Jejku jej, cóż za wyborna czytelnicza uczta to była! Tak tak tak! Pomimo nieciekawej sławy, jaką cieszy się miasteczko Desperacja, to ja tego miejsca opuszczać nie chciałam. Zawsze kiedy ktoś się mnie pyta o ulubionego pisarza grozy bez chwili wahania odpowiadam - Dean Koontz. A potem czytam taką “Desperację", i wiecie co - gdybym miała do końca życia czytać jednego autora byłby to King. Stefan jeśli jest w formie, to nie ma sobie równych. A pisząc “Desperację” bez wątpienia był w topowej formie. Jaka ta powieść jest wyśmienita! Małe senne miasteczko, barwni, świetnie wykreowani bohaterowie (zarówno ci budzący sympatię, jak i ci wyjątkowo irytujący - ale tych też nie da się nie lubić!), intrygujący i złowieszczy antagoniści, błyskotliwe dialogi, niesamowicie wciągająca i niedająca się przewidzieć fabuła! Ta książka ma wszystko to, za co tak kochamy Kinga. Dorzućmy jeszcze zwierzaki! Tak, mnóstwo zwierzaków! Kojoty, ścierwniki, węże, pająki, pumy, szczury. Czytelnicy-miłośnicy futrzaków będą w pełni usatysfakcjonowani. No i najważniejsze - Tak - jeden z najdziwniejszych, najbardziej nieszablonowych, a jednocześnie najciekawszych czarnych charakterów w literaturze!
„Desperacja” w porównaniu do bliźniaczych szalonych „Regulatorów” jest powieścią zdecydowanie spokojniejsza, i bardziej, że tak powiem - tradycyjną. Jednak nie oznacza to, że jest lekko, wesoło i cukierkowo, a górnicza Desperacja mogłaby leżeć w krainie kucyków Pony. Co to, to nie! King napisał rasowy horror, w którym groza subtelna (opuszczone miasteczko, gęsta atmosfera, czające się w kopalni siły nadprzyrodzone) przeplata się z istną makabrą (obrazowe sceny morderstw z szczegółowymi opisami poszczególnych organów już-nie-wewnętrznych, fetysze rodem z „Milczenia Owiec”). Jak to w tradycyjnie w dziełach Króla tak i tu warsztatowo bezbłędnie. Że tak się wyrażę - King w swoim stylu - wciągająco, lekko gawędziarsko, błyskotliwie, z humorem i licznymi nawiązaniami do popkultury (jedynie ubolewałam nad brakiem smieszków heheszków z reżysera „Złego Smaku”, „Martwicy Mózgu” i późniejszego „LOTR”. Serio, jedna z postaci aż się o to prosiła!).
Jejku jej, tak jak „Regulatorzy” przez swoją surrealistyczną, przerysowaną i maksymalnie pokręconą fabułę zdecydowanie nie są książką, którą polecałabym wszędzie i każdemu, tak po „Desperację” śmiało może sięgać każdy miłośnik grozy! A jak już pokochacie Taka, to i na „Regulatorów” przyjdzie czas!