„Są różne rodzaje ciemności (...) Jest ciemność, która przeraża; ciemność, która koi; ciemność, która daje odpoczynek (...) Jest ciemność kochanków i ciemność skrytobójców. Staje się tym, czym jej nosiciel chce, żeby się stała; czym potrzebuje, żeby się stała. Sama z siebie nie jest ani zła, ani dobra.”
Kiedy pierwsza część Dworów bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła, to drugi tom kompletnie skradł moje serce.
Po tym, jak Feyra ocaliła Prythian, mogłoby się wydawać, że wszystkich czeka długie i szczęśliwe życie.
Dziewczyna sama niedługo ma również tego zaznać, a poślubienie ukochanego Tamlina to tylko początek ich wspólnej drogi.
Jednak nie wszystko jest takie, jakie wszyscy na Dworze Wiosny by chcieli. Feyrę dręczą powracające koszmary z torturami Amaranthy i zbrodnia, którą popełniła, aby mogła się uwolnić od swoich oprawców. Dodatkowo życie księżniczki z bajki kompletnie nie jest w jej stylu, a pragnący zapewnić dziewczynie bezpieczeństwo Tamlin próbuje zamknąć Feyrę w złotej klatce. A wszystko przez drzemiące w niej moce, których Feyra nie potrafi opanować.
Gdyby problemów było mało, największy wróg Tamlina — Rhysand, Książę Dworu Nocy, upomina się o spłatę swojego długu w najmniej odpowiednim (a może najbardziej odpowiednim) momencie. Dziewczyna raz w miesiącu na tydzień będzie musiała opuścić swojego ukochanego i udać się do ogarniętego mrokiem królestwa władcy ciemności. Dziewczyna jest pewna, że mężczyzna będzie chciał wykorzystać ją do własnych celów, jednak to właśnie tam zaczyna odnajdować to, czego brakuje jej na Dworze Tamlina. Wkrótce może się okazać, że Rhys nie jest tym, za kogo wszyscy go mają.
Kogo powinna obawiać się Feyra? Jakie tajemnice skrywa przed nią Tamlin i czy tak naprawdę chodzi tylko o jej bezpieczeństwo?
Jedno jest pewne, widmo wojny wisi nie tylko nad Prythianem, ale i całą krainą ludzi.
Po Dworach Ciernie i Róż zastanawiałam skąd taka „fascynacja” Rhysem, przecież Tamlin był lepszy. Tamlin był tym dobrym, a Rhys wydawał się tym złym. Właśnie! Czas przeszły. W drugiej części wszystko się zmieniło i nie chodzi mi tutaj o kompletne odwrócenie ról, choć może w niektórych przypadkach tak, ale to jaką osobą okazał się Rhysand, po prostu wszystko tłumaczy. Jego oddanie, poświęcenie i cierpienie dla swojego ludu, to co zrobił dla ochrony nich i jego najbliższych sprawia, że nie tego faceta nie da się nie lubić. Rhysand to przykład idealnego książkowego męża!
Spodobała mi się również jego relacja z Azrielem, Cassianem, Mor i Amreną. Choć jakby nie patrzeć Rhys jest ich Księciem, ale tak naprawdę cała piątka tworzy nie tylko grupę przyjaciół, ale i swego rodzaju rodzinę, która jest w stanie poświęcić swoje życie dla innych. A jeśli chodzi o the bat boys, czyli Rhysa, Cassa i Aza to trójka chłopaków, którzy mogą nie tylko konie kraść. Z wyczekiwaniem czekałam na fragmenty z nimi.
Nie mogę nie wspomnieć również o budującej się relacji, a potem uczuć pomiędzy Rhysem a Feyrą. To jedno z tych enemies to lovers, które nie do końca jest takim enemies to lovers, to historia, gdzie on czuje coś do niej od początku (to bardziej skomplikowane, ale zostawiam wam do odkrycia, o czym mowa), ale jest gotów poświęcić (znowu) swoje uczucia (i nie tylko) dla jej szczęścia.
I przede wszystkim sama Feyra, która musi się odnaleźć w nowych okolicznościach, w nowym i nieśmiertelnym ciele pełnym mocy, których sama jeszcze nie rozumie. Dziewczyna od początku wie, czego chce od życia, jednak przebywając na Dworze Wiosny, czuje się jak w złotej klatce, jednak kiedy opuszcza bezpieczne miejsce i trafia na ziemie największego wroga jej Tamlina, Feyra czuje, że żyję, czuje się jak ptaszek wypuszczony z klatki na wolność. Właśnie tam może w końcu być, tym kim chciała być, żyć tak jak chciała.
Podobało mi się również, jak Maas biorąc za przykład Fayrę, Tamlina i Rhysa w fajny sposób pokazała zależność pomiędzy pierwszą miłością a miłością życia.
„Dwór Mgieł i Furii” jest mroczniejsze i bardziej zmysłowe niż pierwszy tom serii. Książka wciąga jeszcze bardziej i w pewnym momencie nie będziecie mogli jej odłożyć, dopóki jej nie skończycie. A po zakończeniu, które jest jednym wielkim plot twistem, jedyne, o czym będziecie myśleć, to, to kiedy będziecie mogli zacząć trzecią część.