Nie wiem, czy też tak macie, że sięgacie po książki jakiegoś wydawnictwa, a tam przekonujecie się, że to gotowe scenariusze do filmu, i to na wysokim poziomie. Od jakiegoś czasu mam tak z książkami od Wydawnictwa Vesper. Czytasz i widzisz aktorów, którzy mogliby grać dana rolę, słyszysz muzykę w tle, widzisz oczami wyobraźni jak przedstawiłabyś moment grozy i jakiego miejsca użyjesz, żeby oddać ten klimat pasujący do danego momentu w książce. Tak samo było z tą książką, a mowa o „Dzieci Nocy” Dana Simmonsa. Książka większego gabarytu co powoduje, że w wasze ręce może trafić całkiem fajna cegiełka. Jeżeli lubisz bać się podczas czytania, to tutaj masz niezły rollercoaster strachu, jaki tylko można sobie wyobrazić, a to za sprawą wampirów, dzieci które mają pecha, że urodziły się w miejscu, w którym nikt o nich nie dba oraz to, co czeka tych, którzy są nieposłuszni. Książka pewne sytuacje oparte ma na prawdziwych wydarzeniach 1989 zakończyła się egzekucja i upadek dyktatora rumuńskiego Ceausescu oraz jego żony.
Wyobraźcie sobie kontrolę narodzin, w której ponad 600 tys. dzieci trafiło do wielkich magazynów (miały być takimi sierocińcami), w których były metalowe łóżka i klatki stawiane obok siebie tworzyły takie miejsce, z których dzieci nigdy nie wyszły. Dzieci nie były przytulane, nie zaznały takiej ludzkiej miłości ciepła, jakie wydaje nam się oczywiste to prawidłowego rozwoju. Już nie wspomnę o opiece medycznej, ale tutaj zakończę, ponieważ wszystko to opisane jest we wstępie do książki „Dzieci nocy” które trzeba przeczytać, żeby zrozumieć książkę. Między rozdziałami będziesz czytał historię syna wampira, który był pierwowzorem Draculi, czyli Vlad Dracul, ale o tym to już sami przeczytacie. Uważam, że dużo wniosło i pomogło spojrzeć z innej perspektywy.
To nie jest jakaś tania historia, którą z cudowną kobietą i furami za miliony, a historię która na początku przyprawiła mnie o ciarki, ale to za sprawą (jak wcześniej napisałam) dzieci w Rumunii, i to, jaki los sprawiła aktualna polityka i władza. Oczywiście główną bohaterką jest m.in. Kate, która jest lekarzem i przyjeżdżając do kraju chce pomóc dzieciakom jako wolontariusz, lecz to, co zamierza, a co zastaje różni się w 100%. Osoby, które jej towarzyszą też tworzą ciekawą historię i chęć poznania ich tak bardziej, żeby zrozumieć, dlaczego w taki sposób postępują bądź co spowodowało, że byli w tym, a nie innym miejscu.
Pierwsza część książki to według mnie taka bardziej szczegółowa opisująca mnóstwo zawiłych medycznych przypadków, które suma summarum mogą pomóc w walce z rakiem, a nawet z Aids i osobą która jest z tym związana to mały chłopiec, który zostaje adoptowany przez naszą lekarkę, lecz, dlaczego akurat ten chłopiec, a nie inny to byłby spojler i dużo bym zdradziła. Druga połowa to taka już bardziej ucieczki, pościgi, szukanie odpowiedzi oraz ludzi. Dużo się wyjaśnia, ale ogólnie w całości robi wrażenie.
Na mnie zrobiła ogromne wrażenie i na pewno wrócę do autora, bo jego styl bardzo jest taki pode mnie. Jeżeli jesteście ciekawi, to zapraszam was na stronę wydawnictwa Vesper i zaopatrzenie się w ten egzemplarz, ale uprzedzam, że czasami będzie dość koszmarnie.