Wydawało mi się, a sądziłem tylko po tytule, że będzie to coś w stylu „Trupiej farmy” Billa Bassa i Jona Jeffersona, „Stulecia detektywów” albo „Godziny detektywów” Jürgena Thorwalda, czyli popularno-naukowa pozycja na temat medycyny sądowej. Miałem rację w pewnym stopniu, częściowo. Zaczyna się, jakby na zachętę, od historii o mściwym wisielcu, badaniu miejsca zdarzenia i oględzinach zwłok , ale następne rozdziały dotyczą już samej autorki. „Co wiedzą umarli” to osobista, a nawet intymna, autobiograficzna historia medyczki sądowej, natomiast w drugiej kolejności jej specyficznej pracy dla Nowojorskiego Urzędu Naczelnego Konsultanta Medycy Sądowej. Ale nie jest wykluczone, że inni czytelnicy będą to widzieli odwrotnie, upierał się nie będę.
Jakie zadania realizuje śledczy lekarsko-sądowy? W sporym uproszczeniu można powiedzieć, że policja szuka odpowiedzi na pytanie „kto?”. Anatomopatolog na pytanie „co?”, a śledczy lekarsko-sądowy na pytanie „jak to się stało, jak do tego doszło?".
„Jakieś cztery lata wcześniej sięgnęłam dna. Byłam alkoholiczką, mieszkałam w zapyziałej kawalerce, pracowałam na czarno w pasmanterii przy Madison Avenue. Miałam poczucie, że na nic więcej nie zasługuję”*.
Jakimś cudem Barbarze udało się przerwać zaklęty krąg picia, ćpania, destrukcyjnych związków i innych, problematycznych pomysłów na życie. Pokończyła szkoły i kursy, zdobyła dobrą pracę i…
„Byłam zadowolona ze swojego domu i pracy, dlatego zaczęłam wierzyć, że mam coś do zaproponowania światu. Zabrzmi to patetycznie, ale miałam poczucie, że staję się dobrym obywatelem. Byłam szczęśliwa, spełniona i zakochana we wspaniałej kobiecie. Nałóg nie odchodzi jednak sam z siebie i po kilku latach znowu wstąpił we mnie diabeł. Zadurzyłam się w niewłaściwej osobie, zaczęłam ostro pić i zerwałam z moją cudowną, inteligentną i lojalną partnerką, z którą byłam od siedmiu lat. Szukałam mocnych wrażeń i nie mogłam narzekać na ich brak. Narkotyki, alkohol, mnóstwo seksu. Okłamywałam ludzi, na których mi zależało, manipulowałam nimi i ich zaniedbywałam. Zdradzałam kolejne partnerki. Lubiłam być we wszystkim dobra, co obejmowało również nałogi. Wszystko zniszczyłam”*.
Barbara Butcher kolejny raz wygrzebała się z piekła nałogu. Tym razem z wydatną pomocą Anonimowych Alkoholików i 12 Kroków AA. Znów porobiła stosowne kursy i szkolenia, i zaczęła pracę jako medyczka sądowa. Tak zaangażowana w pracy, że wyglądało to na obsesję, przez 22 lata kariery zrobiła badania ponad 5500 ciał.
Nie mam wątpliwości, że fiksacja na tej szczególnej pracy kompensowała jej brak chlania i ćpania. Pracoholizm wydaje się mniej destrukcyjny niż narkomania. Pod warunkiem, że ma się swoją pracę…
Dobra powieść biograficzna. Trupy i ich badanie nie tak odrażające, jak można by się spodziewać. Te akurat elementy, choć same w sobie wymagające pewnej odporności, autorka przedstawiała dość łagodnie. Znam mistrzów polskiej sensacji i królowe polskiego kryminału, które z powodu braku talentu, znacznie sprawniej epatują czytelników obrzydliwościami.
---
* Barbara Butcher, „Co wiedzą umarli”, przekład Tomasz Bieroń, Wydawnictwo Literackie, 2024, e-book, Konwersja: eLitera s.c.