"Wszyscy pragniemy tego, do czego jesteśmy przyzwyczajeni.”
Jeśli tytuł nagrodzonej Pulitzerem powieści„Demon Copperhead”kojarzy się Wam z dziełem Charlesa Dickensa, to jest to skojarzenie jak najbardziej uzasadnione. „Jestem wdzięczna Charlesowi Dickensowi za „Davida Copperfielda” […]. Adaptując jego powieść do własnego miejsca i czasu […] zaczęłam myśleć o nim jako o swoim genialnym przyjacielu” – pisze Barbara Kingsolver w pierwszych zdaniach podziękowań. Tytułowy Demon, główny bohater i zarazem narrator jej powieści, jest wyraźnie wzorowany na postaci wykreowanej przez Dickensa, ale dorasta na przełomie lat 90. i 2000., na prowincji, w hrabstwie Lee, u podnóża Appalachów, w Ameryce, która zupełnie nie przypomina tej z amerykańskiego snu.
W pierwszoosobowej narracji zamknęła Kingsolver gorzką opowieść o dorastaniu w miejscu, w którym bieda, bezrobocie i brak perspektyw pchają ludzi w objęcia nałogów i uzależnień, w którym popełnione błędy niczym geny, przekazywane są kolejnym pokoleniom. Podążając za opowieścią tytułowego Demona – inteligentnego, rezolutnego, zadziornego rudzielca, który choć w czepku urodzony, dostaje od losu trefne karty: biedę, nieżyjącego ojca, nieudolną wychowawczo, siedemnastoletnią matkę narkomankę – dorastamy, tułając się po kolejnych rodzinach zastępczych, doświadczamy przemocy, wykluczenia, wyzysku, uzależnienia od leków i narkotyków. Towarzysząc chłopcu od momentu narodzin staramy się za wszelką cenę przetrwać w świecie zapomnianym przez państwo i elity rządzące. Wraz z Demonem mierzymy się z nierównościami społecznymi i rasowymi, niewydolnością instytucji opiekuńczych, niedoinwestowaną służbą zdrowia i publiczną edukacją. Doświadczamy zgubnych miłości i niewyobrażalnych strat. Żyjemy wśród dorosłych, którzy nie radzą sobie ze sobą i własnym życiem, pośród innych, równie mocno skrzywdzonych przez los dzieci. I choć na naszej drodze stają ludzie, którzy wyciągają do nas pomocną dłoń, nie potrafimy z tych szans skorzystać. Nie wierzymy, że nasze życie może wyglądać inaczej. Popełniamy kolejne błędy.
Barbara Kingsolver stworzyła historię, w której rozprawia się z mitem amerykańskiego snu. W chronologicznie uporządkowaną biografię chłopca urodzonego i wychowującego się na amerykańskiej prowincji wtłoczyła chyba wszystkie możliwe problemy współczesnego świata (na czele z kryzysem opioidowym, z którego konsekwencjami, na pewnym etapie życia, będzie mierzył się jej bohater). Dzięki zastosowaniu pierwszoosobowej narracji niezwykle łatwo z Demonem współodczuwać. To jeden z tych bohaterów, którzy w zasadzie od razu, zyskują sympatię czytelnika, którym się kibicuje, i których determinację się podziwia. Autoironia, sarkazm i czarny humor, których w opowieści o Demonie nie brakuje, pozwalają bohaterowi przetrwać, a czytelnikowi dobrnąć do końca tej, szczególnie pod koniec, mocno przegadanej powieści.
„Demon Copperhead” to historia wiarygodna, niespieszna, ze znakomicie nakreślonym tłem i psychologią postaci. Opowieść niezwykle smutna, przygnębiająca, naznaczona determinizmem. Choć osadzona w konkretnym miejscu i czasie, w wielu aspektach wydaje się bardzo uniwersalna.
Przełożyła Kaja Gucio