Co sprawia, że tak bardzo lubimy czytać? Wydaje mi się, że każdy z nas odpowiedziałby na to pytanie w całkowicie odmienny sposób. Prawdopodobnie czerpiemy z czytania przyjemność, ale wydaje mi się, że to może być coś więcej niż tylko przyjemność. W końcu to może być również ucieczka od rzeczywistości, od problemów i braku zrozumienia ze strony innych ludzi. To może być również niesamowita podróż otwierająca nam miejsca, które na co dzień nie są dla nas dostępne. To może być poszukiwanie wiedzy, odpowiedzi na niekończące się pytania. To może być... Tutaj każdy może dopowiedzieć coś innego i odpowiedzi będzie naprawdę wiele. Dlatego teraz spróbujcie sami sobie odpowiedzieć, skąd ta pasja do czytania.
Isobel ma idealnie uporządkowane życie. Jest chiliderką, która wyróżnia się swoimi umiejętnościami na tle innych. Ma niesamowicie przystojnego i niesamowicie popularnego chłopaka i oczywiście równie piękną i niesamowitą przyjaciółkę. Znacie skądś ten scenariusz? Bo ja aż za dobrze. Jednak coś musi to zniszczyć i tym czymś jest nic innego jak praca domowa. Nauczyciele czasami naprawdę potrafią czerpać radość z utrudniania życia, a przynajmniej tak właśnie jest u Isobel, której partnerem do projektu okazuje się Varen, czyli got, o którym krążą wyjątkowo mroczne plotki. I teraz przygoda rozpoczyna się na całego.
Zdecydowałam się przeczytać "Kruka", ponieważ przyciągnął mnie do niego mroczny klimat oraz też wspomnienie, że bardzo chciałam już to zrobić, gdy wychodził w Polsce po raz pierwszy. To jest wyjątkowo mój styl i właśnie wspomniany klimat. Lecz czy teraz po przeczytaniu na pewno tak było?
Jak zaczęłam czytać powieść, to w mojej głowie od razu pojawiła się myśl, że to przecież totalny paranormal romance, czyli gatunek, który za moich nastoletnich lat bił granice popularności. Zrobiło mi się, aż ciepło na serduszku, ponieważ pojawiły się wspomnienia z tamtych czasów. I jak patrzę na datę pierwszego wydania, to właśnie idealnie czasowo się zgadza. I generuje to samo ale, co przy dużej części pozostałych książek pochodzących z tego gatunku – ale ma niewykorzystany potencjał. W tej chwili mam za sobą tyle światów high fantasy, że takie niewykorzystanie pewnych wątków mocno niszczy mi odbiór całej powieści.
Natomiast styl książki jest dokładnie taki, jakiego można by się spodziewać, czyli bardzo lekki i przyjemny w odbiorze. Dla młodzieży myślę, że to perfekcyjny złoty środek. Choć pojawia się w mojej ocenie zbyt dużo niepotrzebnych opisów. Wprowadzają one wiele nieistotnych szczegółów i zabierają miejsce tym istotniejszym. I tak oceniając z perspektywy czasu, mam wrażenie, że "Kruk" bardzo dobrze się starzeje, choć też pytanie, na ile tutaj jest to kwestia umiejętności tłumacza.
Sama fabuła to cała góra lodowa sprzecznych emocji i opinii. Z jednej strony wiele wątków jest wyjątkowo niespójnych, nie mających większego sensu. Brakuje właśnie wspomnianego wcześniej rozbudowania pewnych elementów. Ukazuje się też obraz toksycznych relacji. Tych wad jest naprawdę sporo i to są konkretne wady. Z drugiej strony nie ma, co ukrywać. Bawiłam się fantastycznie i to była dla mnie rozrywka dająca ulgę i takie ukojenie dnia codziennego. Choć też do czasu, bo zakończenie jest w mojej opinii fatalne. Naprawdę, wyjątkowo mi się nie podobało. Nie do końca rozumiałam, co się dzieje i nie spodobało mi się, jak zostały poprowadzone pewne ścieżki fabularne. To pozostawiło po sobie niesmak.
Bohaterowie nie zachwycają. Są płytcy, ogólnie słabo wykreowani. Tak naprawdę można ich odróżnić wyłącznie po imionach, na pewno nie po zachowaniach czy charakterystycznych cechach. Pojawia się wiele toksycznych relacji, które w jakiś sposób są akceptowalne w tym świecie i miałam poczucie, że momentami wręcz ukazane jako te atrakcyjne. Sama Isobel jest postacią mętną, ambiwalentnie odczuwam jej moralność. I przede wszystkim dziewczyna stanowczo inteligencją nie grzeszy. Wiele naprawia Varen. On również nie jest jakąś wybitną postacią, jednak wprowadza do fabuły pewną barwność poprzez niejednoznaczność swoich zachowań. Co za tym idzie ujął mnie wątek romantyczny. Gdybym teraz miała go analizować, to pewnie wypadłby marnie. Lecz w takim ogólnym odbiorze moje serduszko stopniało.
"Kruk" ukazuje, czym jest brak tolerancji, akceptacji i tak naprawdę, do czego może to prowadzić. Ten brak zrozumienia innych osób, brak w ogóle podjęcia próby, by zrozumieć drugiego człowieka ogranicza i ciągnie za sobą ciąg niepotrzebnej brutalności. Uderza w ten sposób w przyjaźń i miłość. Zadaje pytanie, gdzie jest granica pomiędzy akceptacją, kim jest drugi człowiek, a powiedzeniem nie, gdy nie zgadza się to z naszymi wartościami. W powieści właśnie ten motyw akceptacji jest ukazany w dwojaki sposób, co jak najbardziej przypadło mi do gustu.
Cała książka to była dobra rozrywka i stanowczo nie żałuję, że po nią sięgnęłam. Gdybym miała piętnaście lat, to byłabym nią zachwycona i z niecierpliwością oczekiwałabym kolejnego tomu. W tej chwili jestem w stanie docenić jej zalety, ale też dosadniej odczuwam wady. Z tego względu raczej nie planuję czytać kolejnego tomu. Jednak jeśli jesteście fanami właśnie paranormal romance, to myślę, że może Wam naprawdę przypaść do gustu.