Od czasu do czasu lubię posłuchać czytanej przez dobrego lektora dziewiętnastowiecznej powieści realistycznej, gdzie akcja toczy się linearnie, mamy spokojną narrację i piękne opisy tego co nas otacza, a wszystko kończy się źle; taka właśnie jest ta powieść francuskiego klasyka.
W sumie irytujący jest główny bohater powieści, Fryderyk Moreau, niedojrzały emocjonalnie nicpoń i próżniak czekający na spadek i wtedy dopiero mający zamiar zacząć prawdziwe życie, ale wtedy takie czasy były, ludzie żyli z kapitału a nie z pracy, może jeszcze wrócą, wieszczą to niektórzy ekonomiści... Jakoś nie przekonuje mnie też jego platoniczna miłość do pani Arnoux; w rozerotyzowanym społeczeństwie francuskim, gdzie seksualność zawsze traktowało się w sposób normalny i naturalny, gdzie powszechne jest że mężowie mają kochanki, a wiele młodych kobiet prowadzi dość swobodne życie erotyczne, Fryderyk opanowany romantyczną miłością do żony innego, nigdy nie zrealizowaną i nie skonsumowaną, wygląda na prawdziwe dziwadło. Toż już nasz Wokulski z 'Lalki' wydaje się mniejszym dziwadłem ze swoją sztubacką miłością do pani Łęckiej, bo u nas w Polsce romantyczne tradycje silniejsze.
Ale wreszcie chłop się wyrabia, bierze sobie kochankę, zaczyna cynicznie robić karierę polityczną, stara się zapomnieć o starych miłościach. No i robi się z niego niezły cwaniaczek: z jedną ma dziecko, z drugą żyje dla pieniędzy, trzecią kocha platonicznie, czwarta kocha się w nim na zabój, wie chłop jak żyć... Oczywiście te wszystkie relacje pochłaniają tak dużo czasu, że nasz bohater nie brudzi rąk żadną pracą, po prostu żyje z renty, co, jak już powiedziano, było powszechne w tych czasach. Każdy by tak chciał żyć...
Czasami fabuła irytuje, te romanse, kombinacje, zbiegi okoliczności, niebezpiecznie zbliżają się do opery mydlanej. Z drugiej strony książka daje wspaniały i realistyczny obraz lat 40 i 50-tych XIX wieku, może najciekawszy był dla mnie opis stosunków ekonomicznych, z rentami, pożyczkami, bankructwami, wekslami, olbrzymią nierównością majątkową i ciągłą materialną niepewnością większości społeczeństwa.
Nie mogłem obronić się przed porównaniem z naszą arcypowieścią, 'Lalką'. Z pewnością Prus wytrzymuje porównanie z Flaubertem. U Prusa mamy bowiem humor, którego nie znajduję u Flauberta, za to w `Lalce' rażą mnie rozbudowane monologi wewnętrzne Wokulskiego, tego Flaubert unika, pokazując świat wewnętrzny swojego bohatera poprzez jego odbiór rzeczywistości.
Słuchałem audiobooka w dobrej interpretacji Zbigniewa Borka.
Polecam wszystkim lubiącym solidną, XIX-wieczną prozę realistyczną.