I tak wygrasz recenzja

Kojarzycie film "Przypadek" Krzysztofa Kieślowskiego? W filmie tym, w zależności czy facet zdąży na pociąg czy nie, zupełnie inaczej toczą się jego losy. Archer używa podobnego motywu - w zależności, który statek wybiorą Sasza i jego matka uciekając z Leningradu, inaczej potoczą się ich losy, z tym, że w przeciwieństwie do filmu z Bogusiem Lindą, bohaterowie I tak wygrasz, o dziwo, i tak wygrają. 
 
Archer napisał baśń o determinacji, niezwykłej inteligencji, sile woli oraz odrobinie (wielkiej beczce) szczęścia, dzięki, którym młody uciekinier z ZSRR, odnosi sukces (bogaci się, kończy renomowaną uczelnię, zdobywa serce ukochanej kobiety) niezależnie od okoliczności w Londynie lub Nowym Jorku. Mamy więc losy Saszy, utalentowanego młodego człowieka i jego matki wyśmienitej kucharki pokazane dwutorowo, poznając dwa sposoby na spędzenie tego samego życia i jest to największy walor książki, którą jak to u Archera czyta się lekko i przyjemnie i za to daję dodatkową, siódmą gwiazdkę - fajna pozycja na urlop.