Od niepamiętnych czasów byłem przeciwnikiem poradników wszelkiej maści, albumów, kamasutr (oczywiście z wyłączeniem ilustracji), czy innych materiałów szkoleniowo-seksualnych dla mężczyzn typu tysiąc sposobów na, milion razy coś, dwieście westchnień na, etc. Zawsze uważałem, że do pewnych rzeczy trzeba dojść samemu (ups, niefortunne stwierdzenie). Jak wiadomo, każdy mężczyzna jakiekolwiek instrukcje obsługi uważa jedynie za ewentualne sugestie jak obsługiwać, złożyć, instalować daną rzecz, a nie za instrukcję per se, z których korzystanie stanowi wstyd sakramencki i po prostu nie wolno tego robić. Tak jak nie wolno spytać o drogę kiedy się zgubisz, etc. Jesteś mężczyzną – z racji płci masz zakodowaną w DNA znajomość obsługi samochodów, sprzętów maści wszelkiej, składania mebli, słowem – płeć silna, wiedząca, płeć męska nie potrzebuje instrukcji obsługi!
A jak rzecz się ma z kobietami? Czy my mężczyźni wiemy jak się z nimi obchodzić? Jak je „obsługiwać”? (wybaczcie retorykę, nie mam na myśli nic złego, wręcz przeciwnie!). Oczywiście, że tak, przecież skoro umiem złożyć szafę bez instrukcji – sprawienie rozkoszy kobiecie nie sprawi mi problemu!
O jakże bardzo się można zdziwić, że jednak nie tak, że nie wychodzi, nie jest tak jak na filmach albo u Greya (to ostatnie akurat mocno odradzam) na forach internetowych o seksie (gdzie każdy jest bogiem/boginią miłości) czy męsko-damskich magazynach, gdzie co numer ukazują się artykuły „jak dobrze robić jemu/jej”. A potem przyjdzie co do czego to rozczarowanie. Seks to piękna sprawa, czy w małżeństwie, parze czy w innych układach – chyba najważniejsze żeby sprawiał radość obojgu kochankom. Żeby się nawzajem słuchać, rozmawiać, znać swoje likes/dislikes itd. No ale to nie ja mam pisać poradnik, tylko o poradniku, więc do brzegu!
Książka jest napisana świetnie. Z naukowego punktu widzenia bez przesadnej egzaltacji i autoerotyzmu intelektualnego Autora - jaki to on nie jest światowy seksuolog i wszystko wie (jak to niestety bywa w naszych rodzimych wydawnictwach sławnych seksuologów). Dostajemy solidną porcję wiedzy, nazewnictwa, anatomicznej geografii i co bardzo ważne, a nie wiem czy nie najważniejsze – zdrowego psychologicznego podejścia do seksu oralnego, do relacji z kobietą, dbałości o jej potrzeby i o nią samą zarówno w trakcie aktu jak i momentów kiedy jest już „po wszystkim”. Trzy rozdziały główne będące swoistym wstęp, rozwinięcie, zakończenie to bardzo dobra konstrukcja pozwalająca na płynne zapoznanie się z tematem. Rozdziały podzielone na podrozdziały ułatwiają nawigację po poradniku, który, służyć ma przecież do tego, żeby do niego wracać w razie potrzeby. Na końcu materiały dodatkowe, mniej lub bardziej przydatne traktujące już o praktycznych dodatkach. Każdy z rozdziałów został napisany z wyczerpującym wyjaśnieniem dlaczego tak, a nie inaczej. Język jest przystępny, nie naukowy, ale też niezbyt potoczny – całość sprawia wrażenie logicznej konsekwencji wielu lat badań (zakładam, że również empirycznych) oraz usystematyzowanej wiedzy seksuologicznej i znajomości zasad funkcjonowania ludzkiego ciała. We wstępnych rozdziałach, Ian Kerner często nawiązuje do historii czy badań nad ludzką seksualnością prowadzonych przez choćby Virginię Johnson i Williama Mastersa (nakręcono o nich bardzo dobry serial Masters of Sex).
Uwaga! Poradnik nie tylko dla „niedoświadczonych”, którzy nie są za bardzo zorientowani w temacie i „boją się zapytać”. Panom doświadczonym, nawet w długoletnich związkach, o czym można się doskonale przekonać w trakcie lektury – Autor pozwoli, jak to się ładnie mówi, usystematyzować posiadaną „wiedzę”, uzupełnić o nowe informacje i skonfrontować doświadczenie czytelnika ze swoimi twierdzeniami i pomysłami. Autor nie stroni również od humoru, choć bez przesady, ale potrafi uprzyjemnić lekturę.
Uważam, że wiele rzeczy z tego poradnika to najprawdziwsza prawda, którą napisało życie, a właściwie biologia i z czystym sumieniem mogę polecić wszystkim Panom. Nawet tym nie czytającym nigdy żadnych instrukcji. Oczywiście wiadomo, że nikt nigdy nie zdobędzie doświadczenia, obycia seksualnego z książki czy czasopism i szeregu wspomnianych wyżej materiałów tylko i wyłącznie na podstawie lektury. Jestem jednak święcie przekonany, że czas poświęcony na lekturę akurat tej pozycji nie będzie zmarnowany, i pozwoli przekuć słowo w efektywny czyn.
Ku wdzięcznej radości Waszych Pań!
17.12.2019 r.