„Ona i dom, który tańczy” jest pełną tajemnic i traum z przeszłości opowieścią o trzech kobietach połączonych więzami krwi i niezwykłym gburskim domem na Żuławach. Niebieskie drzwi domu po latach postanawia otworzyć Iwa – najmłodsza z bohaterek. Poszukując własnej tożsamości, czuje potrzebę rozliczenia się z przeszłością, uporządkowania rodzinnych spraw i dowiedzenia się prawdy o swojej babce Antoninie i matce Józefinie.
Trzy przestrzenie czasowe, trzy kobiety, trzy historie splatające się w różnych miejscach, dzieląc wspomnienia i sekrety. Z nich składa się pełny obraz ich życia, przeplatany nitkami historii Żuław, lokalnymi legendami i magicznymi opowieściami. To opowieść wyrosła na gruncie ogromnych emocji i osobistych tragedii. Jest tu niemal wszystko: wielkie, nieszczęśliwe, niespełnione miłości, zazdrość, nienawiść, obojętność, smutek tak wielki, że wręcz przygniata, poczucie beznadziei oraz wszechogarniająca pustka i ten najgorszy rodzaj samotności: samotność wśród ludzi. Takie właśnie były kobiety z Ciechanów. Wtopione w tętniące wokół życie, a jednak powściągliwe, pogodzone z losem, ciche, jakby zmrożone, pielęgnujące w sobie pamięć o tym, co im odebrano. Trwające jedynie.
Historie kobiet z Ciechanów są głównym motywem powieści, jednak jej sercem jest dom. Dom z niebieskimi drzwiami. Dom, który tańczy. Dom, który myśli, odczuwa, wsłuchuje się w swoich mieszkańców, współistnieje z nimi, stając się nierozerwalną częścią ich żyć. To z nim wiąże się większość tej historii i w nim się ona rozgrywa. Przez całą fabułę ta pozornie milcząca bryła domu daje o sobie znać. Puls domostwa jest wyczuwalny niemal w każdym zdaniu, czasem zwalnia, czasem przyspiesza – w zależności od tempa i rangi dziejących się wydarzeń – lub po prostu zasypia. I czeka. Atmosfera budynku została przedstawiona wręcz bajkowo. Mistyczno-magiczna aura spowijająca dom, dźwięki, szepty, szelesty, skrzypienia sprawiały, że wystarczyło przymknąć oczy, by usłyszeć oddech domu. W epizodzie „Opowieść domu” autorka zastosowała wspaniałą formą personifikacji domu, przedstawiając jego historię w pierwszoosobowej narracji. Dom przemówił. To jeden z piękniejszych rozdziałów powieści.
Wiele książek mnie zachwyca, jeszcze więcej po prostu mi się podoba, ale żeby książka wywarła na mnie aż takie wrażenie, zdarza mi się rzadko. Wciąż jestem zauroczona tą żuławską historią, oddech domu z niebieskimi drzwiami ciągle we mnie rozbrzmiewa, głosy kobiet nie milkną. Ta historia chwyta za serce, jest po prostu niebywała. Bardzo egzystencjalna, pełna dramatyzmu, melancholijna, tętniąca całą gamą emocji, przesycona uczuciami, miejscami posępna i bolesna, delikatna, zmysłowa i czuła, w całości przejmująca. Absolutnie fantastyczna. Tak cudowna, że przyćmiewa wszystko, co dotychczas autorka stworzyła. To zupełnie inne oblicze kryminalnej Małgorzaty.
Na takie książki warto czekać…
***
Ponieważ przeczytałam oba wydania powieści, pozwolę sobie na małe porównanie tychże...
"Ona i dom, który tańczy" to powieściowy debiut Małgorzaty Oliwii Sobczak. Teraz wydany w po raz drugi w nowej, odświeżonej formie. Starszą wersję w 2017 roku wydało Novae Res, tę z roku 2024 zaprezentowało Wydawnictwo W.A.B.
Fabularnie obie wersje są oczywiście takie same, jednak wydania różnią się pod względem redakcyjnym i konstrukcyjnym. Cała fabuła składa się z przeplatających się historii trzech kobiet. W pierwszym wydaniu panuje inny układ poszczególnych epizodów, są one jakby bardziej rozrzucone, przez co powieść wydaje się chaotyczna. Nie wpływa to na samo zrozumienie fabuły, ale trochę zakłóca komfort czytania i wymaga większego skupienia. Drugie wydanie znacząco spaja i porządkuje wątki, nadając im nieco innego szyku.
Również pod względem redakcyjnym w obu wydaniach występują różnice. Niektóre fragmenty w nowej wersji otrzymały inne brzmienie, niektóre występują w innych miejscach w stosunku do wyd. starszego, a jeszcze innych nie ma wcale, jak chociażby mojego ulubionego zdania, że "Pełnia zawsze sprawiała, że nie mogła spać. Leżała więc bezszelestnie, wsłuchując się w niemrawe bicie jego serca i ciche chrapanie psa śpiącego na skraju łóżka".
I, co oczywiste, wydania znacząco różnią się okładkami.
Jednak co by nie mówić o różnicach, których raczej nie sposób uniknąć przy nowych aranżacjach utworu, dla mnie w obu wersjach jest to powieść wyjątkowa. Rzadko kiedy książka aż tak do mnie przemawia, zniewala swoim subtelnym urokiem, porywa opowiedzianą historią i wyzwala sympatię do bohaterów. Ta muśnięta szczyptą realizmu magicznego powieść, podlana całą gamą emocji i żuławskiego klimatu, trafia do mojego osobistego rankingu TOP 5 najwspanialszych książek roku 2024.
Podoba mi się to wcielenie kryminalnej Małgorzaty.
Starsze wydanie jest trudno dostępne. Mi udało się je upolować w jednej z filii bibliotecznych w moim mieście. Sądzę, że to w ogóle jedyny egzemplarz w mieście 😀 Jak mogłam zaobserwować po stanie egzemplarza i karteczce z datami wypożyczeń - powieść jest zaczytana 😀