nieraz aż się prosi, żeby jakoś się odszczeknąć, czy powiedzieć zupełnie coś innego, ale nieee. Lepie ciągnąć scenę w nieskończoność.
Po czwarte, już jako ostanie będą rozmowy Any, z jej „podświadomością” oraz „wewnętrzną boginią”. Z tym też można by się ograniczyć. Raz na jakiś czas gdyby to się pojawiło – ok, ale tego jest również za dużo.
Ale rzecz jasna książka nie ma samych wad. Zalety także się w niej znajdują.
Za jedną z nich uważam oddanie Any. Mimo próby Greya, by mu się podporządkowała nadal zostawała sobą. Miała także duży wpływ na swojego „Pana” (oficjalnie, czy nie oficjalnie? - z tym pytaniem odsyłam do książki), co najciekawsze działała na niego pozytywnie.
Druga zaleta – łatwo i szybko się czyta. Do tego trzeba przyznać, że wciąga.
Jako kolejną zaletę uważam narrację. Narratorką utworu jest Ana, co sprawia, że dogłębnie poznajemy jej myśli. Jest także pisana w czasie teraźniejszym, przez co nie sprawia wrażenia zwykłej nudnej opowieści.
Jednak moim zdaniem, najważniejsze w tej książce jest jej drugie dno, nad którym jednak zdecydowana mniejszość się zastanawia. I to jest właśnie powód, dla którego zdecydowałam się napisać recenzję. Czy ktoś w trakcie tej lektury zastanowił się dlaczego Grey jest jaki jest? Dlaczego chce mieć nad wszystkim kontrolę? Dlaczego kładzie taki nacisk, na stosunki w łóżku? Dlaczego jest taki skryty? Gdy skończyłam czytać tę książkę, od razu zaczęło mnie to zastanawiać. W trakcie akcji nie zawracałam sobie tym głowy, jednakże równocześnie z ostatnią kropką naszła mnie chęć zastanowienia się nad tym. I w sumie dopiero wtedy znalazłam sens tej książki.
„W gruncie rzeczy książka porusza problem tego, jaki wpływ na teraźniejsze życie ma przeszłość. Jego matka była dziwką. Wychowywała go rodzina "idealna", i było mu ciężko, bo on ideałem nie był. Od piętnastego roku życia przez parę lat był wykorzystywany seksualnie, przez starszą i zamężną kobietę jednakże on tak tego nie postrzegał, bo dla niego była to jedna poznana mu forma wyrażania "miłości", bo nie wiedział co to jest, gdyż nie miał tego w domu.” są to moje pierwsze przemyślenia na ten temat, które od razy wysłałam do kilku znajomych.
Cóż... czytając kilka innych recenzji aż prosi się, aby tamci ludzie mi odpowiedzieli na pytanie jak oni by się wtedy czuli, i jakimi byliby ludźmi.
Komu polecić te książkę? Każdemu, kto choć trochę zwraca uwagi na szczegóły, a nie tylko na to, co jest podane jak na tacy. :)
Moja ocena to 7/10. Sądzę, ze jest sporo rzeczy do poprawek, jednak warto po nią sięgnąć i trochę pomyśleć.