„Dziewięcioro nieznajomych” Liane Moriarty to opowieść o ludziach, którzy wybierają luksusowe Spa, aby pod pozorem rozpieszczenia swojego ciała uciec przed różnego rodzaju problemami. Dziewięcioro bohaterów, przyjeżdża do Tranquillum House w nadziei na to, że miejsce reklamujące się jako idealne do oczyszczenia umysłu i złapania równowagi wewnętrznej pomoże im w rozwiązaniu problemów, albo skuteczniejszego ich zagłuszania. Sympatyczna Francis, autorka romansów przeżywa kryzys twórczy po tym jak wydawca odrzuca jej książkę, Lars wzięty prawnik cyklicznie odwiedza różnego rodzaju obiekty Spa, aby złapać dystans do życia zawodowego, Ben i Jessica to młode małżeństwo, które teoretycznie ma wszystko, a jednak brakuje im tak wiele, Heather wraz z mężem Napoleonem oraz córką Zoe mocno nadwyrężając domowy budżet stwierdzają, że pobyt w Spa ułatwi im przetrwanie trudnego czasu. Carmel, matka czwórki dzieci po rozwodzie, przestała w siebie wierzyć, a swoje ciało traktuje jak najgorszego wroga. Poznajemy również Toniego, który prowadzi dobrze prosperującą firmę, do kurortu przyjeżdża z zamiarem zrzucenia zbędnych kilogramów, choć tak naprawdę chce uciec przed rutyną dnia codziennego. Wybierając pobyt w Tranquillum House nasi bohaterzy nawet nie podejrzewają, jak bardzo planowany, relaksacyjny turnus odbiegać będzie od ich wyobrażeń. Zamknięci w pięknej scenerii, nawet nie zdają sobie sprawy z tego, że każdy ich ruch oraz zachowanie jest skrzętnie analizowane przez charyzmatyczną właścicielkę obiektu Maszę oraz dwójkę jej pomocników. Tutaj nic nie wydarza się przez przypadek, a coraz dziwniejsze nakazy i zakazy wzbudzają w gościach coraz większe zdziwienie i oburzenie.
"Dziewięcioro nieznajomych" to książka, która z pewnością mnie zaskoczyła. Moim zdaniem Liane Moriarty świetnie nakreśliła postacie i choć mamy ich sporo to jednak każdego bohatera poznajemy na tyle dobrze, by móc wczuć się w jego sytuację. Autorka każdy rozdział opisuje z perspektywy innej osoby co uważam za bardzo dobre rozwiązanie. Bardzo spodobało mi się umiejscowienie historii w luksusowym Spa, które wydaje się rajem na ziemi. No właśnie, tylko się wydaje. To nie jest typowy kryminał, Liane Moriarty skupiła się na uczuciach i przemyśleniach bohaterów co mogłoby być męczące gdyby nie jej umiejętność kreślenia ludzkich historii. I mimo, że pozornie nie dzieje się nic spektakularnego to nagle autorka serwuje nam zwroty akcji, po których następują wstrząsy. Trudno było oderwać mi się od lektury, byłam ciekawa jak dalej potoczą się losy bohaterów i co nowego przygotowała dla nich władcza Masza. Moim głównym zarzutem jest to, że opis wydawcy może sugerować iż będzie to typowy kryminał. Tak nie jest i przyznam, że kiedy to zrozumiałam podczas lektury byłam lekko zawiedziona. Jednak szybko o tym zapomniałam i po prostu cieszyłam się dobrą historią. Oczywiście można przyczepić się do tego, że postacie były trochę schematyczne, czasami niektóre ich zachowania były niezrozumiałe. To wszystko jednak ginęło w moim odczuciu w całej dobrze wymyślonej i poprowadzonej historii. Dawno żadna książka mnie tak nie pochłonęła.