Masterton jest autorem dziwnym. Czasem sztampowy do bólu - z uporem maniaka powtarza oklepane schematy zmieniając jedynie nazwy straszliwych demonów, które mają przerażać w kolejnych opowieściach. Czasem ukłoni się konkretnemu czytelnikowi - i nie mając wielkiego pojęcia o miejscu swojej powieści napisze powieść dziejącą się na przykład w Warszawie. Czasem wreszcie uraczy nas psychodeliczną opowieścią o innym wymiarze, w której nic nie jest takie, jakie jest naprawdę, w którym nikt nie może spać spokojnie. "Drapieżcy" to z pewnością jedna z lepszych powieści tego autora.
Fabuła z początku wydaje się banalna. Oto David Williams zostaje wynajęty do remontu starego wiktoriańskiego sierocińca - Fortyfood House. Od początku jednak przygody z domem dzieją się rzeczy niesamowite, które zdają się przeczyć prawom fizyki. Dom żyje własnym, mrocznym życiem i jest tylko brama do innego świata. Świata, w którym istnieją rzeczy, o których wołałbyś nie wiedzieć. Nasz bohater wraz ze swoim siedmioletnim synem i dziką lokatorką Fortyfood House odkrywa powoli sekrety nawiedzonego domu.
Trochę trudno oceniać mi tę właśnie książkę, ponieważ jak wspomniałem na wstępie jest ona inna niż książki tego autora, z którymi dotychczas się spotkałem. Trudno jest spojrzeć, więc na nią przez pryzmat wcześniejszych dział autora. Opowieść ta jest strasznie mroczna, angażuje czytelnika od początku do końca, a najważniejsze w niej jest to, że jest cudownie nieprzewidywalna. Oto z początku wydaje nam się, że główną z mrocznych postaci jest tu Brązowy Jenkins, który w miarę rozwoju akcji staje się postacią poboczną odsłaniając nam inne tajemnice, których tutaj oczywiście nie zdradzę. Tak naprawdę nie sposób przewidzieć jak potoczy się historia i jakie tajemnice skrywa przed nami jeszcze nawiedzony Fotyfood House.
Jest jednak również kilka rzeczy, które irytują. Jedną z nich najwyraźniejszą jest beztroska i głupota bohaterów. Gdybym znalazł się w takim domu i był świadkiem tak tragicznych wydarzeń - wiałbym stamtąd gdzie pieprz rośnie, chociażby ze względu na swoje własne dziecko. Nawet gdyby przyszło mi zostawić cały swój dobytek ocaliłbym przynajmniej życie. Bohaterowie powieści "Drapieżcy" tkwią sobie jednak beztrosko w domu, po którym potwory śmigają jak na tłocznej ulicy w Warszawie, próbując nie tylko nie schodzić im z drogi, ale wręcz na każdym kroku dopraszając się wręcz, aby te zrobiły im kuku. No, ale cóż jak doskonale wiesz, drogi czytelniku horror ma swoje prawa...
Podsumowując. "Drapieżcy" to pozycja, która nie powinna cię zanudzić. Znajdziesz tu to, co najważniejsze w horrorze - ciekawą, zaskakującą akcję, mroczne tajemnice. Jeśli przyprawisz to odrobiną obrazowego seksu i przemocy zobaczysz jak szybko może płynąć czas, kiedy w ręce masz dobrą książkę... Polecam.