Moja ocena: Brak (Dlaczego? Odpowiedź niżej)
Książkę skończyłam kilka dni temu, lecz ani wtedy, ani dziś, nie potrafię znaleźć właściwych słów, by opisać to, co czuję. Nadal, gdy myślę o historii Aarona i Ani, mam w głowie taką samą pustkę, jak zaraz po odłożeniu powieści na półkę.
Po przeczytaniu dopiero zdaję sobie sprawę, jak wielką jestem szczęściarą. Mam dom, rodzinę, z którą się kłócę i którą mimo wszystko kocham nad życie, cudownych przyjaciół, bez których nie wiem co bym zrobiła, i właściwie nie zdarzyło się w moim życiu nic, tak bardzo tragicznego, jak to, co spotkało dwójkę bohaterów tejże książki.
Nie jest to wesoła historia. Ania i Aaron to rodzeństwo, są dla siebie wszystkim. Trudno się dziwić, poza sobą nie mają praktycznie nikogo. Po tym, jak ich matka zaczyna chorować, trafiają pod opiekę ciotki. Niestety miejsce, gdzie mieli odpocząć od fanaberii swej rodzicielki, zmienia się w piekło i staje się miejscem przemocy. Z każdą stroną poznajemy coraz mroczniejszą przeszłość tej dwójki dzieci, które nie potrafią sobie poradzić, z tym, co ich spotkało. Pewnego dnia Ania idzie na policję i zgłasza, że została zgwałcona... przez Aarona.
Książkę czytało się błyskawicznie, szkoda tylko, że pisanie o niej nie idzie tak łatwo. Najchętniej zostawiłabym po prostu: "Książka poruszająca, ma swoje wady, mimo wszystko polecam każdemu." Niestety tak się nie da.
Jedno jest pewne, o trudnych sprawach pisze się trudno i dlatego należą się wielkie brawa autorce, za to, że nie poszła na łatwiznę, tylko odważyła się poruszyć tak ciężki temat. Niestety nie mogę oprzeć się wrażeniu, że to właśnie sam temat tak mną wstrząsnął, bo książka, jako taka pozostawia wiele do życzenia.
Przede wszystkim denerwowało mnie nie trzymanie się chronologii, z jednej strony taka forma pomaga stopniować napięcie i wprowadza element tajemniczości, z drugiej jednak często nie miałam pojęcia czy to jeszcze przeszłość, czy już przeskoczyliśmy do teraźniejszości. To, samo w sobie, jeszcze mogłabym wybaczyć, gdyby nie popsuło mi obrazu całej historii. Niestety tak się stało, więc stawiam autorce ogromnego minusa.
Następną rzeczą, a raczej osobą, która mi przeszkadzała, była główna bohaterka. Trudno powiedzieć o niej rozkapryszona dziewczynka, biorąc pod uwagę fakt, że nie była zbytnio rozpieszczana, ale jej zachowanie było nawet więcej niż denerwujące i z upływem lat nie stawało się ani trochę mniej dziecinne. To sprawiało, że Aaron, postać, która naprawdę mnie urzekła, musiał brać na siebie nie tylko swoje, ale także jej problemy.
No i w końcu zakończenie, które było zupełnym przeciwieństwem tego, czego się spodziewałam. Zazwyczaj uwielbiam otwarte zakończenia w książkach, moja bujne wyobraźnia ma wtedy pole do popisu, jednak tutaj zdecydowanie mi czegoś brakowało. Pamiętam, jak tuż przed końcem, spostrzegłam, że zostało tylko kilka stron i aż oczy mi się otworzyły ze zdumienia. Co, to już koniec?! Ale jak to?! Przecież jest jeszcze tyle do powiedzenia! Tak mniej więcej brzmiały moje myśli. Nie chcę zgłębiać się w szczegóły, by nie zdradzić za dużo, nie mniej uwierzcie mi, że będziecie czuli głęboki niedosyt po przeczytaniu ostatniego zdania.
Do tej pory skupiałam się na wadach, ale przecież ta książka ma również wiele zalet. Poruszający, trudny temat, który skłania do refleksji to z pewnością jedna z nich. Tej powieści nie można zaliczyć do kategorii błahych, o których zapomnisz następnego dnia, z pewnością nie. Jeszcze przez dłuższy czas myślałam o historii rodzeństwa, które zostało w tak brutalny sposób potraktowane przez los, a w nocy, zaraz po przeczytaniu, nie mogłam zmrużyć oka. Fakt, że gdzieś są ludzie, którzy potrafią tak traktować innych, napełnił moje serce bólem, lękiem, a oczy łzami.
Bardzo utożsamiłam się z Aaronem, jest to postać, która naprawdę porusza. Podejrzewam, że niewielu ludzi, potrafi wyobrazić sobie, co ten chłopiec czuł, a mimo to skupiał się głównie na swojej siostrze, nie na sobie samym. Właściwie do żadnej z postaci, oprócz tytułowej dziewczynki, nie mam większych zastrzeżeń i chodzi mi tu oczywiście o samo ich przedstawienie, bo to, jakim obrzydzeniem napawał mnie chłopak Gabrysi oraz ona sama, która w żaden sposób nie reagowała na cierpienia dzieci, jest chyba oczywiste.
Ostatecznie wymieniłam zdecydowanie więcej wad, niż zalet, jednak to nie świadczy o tym, że jest to zła książka. Wręcz przeciwnie. Jak już na początku wspomniałam, mimo że czuję głęboki niedosyt, uważam, że nie da się przejść obok niej obojętnie i nie żałuję ani chwili, jakie z nią spędziłam. Dziękuję pani Małgorzacie za tak poruszającą powieść.
Wiem, że w recenzji pojawiło się wiele sprzeczności, ale właśnie tak to miało wyglądać, bo tak też się czuję, jestem rozdarta, ponieważ wiem, że tę historię można było przedstawić w bardziej prosty sposób i właśnie tą prostotą poruszyć serca ludzi, jednak wiem także, jak bardzo, mimo wszystko, przeżywałam tą powieść. Tego, co czułam podczas czytania, nie potrafię wyrazić słowami i chyba nikt nie znajdzie odpowiednich, dlatego pozostawiam "Dziewczynkę, która widziała zbyt wiele" bez oceny, ponieważ niezależnie jaką liczbę tam wstawię, zawsze będzie mi się wydawało, że z jednej strony to za dużo, a z drugiej za mało.
Jeszcze pozwolę sobie wspomnieć kilka słów o oprawie graficznej. Lubię książki Prószyńskiego. Zawsze mają ciekawe okładki, mało błędów, literówek, jednak jest coś co mnie w nich bardzo denerwuje, mianowicie reklamy po wewnętrznej stronie okładki. Możliwe, że ja miałam takiego pecha, ale w każdej książce z tego wydawnictwa, jaką miałam okazję przeczytać, były zapowiedzi nowości książkowych, które doprowadzały mnie do zawału serca. Ja rozumiem, że można delikatnie zareklamować pozostałe książki, które prawdopodobnie mogą się spodobać czytelnikowi, ale żeby tak na całą stronę? Ludzie, opamiętajcie się. Co do samej "Dziewczynki...". Okładka mi się podoba, prosta, w pewien sposób chwytająca za serca. Większych błędów, czy literówek nie zauważyłam, czyli ogólnie wydawnictwo spisało się dobrze i gdyby nie to, o czym wspomniałam wcześniej, byłabym całkowicie usatysfakcjonowana.
Jeszcze wspomnę, że książka przywędrowała do mnie w ramach wspaniałej akcji Włóczykijka: spopa1.blogspot.com