Na świecie istnieje wiele ludzi, których uważamy za szczęściarzy, lecz spotykamy też takich, którzy mają wielkiego pecha. Często zadajemy sobie pytanie czym jest spowodowane to, że jedni potrafią znaleźć 50 złotych na chodniku, a drudzy zgubić portfel. Zazwyczaj nikt na tego typu pytania nie potrafi odpowiedzieć, tak samo jak ja. Możemy się jednie domyślać czy szczęście i pech naprawdę istnieją. Wiele osób uważa to za cudowny zbieg okoliczności lub nawet talent, ale istnieje również stado osób, które po prostu w to wierzą. W takich sytuacjach jesteśmy bezradni, lecz co mają powiedzieć ci, których dotknął taki los po, którym ciężko się pozbierać? Grupka osób uwięzionych przez szalonego policjanta dokładnie wie co się czuje w takim przypadku.
"Desperation" to położone w środkowej części Nevady miasteczko. Małżeństwo, czteroosobowa rodzina oraz pisarz spotykają na drodze 50, niezwykle wysokiego i potężnego policjanta Colliego Entragiana. Z powodu dziwnych okoliczności miejscowy stróż prawa zatrzymuje wszystkich na komisariacie gdzie potem zamyka ich w celi. Dziwne zjawiska i zachowania policjanta budzą w nowych więźniach przerażenie, którzy starają się za wszelką cenę wydostać z przewianego grozą miasteczka. Z pomocą rusza im sam Bóg, który daje im wskazówki poprzez Davida, jedenastoletniego chłopczyka. Co tak naprawdę wydarzyło się w miasteczku Desperation? Chłopiec odkrywa prawdziwą i przerażającą historię Chińskiej Jamy.
Mówiąc szczerze, spodziewałam się wstrząsającej historii, która będzie mi się śnić po nocach. Przez, którą nie będę nawet mogła iść wieczorem do toalety, ale krótko mówiąc, bardzo się rozczarowałam. Opis był jak najbardziej przekonujący i w sumie nie wiedziałam co mnie czeka, lecz gdy się dowiedziałam, żałowałam straconego czasu.
Styl pisania Stephena Kinga od samego początku przypadł mi do gustu i akurat w tej kwestii nie mogę się do niczego przyczepić. Mimo iż, pióro króla grozy jest ciężkie to i tak łatwo przez nie przebrnąć. W tym przypadku było zupełnie inaczej. Książkę czytało mi się bardzo ciężko. W pewnym momencie myślałam, że nie dobrnę do końca ale motywowałam się różnymi, mało istotnymi faktami i w końcu ją skończyłam. Nawet nie wiecie jaką czuję ulgę. Sprawką tego jest nic innego jak zbyt denna i nużąca fabuła. Widać, że autor miał naprawdę dobry pomysł, którego zdecydowanie w pełni nie wykorzystał. Ta książka jest fantastycznym przykładem tego jak naprawdę dobry pisarz potrafi spartolić taki potencjał na dobrą powieść. Po za tym w "Desperacji" pojawiały się sztuczne, tak jakby pisane na siłę momenty grozy, które momentami grozy nie były. Praktycznie przez cały czas czytania tej jakże nudnej książki ani trochę się nie bałam, co w zupełności nie jest w stylu Stephena Kinga. Natomiast wątek całego tego ducha Taka był dla mnie nie zrozumiały. Uwierzcie mi, że czytałam w pełnym skupieniu, bynajmniej się starałam, to i tak nic nie zrozumiałam. Przy tej książce naprawdę łatwo się rozproszyć. Wieje nudą na lewo i prawo.
"Desperacja" to chyba najgorsza książka Stephena Kinga jaką dotąd czytałam. Nie polecam w szczególności tym, którzy dopiero chcą poznać powieści tego autora. Tym którzy znają również nie polecam;)