Opis "Strefy" jasno daje do zrozumienia z jaką książką mamy do czynienia. Już pierwsze zdanie z krótkiego streszczenia utwierdza w przekonaniu, że to literatura postapokaliptyczna. Jak wiadomo powszechnie, tego typu książki za scenerię maja zwykle ruiny, gruzy lub ogólnie rzecz biorąc pustkowie, zawsze jednak planeta będzie miejscem po katastrofach, wojnach lub śmiertelnie niebezpiecznych chorobach. A ocalała ludność będzie próbowała radzić sobie w nowej sytuacji.
Podobnie jest z powieścią "Strefy". Pozwolę darować sobie streszczenie o czym książka traktuję, natomiast trzeba przyznać, że do nurtu postapo się kwalifikuje.
Fabuła
W związku z tym, że jest to jedno z najbardziej istotnych zagadnień podczas czytania książki, zacznę od fabuły. Seria katastrof wspomniana już w opisie i pobojowisko jakim jest Ziemia w czasie trwania akcji to tło. Na plan pierwszy wychodzi istotny "przekręt" jaki odkrywa główna bohaterka- Marion Dallas. I jest to ważne, ponieważ ów przekręt odkryje przed nią prawdę o jej ocalałej w katastrofach rodzinie, która de facto nie jest bezpieczna- jak Marion myślała. Oczywiście, priorytetem staje się dla niej odnalezienie siostry, po drodze, o ile szczęście pozwoli zabicie wroga. Sam problem fabuły jest dość pospolity, nie ma tu innowacji czy nowego pomysłu, ale jest bezpieczny. Bohaterka chce ratować siostrę, pragnie jej bezpieczeństwa, to logiczne, zwłaszcza, że łączyły je dość mocne relacje i poniekąd dla siostry- Lil podjęła się pracy jaką zleciła jej strefa. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że po drodze w tym szukaniu główna bohaterka dość często zapomina po co to robi. Przynajmniej ja jako czytelnik mam takie wrażenie. Jeśli zagłębić się dalej to można odkryć sporo luk, które autorka uzupełnia później. Daje to efekt komiczny, gdyż ni stąd ni zowąd podaje się czytelnikowi informację o których wcześniej nie było mowy.
Akcja
Jest, nawet sporo. Ciągle się coś dzieje. pomiędzy bohaterami są również rozmowy o życiu, jak wyglądało przed katastrofami i o przemyśleniach. Nawet o uczuciach czy emocjach. Natomiast nie mogę wyjść z przekonania, że z każdej, ale to z każdej opresji główni bohaterowie zawsze wychodzą cali. Stłuczeni, poobijani, podrapani, ale żywi i zawsze znajdują jakiś bezpieczny kąt do zebrania myśli, przeczekania i analizowania sytuacji, w której się znaleźli.
Oprócz tego Kinga Chojnacka postawiła w swojej książce na kilka scen walk. I o ile strzelanina, która jest dość często, może jakoś "przejść", o tyle walka wręcz jest zwyczajnie nijaka. I pierwszy raz podczas czytania spotkałam się z pomysłem, by podczas walki miast ruchów i mowy ciała dwójki przeciwników, autor skupił się w znacznym stopniu na tym co owi przeciwnicy sobie myślą...
Wspomniałam już o pistoletach. To główna broń bohaterów "Strefy". Nie wiem jednak skąd czerpali amunicję, czy wytwarzali ją na miejscu? Nie wiadomo jakimi modelami pistoletów się posługiwali. Czy to ważne, przecież i tak się nie znam? Tak, bo wiem wówczas, że autor z danego zagadnienia się choć trochę przygotował. Nie czytałam także, czy tą broń czyścili czy konserwowali, a choć jestem laikiem, wydaje mi się, że to ma znaczenie.
Realia świata przedstawionego
Generalnie nie wiadomo za wiele. Była seria katastrof i była... jest też śmiercionośny wirus, ale oprócz krótkiej wzmianki o nim od czasu do czasu, Chojnacka nie przejmuje się za bardzo jego etymologią i można się właściwie domyślać reszty.
Życie przenosi się do stref i podziemnych miast, które kiedyś były ogromnymi budynkami. I o ile strefy są jeszcze jakoś przedstawione, opisane jak wyglądają, jak się w nich mieszka, żyje, to już większego znaczenia nie ma to w przypadku Miast (każde ma nazwę Miasto). A jako że znajdują się pod powierzchnią skorupy ziemskiej, w pozostałościach po galeriach handlowych, kinach, itp. to mile widziane byłoby przedstawienie ich rzetelnie.
Podobnie ma się rzecz z Ziemią. Wiadomo, że słońce jest teraz śmiercią, deszcz nie da ukojenia, ale spali ci skórę, ale dlaczego? Nie wiem...
Brakuje opisów, choć krótkich, które są spoiwem w literaturze postapokaliptycznej. To że bohaterowie wyszli na powierzchnię w idealnie szczelnych kombinezonach i zobaczyli "bezkresną pustynię", nie oznacza, że opis oddaje głębię i wydźwięk katastrof i niebezpieczeństwo życia na ziemi.
Bohaterowie
Główna bohaterka- Marion Dallas jest twardą kobietą. Gdzieś podczas swojej pracy płatnej zabójczyni uwydatnia się jej kręgosłup moralny i ma nawet wyrzuty sumienia. Jest mistrzynią w swoim fachu, niepokonaną i niepokorną. Jest też wyjątkowo zblazowana, mimo odporności psychicznej ma problem by podczas ucieczki wykrzesać z siebie choć odrobinę zaangażowania. Świetnie opanowała obrażanie innych i strzelanie z pistoletu. Mam wrażenie, że podczas tworzenia postaci Marion, Chojnacka dała się za bardzo ponieść emocjom. Marion jest osobowością silną, ale nie taką z którą można się utożsamiać. Jest jej czasem po prostu za wiele.
Ethan- mechanik, znajomy Marion, którego ocaliła i okazyjnie jej facet do łózka (jeśli już nie ma z kim tego zrobić). Facet o złotym sercu i usposobieniu misia. Najbardziej przykre w ich relacji było to, że mimo awersji Marion do niego, on zawsze ten "związek" uważał za ważny. Ethan jest nudny, mimo, że ma dobre zamiary jest to facet, który ciągle cierpi i oczekuje czułości.
Reasumując: uważam, że "Strefy" Kingi Chojnackiej to książka słaba. Autorka pomysł miała, ale niezbyt się do niego przyłożyła. Oprócz wspomnianych dziur fabularnych i zaprzepaszczonych wizji świata po katastrofach gubi się jakby w tym co stworzyła. Bo o ile jestem w stanie zrozumieć, że po serii katastrof nie ma zbyt dużo miejsc, gdzie można zaczerpnąć wody zdatnej do picia, to już nie wiem jak można przez kilka lat przeżyć o "tabletkach nawadniających" zamiast wody. Jak w świecie, gdzie trudno o jedzenie można wyhodować warzywa w bunkrach? Wydaje mi się z całą stanowczością, że są to takie sprzeczności, które "Strefy" czynią jeszcze słabszą powieścią.
Jedyny plus jaki ja odnajduje to styl pisarski Chojnackiej. Bo trzeba oddać, że debiut jest napisany sprawnym i łatwo przyswajalnym językiem, z lekkością, i w dużej mierze jest to zasługa, że w ogóle dobrnęłam do końca. Gdyby jeszcze tylko konstrukcja książki, bohaterowie i realia panujące w tym świecie były choćby na poziomie minimum może nie byłoby tak źle. A tak jest kiepsko.
Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl