„Próby ognia i wody” to składająca się z trzech opowiadań antologia uzupełniająca „Aferę na tuzin rysiów”.
Akcja pierwszego z nich pt. „Czym karmię swoje demony” rozgrywa się przed wydarzeniami opisanymi w powieści. W „Aferze” jest jedynie wspomniane, że przed sprawą rysiów Nikita zajmowała się tajemniczą misją, z której wróciła nieźle poturbowana. Okazuje się, że niedługo przed powrotem Robina najemniczka otrzymuje zlecenie ochrony kobiety o imieniu Stella, która chce się rozwieść z mężem. Nikita ma ją ochraniać do momentu, aż Stella złoży papiery rozwodowe. Sprawa niby prosta, no bo co złego może się stać w ciągu kilku dni? Oj może. Bo rzecz dzieje się w Warsie, to raz, a dwa w sprawę zostają zamieszane nieczyste siły. Nie mam zamiaru więcej zdradzać, bo popsuję Wam całą zabawę z tym opowiadaniem, a jest ona przednia, trzeba przyznać. To najdłuższe i zdecydowanie najciekawsze opowiadanie w zbiorze. Akcja gna, dzieje się dużo. Jest krwawo, trup ściele się gęsto. Nikita jest w najlepszej formie. Słowem, jest tak, jak powinno być. Przy okazji otrzymujemy odpowiedzi na część pytań, które mogły pojawić się podczas lektury pierwszego tomu „Kronik sąsiedzkich”, a to dodatkowa atrakcja.
Kolejne odpowiedzi dostajemy podczas lektury drugiego tekstu z antologii pt. „Ręce pełne rysiów”. Opowiada on o wilczycy Annie i jej chłopaku Rafale, który jest rysiem i bratem zaginionych rysiów z „Afery”. I o całym stadku nieletnich rysiów. Dowiadujemy się z tego opowiadania sporo o samej Annie i o Rafale rzecz jasna, ale też o tym, jak to się stało, że w ogóle zjawili się w Warsie. Ich historia dzieje się równolegle do wydarzeń opisanych w powieści, ale jest zupełnie inną opowieścią. To fajny dodatek, dzięki któremu możemy spojrzeć na znane już wydarzenia z zupełnie innej perspektywy. Fajnie jest też dowiedzieć się, co działo się z małymi rysiami w tym czasie, gdy ich mamy, Nikita i Robin prowadzili śledztwo i usiłowali sprowadzić tatusiów do domu. Nie było miejsca na rozwinięcie tego wątku w pierwszym tomie cyklu i dobrze, bo nieco zaburzyłoby to ciągłość głównego wątku. Bo małe rysie razem z wujkiem i ciocią, którzy zdecydowali się zaopiekować maluchami, mieli w tym czasie swoje, całkiem przebojowe przygody. Jakie? To już musicie sprawdzić. Dodam tylko, że także w tym opowiadaniu jest momentami bardzo niebezpiecznie i nie brakuje adrenaliny. Ale bywa też słodko i bardzo rodzinnie.
Trzecie, ostatnie opowiadanie w zbiorze to epilog do pierwszego opowiadania i właściwie do „Afery na tuzin rysiów” również, bo dzieje się jakiś miesiąc po tym, jak Stella złożyła papiery rozwodowe, czyli również po zaginięciu rysiów. Nikita wraz z dwoma pomocnikami (jednego z nich poznała podczas misji z „Afery) kończy to, co rozpoczęła w pierwszym opowiadaniu. Dzięki temu domknięte zostają otwarte jeszcze wtedy wątki, co idealnie dopełnia tę opowieść. Jednocześnie właśnie w tym opowiadaniu zaglądamy w głąb duszy towarzyszącego Nikicie Brynjara, który od momentu sprawy ze Stellą, czyli również w trakcie szukania rysiów był jakiś nieswój. To opowiadanie jest najkrótsze, ale też najbardziej rozczulające. Co dolegało Berserkowi, tego nie zdradzę, sprawdźcie. Dodam tylko, że emocji i w tym opowiadaniu nie brakuje. Dobrze, że autorka poświęciła „potworowi” trochę czasu, dzięki temu możemy poznać tę drugą, ukrytą część Nikity trochę lepiej. Okazuje się, że potwory bywają często bardziej ludzkie niż ludzie.
Styl autorki jak zawsze jest bardzo przystępny i lekki. Książkę można pochłonąć na raz i tak też zrobiłam. Niestety od razu zatęskniłam za przygodami tej zwariowanej dziewczyny i jej towarzyszy. Niezależnie od tego, czy autorka sięga po krótką czy dłuższą formę, tworzy dopracowany, pełen detali tekst, który bawi, wzrusza, zaskakuje. Nie przepadam za opowiadaniami, właśnie ze względu na krótszą formę niż pełnowymiarowy tekst. Te jednak po pierwsze są dłuższe niż standardowe opowiadania, szczególnie pierwsze to taka mikropowieść, po drugie są doskonałym uzupełnieniem, bez którego „Afera na tuzin rysiów” byłaby niekompletna. I zwyczajnie trzeba je przeczytać, jeśli wchodzimy w świat „Kronik sąsiedzkich”. Oczywiście zanim zasiądziecie do lektury dobrze jest zapoznać się z pierwszym tomem cyklu, bo bez niego trochę trudniej będzie Wam się w opowiadaniach odnaleźć. Ale nie jest to niemożliwe. Bohaterowie opowiadań znani z „Afery” z drugiego planu dostają tutaj swoje pięć minut i wnoszą do tej historii swój oryginalny pierwiastek. Nie da się ich nie lubić, są tak samo nietuzinkowi jak sama Nikita i wzbudzają wiele różnorodnych emocji. Szczególnie polubiłam Annę, wilczycę w ludzkiej skórze, która jest twarda i nieustępliwa i bardzo troszczy się o swojego mężczyznę. A także owego mężczyznę, który trochę przedstawiany jest tu jak miękka buła, która w porównaniu do walecznych rysiów nie może wykazać się podobnymi umiejętnościami. Ale ten kawał futra, który wybrał jako swój zawód nauczanie najmłodszych, jest przekochany, ciepły, bardzo rodzinny i od razu wzbudza sympatię.
Dobra historia rzadko mieści się w jednej powieści, co dobrze widać w tym dodatku do cyklu. „Próby ognia i wody” to doskonałe rozwinięcie i uzupełnienie wątków z pierwszej części, które trzeba przeczytać nie tylko, jeśli jesteście wielbicielami Nikity i jej szalonych przygód. To świetne, zajmujące, dynamiczne urban fantasy, które swoim poziomem nie odstaje od hitów literatury światowej. Serdecznie polecam!