„Mam tak samo” to jakby spisane w pamiętniku wspomnienia bohaterki opisujące jej drogę do idealnego związku. Główna bohaterka, Julia, po skończeniu studiów podjęła pracę w Zurychu. Jej decyzja o emigracji nie była spowodowana bynajmniej powodami czysto zarobkowymi. Będąc jeszcze na studiach, zakochała się w koledze z wymiany studenckiej. Całą swoją życiową drogę skierowała ku temu, by mieć z owym chłopakiem lepszy kontakt, a praca w Szwajcarii miała tym relacjom pomóc. No cóż, nic z tego nie wyszło, ale Julia od razu popadła w kolejne zauroczenie Danielem, kolegą z pracy. Cała historia to relacja zdawana w formie wiadomości do zaufanego grona koleżanek, z którymi Julia analizowała każdy, najmniejszy nawet gest wszystkich obiektów westchnień.
No cóż, moim zdaniem podejście Julii było nierozsądne. Właściwie zakrawało ono na lekką obsesję. Na okładce książki napisane jest, że przedstawiona historia to „Świat oczami dziewczyny, która chce za bardzo”. To bardzo dyplomatyczne i delikatne określenie zachowania głównej bohaterki.
Przede wszystkim, w oczy rzuciła mi się postawa Julii. Jak każde słowo, gest czy nawet brak owych elementów w relacjach, potrafiła okręcić pod swoje wyobrażenia. Dla mnie to zakrawało na jakąś formę mani prześladowczej. Z psychologicznego punktu widzenia, to, że Julia „chciała za bardzo” może wskazywać na to, że dziewczyna nie miała zbyt wysokiego poczucia własnej wartości, a swoją pozycję budowała na tym, jak wygląda w oczach swoich potencjalnych partnerów. Tak jakby tylko bycie w perfekcyjnym związku określało Julie jako wartościową osobę. Przerażające dla mnie było to, że dziewczyna całkiem ignorowała (wielokrotne) głosy zdrowego rozsądku, spychała je gdzieś daleko i kolejny raz po odrzuceniu przez Daniela próbowała od nowa.
Dobrze, że na koniec Julka zrozumiała, jak nielogiczne i bezcelowe było jej zachowanie i wszelkie zabiegi mające na celu zdobycie miłości. Szkoda tylko, że by dojść do tych wniosków, potrzebowała aż sześciu lat, zmiany pracy, a nawet kraju.
Nie jestem w stanie polubić bohaterki, nie potrafiłabym z nią rozmawiać i nawiązać relacji bowiem czułabym się w jej towarzystwie niekomfortowo.
To nie jest tak, że nigdy podobnych rozterek nie miałam. Myślę, że każdy z nas w mniejszym lub większym stopniu popadł kiedyś w takie zauroczenie i w indywidualny sposób musiał dojść do odpowiednich wniosków o bezsensowności takiej relacji. W przypadku Julii jednak trwało to za długo a biorąc pod uwagę wiek bohaterki, uważam, że to obsesyjne idealizowanie wybranego faceta świadczy jedynie o niedojrzałości emocjonalnej dziewczyny.
Zupełnie nie podeszła mi ta książka. I to nie ze względu na styl czy język. To akurat było plusem, bo styl jest przyjemny, pióro autorki lekkie i składniowo poprawne. Książkę czyta się naprawdę szybko. Szkoda tylko, ze przez zawartość merytoryczną nie mogłam przy niej odpocząć lub choćby małym stopniu polubić bohaterów.
„Mam tak samo” oceniam na 5/10. Niestety, nie jest to lektura dla mnie.
Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.