„Wielkie kłamstewka” Liane Moriarty cieszą się niesłabnącym powodzeniem. Zarówno książka, jak i serial, zdobywają nowych fanów. Fenomen obu jakoś mnie nie dotknął, choć tytuł kojarzę. W połowie września Znak Literanova wydaje najnowszą powieść Moriarty „Dziewiecioro nieznajomych”. Czy powtórzy sukces poprzedniczki?
Frances to dojrzała kobieta, którą dotykają pierwsze oznaki menopauzy, facet oszukał, ostatniej powieści nikt nie chce wydać, a na rynku mocno miesza niepochlebna recenzja. Lars lubi analizować, bierze życie na chłodno. Ben i Jessica to młode małżeństwo, które dopada pierwszy kryzys; Ben kocha sportowe samochody, a Jessica media społecznościowe i operacje plastyczne. Napoleon, Heather i Zoe zawsze w styczniu uciekają z domu, bo dopada ich smutek. Tony to były sportowiec, który nie potrafi odnaleźć się w nowej rzeczywistości, w czym nie pomagają używki i śmieciowe jedzenie. Carmel, matka czterech dziewczynek, marzy o tym by zgubić kilka kilogramów. Te dziewięć osób trafia do tajemniczego SPA. Śliczny dworek na odludziu, urządzony nowocześnie i oferujący nowoczesne zabiegi ma zapewnić wszystkim relaks i zaspokoić wygórowane potrzeby. Dla każdego przygotowano ofertę szytą na miarę.
Pobyt na odludziu sprawia, że w bohaterach budzą się nieznane dotąd uczucia. Od tej pory mury Tranquillum House będą musiały skrywać dodatkowe dziewięć sekretów. Jak to się dzieje, że zupełnie obcym osobom jesteśmy w stanie powierzyć najgłębiej skrywane sekrety czy rozmawiać z nimi na wstydliwe i krępujące tematy, a z bliskimi tak nie można? Być może boimy się wyśmiania, odrzucenia. Obcych ludzi raczej już nie spotkamy, a z bliskimi żyjemy przecież na co dzień.
Pierwsza połowa powieści jest naprawdę świetna, choć to bardziej część obyczajowa i szczegółowy portret psychologiczny. Stopniowo poznajemy historię głównej dziewiątki oraz motywy, które kierowały nimi przy wyborze tajemniczego SPA. Z każdą stroną atmosfera gęstnieje. Gdy na scenę wkracza Masza – despotyczna i charyzmatyczna właścicielka Tranquillum House – akcja nabiera tempa i wydarzenia przybierają inny obrót. Dobór postaci nie jest przypadkowy – każdy jest różny pod kątem wykonywanego zawodu, przekonań religijnych, poczucia humoru, stylu życia, zachowania czy preferencji seksualnych. Postacie wykreowane są z dbałością o szczegóły. W drugiej połowie atmosfera się zmienia i powieść dryfuje w kierunku sensacji podszytej psychologią. Rozczarowuje zakończenie, które mocno spłyca historię i wprost ucina niektóre relacje (zakończenie przypomina ostatnie kadry filmu gdzie w kilku zdaniach podawane są dalsze losy bohatera czy data śmierci w przypadku filmów z elementami biografii).
Pokuszę się o stwierdzenie, że w buty głównego bohatera z powodzeniem wchodzi tu kłamstwo. Każdy z dziewiątki przedstawia siebie tak jakby chciał, żeby go postrzegano. Kłamią na temat zdrowia, pracy i rodziny, zwyczajów czy przebytych chorób. Niekiedy okłamują samych siebie. Czasem kłamstwo pomaga przetrwać złe chwile, czasem ładuje akumulatory i odgania złe myśli. Jeżeli sami kłamią, to również tego kłamstwa doszukują się u innych i drobiazgowo analizują sytuacje i informacje. Kłamstwo jest dobre na chwilę, życie w kłamstwie na dłuższą metę nie służy ani kłamiącemu, ani okłamywanym. Przecież ma krótki nogi!
Dużym plusem "Dziewięciorga nieznajomych" są dokładnie przemyślane życiorysy i historie bohaterów. Sam pomysł SPA na odludziu i eksperymentów Maszy również przykuwa uwagę. Jako minus można zakwalifikować niekiedy zbyt powolną akcję fabuły i dzięki temu zabiegowi powieść bardziej przypominałaby thriller. Jako całość całkiem udana książka, a do tego dobry materiał na film czy serial (kiedy piszę ten tekst już wykupiono prawo do serialowej ekranizacji). Z czytelniczym pozdrowieniem, polecam!