Uwielbiam książki z motywem klubów motocyklowych, co zdarzyło mi się tutaj podkreślać niejednokrotnie, kiedy dostrzegłam nowość mruczącą rozkosznie niczym harleyowy silnik, wiedziałam, że nie mogłam jej się oprzeć. Chciałam po nią sięgnąć i poznać kolejny klub, bohaterów i historię, którą decydowała się opowiedzieć autorka. Chantal Fernando nie była mi wcześniej znaną autorką, nie wiem, czy to jej debiut, czy też nie, ale miałam ochotę na to, aby skrupulatnie poznać jej twórczość. ,,Dragon’s Lair” to pierwszy tom cyklu Wind Dragons MC, co z pewnością zapowiada w przyszłości dalsze losy innych członków tego klubu. Czy Chantal Fernando wpasowała się w moje gusta?
W życiu należy uważać czego się pragnie i o czym marzy, bo nigdy nie wiadomo, czy przypadkiem nie spełni się tych żądań. Nie zawsze to, czego się pragnęło, o czym marzyło przez lata może okazać się tym właściwym. Mawia się, że marzenia się nie spełnia, a realizuje, czy tak faktycznie jest? Przynajmniej powinno, a czy dotyczy to także porywów serca? Z tym bywa różnie, w końcu do tanga trzeba dwojga. Kiedy już uda się zrobić coś, czego chciało przez te wszystkie lata powstają coraz to nowsze, gwałtowniejsze i ciekawe pytania. Co dalej? Co teraz będzie? Czasami świat runie nam na głowę bez żadnego ostrzeżenia, a stabilizacja, którą się budowało przez ostatnie lata zwyczajnie rozpada się na kawałeczki.
Główną bohaterką książki „Dragon’s Lair” jest Faye, to młoda kobieta, która ma dość dobrze poukładane w głowie. Rodzice wychowywali ją raczej surowo, trzyma się ich twardych zasad i reguł, które jej narzucili, gdzieś po drodze się gubiąc we własnych pragnieniach, a tym co powinna. Faye jest dziewczyną, która nie sprawiała kłopotów, a pomimo to w oczach swoich rodziców, dla których liczy się głównie to, co powiedzą inni ludzie i jak to wpłynie na ich reputację pozostaje niewystarczająco dobra. Zupełnie jakby jej dobro i pragnienia nie miały większego znaczenia. Dziewczyna jest ambitna, wiedziała kim chciała zostać w przyszłości i jak do tego dążyć. Studiuje prawo i ma stałego chłopaka, który jest dla niej kimś więcej niż tylko uciechą, a wręcz przyjacielem. Wszystko układało się dobrze bez większych problemów, gdyby nie przypadek i prawda, którą odkryła.
Pewnego dnia niczego nieświadoma kobieta przyłapała swojego chłopaka Erica na zdradzie. Jej poukładany świat rozpadł się, wręcz rozsypał nie szczędząc jej upokorzenia. Złamane serce i ból, który czuła nie było jej może zbyt trafnym i dobrym doradcą. Jednak nie zamierzała zbyt długo się nad sobą użalać. Postanowiła się zabawić, iść gdzieś i odreagować. Musiała wyrzucić z siebie gniew i ból, zrobić coś czego nigdy zapewne by się nie podjęła. Faye postanowiła wybrać się do baru, który z pewnością nie jest dla grzecznych dziewczynek, lubią tam przebywać niezbyt grzeczni i mili motocykliści. Spotkanie po latach z kimś, kto był dla niej kimś ważnym bardzo wiele zmienia. Tylko czy to dobra zmiana, a może powinna trzymać się z daleka od nowych miłostek i kłopotów?
Dex jest Wiceprezydentem Klubu Motocyklowego Wind Dragons, nie należy do grzecznych, jest uparty, bardzo wybuchowy i niebezpieczny. Interesy Klubu do legalnych nie należą, mężczyzna wybrał taką, a nie inną ścieżkę życia. Spotkanie go z pewnością nie wróży zbyt wiele dobrego, jest mroczny i czasem łatwo wpada w złość. Jak to zazwyczaj bywa, nikt nie jest takim draniem do samego końca. Każdy człowiek ma w sobie coś więcej niż jedną twarz, w tym przypadku także motocyklista bywa uroczy, jeśli tylko tego chce. Dex potrafi być szczery, bardzo ważny jest dla niego honor, jest prawdziwym mężczyzną z krwi, stali, chromu i mruczących wesoło silników. Potrafi chronić tych, na których mu bardzo zależy, jest odpowiedzialny i potrafi stanąć na wysokości zadania, ale także wziąć odpowiedzialność za swoje czyny. Spotkanie z piękną Faye nieco pokrzyżuje mu szyki, w jaki sposób? Co będzie kiedy pragnienia dojdą do głosu?
„Dragon’s Lair” jest powieścią, która z pewnością dostarczy Wam wiele rozrywki, z przyjemnością oddałam się tej historii, nie mogąc od niej oderwać, a wszystko za sprawą bohaterów, którzy przypadli mi do gustu. Historia opowiedziana przez autorkę jest wbrew pozorom romantyczna, chociaż można by przypuszczać, że będziemy mieć tutaj styczność raczej z mocnymi elementami, a tutaj taka niespodzianka. Wydarzenia poznajemy z perspektywy Faye, akcja powieści jest raczej dynamiczna, nie pędzi łeb na szyje, aby za chwilę zwolnić powodując adrenalinę. Jest przez to nieco inna, niż książki, które wcześniej czytałam, a zostały wzbogacone o motyw klubu motocyklowego były bardziej brutalne, a ta potrafi być nie tylko niebezpieczna, ale także w pewien sposób słodka, co nie jest przesycone lukrem.
„Dragon’s Lair” jest powieścią, którą czytało mi się bardzo szybko, styl autorki nie sprawił mi trudności, zadbała o to, abyśmy poznali klubowych członków, co na pewno zaowocuje w kolejnych tomach, które na pewno ukażą ich sylwetki bardziej szczegółowo i na to nie mogę się wprost doczekać. W książce znajdziecie sporo dobrego humoru, który sprawi, że na waszych twarzach zagości uśmiech.