Na rynku wydawniczym pojawia się coraz więcej debiutów. Bardzo mi się to podoba, ponieważ coraz częściej pojawia się szansa na to, żeby znaleźć pióro, które może nam przypaść do gustu. Czasami jesteśmy zachwyceni, innym razem trochę mniej, a jeszcze kolejnym - podchodzimy z dystansem do kolejnych książek.
Lake to ponad dwudziestoletnia kobieta, którą poznajemy w momencie wielkiej dla niej zmiany. Przyszła pora na to, żeby odciąć pępowinę, przenieść się do Nowego Jorku i rozpocząć pracę w klinice weterynaryjnej. Bohaterka jest bardzo szczęśliwa z tego powodu, ale jednocześnie odczuwa smutek, zwłaszcza, że jej najbliżsi - martwiąc się o nią - z trudem tę decyzję przyjmują. Ich strach nie jest jednak wyssany z palca, ponieważ przeszłość młodej kobiety niestety odcisnęła pewne piętno.
Josh to nieco starszy od niej mężczyzna, który pracuje w firmie swojego ojca. Przystojny, pewny siebie i arogancji - właśnie z tej strony poznaje go Lake. Warto też wspomnieć o wielkim ego. To co łączy ich charaktery - to fakt, jak zachowują się wobec swoich najbliższych. Tak, stosunki rodzinne odgrywają w tej historii bardzo dużą rolę. Niejako dodają tej fabułę wyjątkowości, ale i pewnej dozy humoru.
Ich pierwsze spotkanie pozostawia wiele do życzenia, ale tym samym zapada w pamięci obojga. Następnego dnia wygląda to całkiem podobnie. Nic nie wróżyłoby, że cokolwiek będzie mogło się zmienić. Cóż, okazuje się, że Lake i Josh nie bez powodu mają do siebie takie początkowe podejście. Wszystko jednak może się zmienić... Bo od nienawiści do miłości... Znacie to.
Autorka wykreowała naprawdę przyjemne postaci i aż chce się, żeby byli szczęśliwi. Pomysł na całą historię był bardzo dobry, skłamałabym, gdybym napisała inaczej. Niestety nie udało mi się wciągnąć w historię bohaterów tak, jakbym chciała, mimo że darzę ich ogromną sympatią. Myślę, że duży wpływ na to miał bardzo szybki przebieg zdarzeń oraz fakt, że pojawiło się w tej książce zbyt dużo dialogów. Nie wierzę, że to piszę, bo zazwyczaj narzekam z powodu zbędnych opisów. W tym przypadku było ich zdecydowanie za mało. Oczywiście - rozumiem, że pojawiło się sporo bohaterów, jednak uważam, że dialogi (dla przykładu te, w których wszyscy członkowie rodziny, witają się kolejno przy każdym spotkaniu) przytłoczyły całość. Sam język, którego używa Autorka jest bardzo poprawny, jednak oczy mi więdły, kiedy bohater zwracał się do swojej ukochanej "dupeczko". Może jestem za stara na takie teksty 😅
Przez tempo akcji nie miałam możliwości skupić się na uczuciu, które powinno grać tu główne skrzypce. Oczywiście, da się zauważyć ich miłość w tym, jak wzajemnie się traktują, troszczą się o siebie, w tym, co do siebie mówią, bo po wyznaniu tego uczucia, notorycznie je sobie powtarzają. Mi po prostu zabrakło czasu poświęconego na rozwój tego wszystkiego. Zdaję sobie sprawę z tego, że to bardzo subiektywna kwestia, ale zdecydowanie wolę wolniejszy obrót spraw. To pierwszy tom z serii, a cała historia ma potencjał. Zakończenie sugeruje, że bohaterów czeka niełatwa przeprawa, więc kolejne kłody zostaną rzucone im pod nogi. Liczę na to, że docelowo wyjdą na prostą.