„Demon Copperhead” Barbary Kingsolver to poruszająca, pełna głębokich emocji powieść, która rozgrywa się w surowym krajobrazie Appalachów. Tam bieda, brak perspektyw i plaga opioidów są codziennością, a życie młodych ludzi wydaje się z góry skazane na porażkę.
Autorka, inspirowana „Davidem Copperfieldem” Charlesa Dickensa, odmalowuje historię dorastania chłopca, który od samego początku mierzy się z niesprawiedliwością losu.
Demon, główny bohater książki, od najmłodszych lat zmaga się z rzeczywistością, która nie pozostawia mu wiele nadziei. Urodzony w biedzie, wychowany przez uzależnioną od narkotyków matkę i brutalnego ojczyma, od najmłodszych lat zostaje uwikłany w amerykański system opieki społecznej – system, który zamiast zapewniać ochronę i wsparcie, często przysparza dzieciom jeszcze więcej bólu i cierpienia.
Kingsolver w swojej książce obnaża absurdy amerykańskiego systemu społecznego, ukazując jednocześnie, jak mało zmieniło się od czasów Dickensa. Demon, podobnie jak wielu jego rówieśników, wchodzi w jego tryby jako bezradne dziecko, a wychodzi jeszcze bardziej poturbowany. Zamiast otrzymać wsparcie, które umożliwiłoby mu normalne dorastanie, chłopiec wpadł w tryby patologicznego systemu opieki zastępczej, gdzie dzieci stają się źródłem bezpłatnej siły roboczej (Farma Kraksa) lub narzędziem do osiągania zysków.
Zatem dzieło Kingsolver jest głosem w sprawie tych, których życie rozgrywa się na marginesie społeczeństwa – dzieci porzuconych przez rodziców, zapomnianych przez państwo, ale walczących o godność i prawo do szczęścia. Bardzo poruszył mnie ten aspekt powieści! Podobne, ogromne i przytłaczające emocje wzbudziły we mnie opisy nadużywania opioidów, tej okrutnej plagi, która rozprzestrzeniła się po Ameryce. Wiarygodność i naturalizm, z jakim Kingsolver oddaje desperackie próby zdobycia tych „leków” oraz ich druzgocące konsekwencje, poruszyły mnie do głębi. Czytając o tym, czułam zarówno współczucie, jak i silny sprzeciw wobec tej rzeczywistości, która pozwala na takie cierpienie i degradację.
Kingsolver w mistrzowski sposób ukazuje codzienność amerykańskiej prowincji, w której marzenia o lepszym życiu często zostają zdeptane przez brutalną rzeczywistość. Narracja pierwszoosobowa, pełna naturalnych dialogów i gawędziarskiego tonu, pozwala na głębokie zanurzenie się w świat Demona i jego rówieśników. Choć powieść momentami przytłacza mrocznymi obrazami, Kingsolver potrafi wpleść w nią subtelny humor i ironię, co nadaje jej lekkości i czyni lekturę bardziej przystępną. Muszę przyznać, że czytałam tę powieść całą sobą i przeżywałam każde zdanie – od gniewu i buntu wobec niesprawiedliwości, po momenty nadziei, i to wszystko sprawiło, że nie potrafiłam się od niej oderwać.
“Demon Copperhead ”Barbary Kingsolver stał się dla mnie opowieścią o walce z niesprawiedliwością i okrucieństwem dorosłych, którzy zamiast chronić dziecko, tylko pogłębiają jego cierpienie. To także historia o niezwykłej sile ducha, który, mimo przeciwności, wciąż szuka nadziei. Choć Demon wielokrotnie zostaje porzucony i zdradzony przez tych, którzy powinni go wspierać, nie pozwala sobie na całkowitą utratę wiary w przyszłość, stąd pewien optymizm, który towarzyszy mu w najciemniejszych chwilach i daje siłę do dalszej walki o lepsze jutro.
„Demon Copperhead” to powieść otwierająca oczy na brutalną rzeczywistość, odsłaniająca prawdziwe oblicze amerykańskiego snu. Mimo swojej surowości, ta książka jest szczera do bólu, poruszająca i niezapomniana. To literatura przez duże „L”, wciągająca od pierwszej do ostatniej strony, zmuszająca do refleksji nad systemem, który zawodzi najmłodszych. Kingsolver z niezwykłą wnikliwością ukazuje odwrócony sen o Ameryce, w którym marzenia stają się koszmarami, a nadzieja splata się z bezradnością. To lektura wzruszająca, porywająca i głęboko zapadająca w pamięć, która zostaje z czytelnikiem na długo.