Moim zdaniem, ta książka to epicka powieść fantasy, która przenosi czytelnika do świata pełnego zdrad, heroicznych czynów i magii. Jeśli jesteś miłośnikiem tego gatunku, debiut ten z pewnością Cię oczaruje.
Fabuła
Część I: Wojownicy Dwóch Mieczy
W pierwszej części powieści zastajemy Nerlend w rozłamie. Dotychczasowa władza zaczyna się chwiać, a szlachta staje przeciwko królowi, który ujawnia, że potomek prawowitego władcy wciąż żyje. Na poszukiwania dziedzica zostają wysłani członkowie owianego złą sławą zakonu Wojowników Dwóch Mieczy, którzy muszą stawić czoła nie tylko siłom pustoszącym królestwo, ale również zdradom i oszustwom.
Cóż mogę powiedzieć o tej części... Pochłonęłam ją w ciągu jednego dnia. Razem z bohaterami wkroczyłam do świata pełnego niepokoju i napięcia, które nie odpuszczało aż do zakończenia. Fabuła nasycona jest zdradą, tajemnicą i nieustanną walką o przetrwanie. Artur Nicia perfekcyjnie buduje atmosferę poprzez sprytnie skonstruowane intrygi i szczegółowo opisane, dynamiczne sceny walki, odzwierciedlające brutalność i chaos.
Część II: Ku królestwu
Druga część jest kontynuacją podróży Wojowników, jednak w całkowicie nowej odsłonie. Przekraczamy granicę Nerlendu i wyruszamy na nieznane tereny. Fabuła tej części rozwija się w jeszcze bardziej epicki sposób. Nowe postacie i wątki wprowadzają niesamowite wyzwania i komplikacje, rzucając bohaterów w jeszcze większy chaos i mrok.
Tą częścią byłam jeszcze bardziej zachwycona. Nie tylko przeniosłam się do przeszłości, gdzie rozgrywaliśmy wielogodzinne sesje RPG, ale doszukałam się w wielu miejscach ukłonu dla twórczości uwielbianego przeze mnie J.R.R.Tolkiena. Czy tylko ja to widzę, czy rzeczywiście taki był cel autora? Na to pytanie musiałby odpowiedzieć sam Artur Nicia. Dla mnie rewelacja.
Postacie
Bohaterowie powieści są zróżnicowani i dobrze zarysowani. Na czele wyprawy stoi Emirth, królewski gwardzista, który nie tylko niesie ciężar powodzenia misji, ale także mierzy się z własnymi demonami. Emirthowi towarzyszą inni członkowie zakonu, każdy z nich jest charakterystyczny na swój sposób. Wraz z postępem fabuły poznajemy przeszłość każdego z nich oraz ich najskrytsze sekrety, pragnienia i słabości. Wszystko to sprawia, że postacie są wielowymiarowe, a ich relacje i konflikty dodają głębi fabule. Moją ulubioną postacią stał się tytułowy Ostatni Król. Nie będę zdradzać szczegółów, aby nie uraczyć Was spoilerem. Jednak jest to postać złożona, której przemiana stała się moim ulubionym motywem i obserwowałam ją z czystą przyjemnością. Postacie drugoplanowe to oddani towarzysze, mądrzy doradcy i tajemnicze postacie z przeszłości. Każdy z nich dodał głębi narracji, wnosząc ze sobą różnorodność i wielowątkowość powieści.
Motywy
O motywach można tu wiele powiedzieć. Przez całą historię przejawiają się uniwersalne dla gatunku fantasy motywy, takie jak walka dobra ze złem, stawianie czoła przeznaczeniu i wpływ jednostki na losy społeczeństwa. Pośród nich autor wplata motywy głęboko zakorzenione w kontekście fabularnym, takie jak pojęcie władzy i chaosu związanego z brakiem doświadczonego i mądrego przywódcy. Jednak moim ulubionym motywem było śledzenie zmian poszczególnych bohaterów. Każdy z nich mierzy się z własnymi demonami, słabościami i pragnieniami. Zmiany, jakie w nich zachodziły wraz z postępem fabuły, były czymś, co najbardziej mnie urzekło. Na drugim miejscu postawiłabym motyw braterstwa i całkowitego oddania przyjaciołom, w każdym momencie, przy każdej walce, nie tylko z wrogiem, ale również z samym sobą. Artur Nicia zręcznie bada te tematy, nie popadając w banały, co sprawia, że historia ta jest niesamowicie intrygująca.
Ocena
Jak już wspominałam w poprzednich recenzjach, nie ma książki bez wad, więc i tu kilka znajdziecie. Jednak nie wpłynęły one w ogóle na odbiór tej powieści. Książka jest wielowątkowa, skupienie jest tu obowiązkowe, mamy również ogrom postaci drugoplanowych, a każdy z nich ma swoje pięć minut. Dla jednych może być to wada, dla mnie była to ogromna zaleta. Zwłaszcza, że tak złożona powieść jest debiutem Artura Nicia. "Ostatni król" wprowadza nas w wir ciągłej walki i chaosu, tempo jest szybkie i nie pozwala nam odetchnąć. Przechodzimy przez krainę spowitą wojną, poprzez tereny dawno opuszczone, jak i te spowite mrokiem. Osobiście jest to dla mnie jeden z najlepszych debiutów, jakie miałam okazję czytać w tym roku i raczej ciężko będzie to pobić.