W zdrowiu i chorobie recenzja

Książkę przeczytałam w jeden dzień i... Karolina Wilchowska, wstrzymaj oddech. Już? No to lecimy.

Patrząc na sam tytuł książki bez oceniania okładki, można sobie wyobrazić mdłe aż do bólu romansidło i ja z takim podejściem zaczęłam czytać . To błąd i nikomu tego nie proponuję, bo się rozczaruje.

Autorka wprowadza nas do świata osoby chorej na schizofrenię paranoidalną. W dość prosty sposób pokazuje, co się stanie, jeżeli codzienna rutyna zostanie zaburzona albo w grę wejdą bardzo silne emocje.
Podczas czytania, miałam problem z tą historią i to nie z powodu treści. Miałam z nią problem, bo okazała się stanowczo za krótka. Książka, która powinna składać się minimum z trzystu stron, dosłownie została streszczona w dwustu.
Wątki, które zasługiwały na rozciągnięcie zostały ucięte.
Boczni bohaterowie, którym wypadałoby poświęcić kilka kartek, zostali dyskretnie pominięci.
Historia momentami pędząca na łeb na szyję.
I ten NIEDOSYT, który towarzyszył od pierwszej do ostatniej strony.

Podobno apetyt w miarę jedzenia rośnie, dlatego ja żądam kontynuacji i nie zgadzam się na takie drażnienie z czytelnikiem. Serio, to powinno być karalne.
A w ramach protestu, dopóki autorka nie przyjdzie do mnie z dobrą wiadomością, oceny nie wystawiam.
Nie przypuszczałam, że kiedykolwiek obrażę się na książkę, ale tak jestem obrażona i nie żartuję.


Książka wydana dzięki wydawnictwu WASPOS, a za egzemplarz bardzo dziękuję autorce.
Z każdą książką coraz wyżej stawiasz sobie poprzeczkę.

Poniżej opis wydawcy:
Eve, to młoda dziewczyna, która po wielu życiowych zakrętach próbuje wyjść na prostą. Los na jej drodze stawia Erica, mężczyznę, który wydaje się być wymarzonym materiałem na partnera. Wkrótce jednak okazuje się, że ten ideał ma jednak wady, których nie sposób lekceważyć. Mimo prób, na które wystawia ich wspólne życie, Eve się nie poddaje. Podejmuje nierówną walkę zarówno z chorobą, jak i otoczeniem narzeczonego. Wierzy, że jej miłość pokona wszelkie przeciwności. Czy jednak starczy jej sił i determinacji?