Niełatwe jest życie jedenastolatka, który właśnie przeprowadza się do nowego miejsca, gdzie nikogo nie zna, za chwilę będzie musiał zacząć chodzić do nowej szkoły, a na dodatek musi zaskarbić sobie przychylność ochroniarza pracującego na osiedlu i pani Kożuszkowej, która nie pała najmniejszą sympatią do hałaśliwych dzieci. Przed takimi wyzwaniami stanął Kuba z książki Rafała Kosika „Kuba i Amelia”. Z drugiej strony trudno też żyć jedenastoletniej dziewczynce, która jest bardzo nieśmiała, zamieszkała niedawno w dopiero wybudowanym bloku, gdzie nikogo nie zna, bo po prostu większość mieszkań nadal jest pusta – tak wygląda perspektywa Amelii, bohaterki tej samej książki. Nigdy nie spotkałam się z takim rozwiązaniem – spisaniem tej samej historii z punktów widzenia dwóch bohaterów i przyznam, że jest to bardzo interesujące rozwiązanie. Autor zachęca do ich czytania albo jedna po drugiej, albo równolegle, nie ma to większego znaczenia, aczkolwiek jest naprawdę interesującym doświadczeniem. Ja przeczytałam najpierw opowieść Kuby, a potem Amelii, jednak każdy czytelnik może spróbować inaczej, sądzę, ze nawet lepiej byłoby poznawać te historie rozdział po rozdziale równolegle.
Kuba i Amelia od samego początku przypadają sobie do gustu, choć nie od razu udaje im się zaprzyjaźnić. Początki często bywają trudne, jednak dzieciaki ostatecznie łączą siły, by rozwiązać zagadkę duchów i smoków, które nawiedzają to nowe osiedle. Sprawa staje się jeszcze dziwniejsza, kiedy okazuje się, że te duchy maja twarze osób zamieszkujących w ich bloku, a nawet ich samych. Razem ze swoim młodszym rodzeństwem – Mi oraz Albertem, a także rówieśnikami - Klementyną i Emilem orientują się, że musi to mieć związek z działającym niedaleko szalonym profesorem, który skonstruował dziwną maszynę w pobliskim budynku przeznaczonym do wyburzenia. Nawiasem mówiąc, sześcioletnia siostra Kuby i brat Amelii też są niezwykłymi dzieciakami, ze swoja fascynacją światem zwierząt, wyrażoną posiadaniem pokaźnego zbioru nietypowych pupili w pokoju oraz znajomością świata nauki. Również Imbir – piesek Amelii ma swoje zaszczytne miejsce w tej przedziwnej menażerii.
Niezwykłej przygodzie dzieci towarzyszą zwykłe problemy i rozterki dorosłych, którzy wprowadzając się do nowego lokum mają przecież mnóstwo pracy. Przez cały czas przewija się temat montowania drzwi wejściowych do mieszkania Kuby, którego to zadania podjął się tata, początkujący majsterkowicz, z opłakanym skutkiem. Wszystkie te wydarzenia splecione razem stanowią niezwykle śmieszną mieszankę wybuchową, która skutkuje zacieśnianiem się dopiero zawartej przyjaźni między dziećmi, wywołującą dreszczyk strachu na plecach przygodą i rozwiązaniem niezwykłej tajemnicy dziwnego profesora, którego historia na szczęście kończy się dobrze.
Z ogromną przyjemnością przeczytałam książkę „Kuba i Amelia. Godzina duchów”, bo jest zabawna, dynamiczna, zaskakująca i pomysłowa. Poza tym, to tak naprawdę dwie książki w jednym, bo choć opowiadają tą samą historię, to możemy na nią spojrzeć oczyma dwójki bohaterów. Autor stworzył cudowne postaci – Mi – małą, uszczypliwą mądralę, Alberta – autystycznego fana nauki i gry „Rycerze i insekty”, Amelię – utalentowaną, acz nieśmiałą rysowniczkę, Klementynę – małą piękność, no i Kubę, rozsądnego, nadzwyczaj zaradnego małego mężczyznę. Bardzo się cieszę, że powstają takie książki i zachęcam do poznania całej serii. Można dzięki nim poznać wartość przyjaźni, odwagi, nauczyć się tolerancji wobec odmienności i umiejętności radzenia sobie z problemami. To doskonała rozrywka, wciągająca lektura dla czytelników w wieku 9 – 12 lat, która pozostawi ich z wypiekami na twarzy i chęcią poznawania innych przygód tej przebojowej grupki.