Irena Małysa zachwyciła mnie swoją serią o Baśce Zajdzie i to pisałam już wcześniej. Pierwszy tom, czyli W cieniu Babiej Góry okazał się na tyle rewelacyjny, że i moja mama dała się porwać twórczości autorki. Kiedy wyszedł tom trzeci, czym prędzej go zamówiłam. Czy teraz kiedy jestem już po jego lekturze, mogę napisać o nim pozytywną recenzję? No cóż, odpowiedź poniżej.
Baśka Zajda przyjeżdża na Śląsk, w dawno zapomniane przez siebie strony na pogrzeb ciotki. Kiedyś spędzała w Mysłowicach każde wakacje, a miejscowość leżąca nieopodal Zawoi kusiła atmosferą tajemniczości. Kobieta namawiana przez matkę postanawia wyremontować mieszkanie po ciotce. Dodatkowo zacieśnia również więzi rodzinne i odnawia kontakt z dawną przyjaciółką - Alą. Ciepła atmosfera szybko się ulatnia, gdy okazuje się, że córka Ali zaginęła, a w miasteczku już kilka miesięcy temu zostały znalezione zwłoki młodej dziewczyny. Czy za zniknięciem nastolatki stoi ta sama osoba? Czy to możliwe, że w Mysłowicach grasuje seryjny morderca?
Czytałam tę powieść w czasie, kiedy miałam największą fazę na kryminały i thrillery. Cieszę się, że mój wybór w końcu padł i na tę pozycję, ponieważ podczas jej lektury czułam ogrom emocji i mogę uznać tę książkę za zdecydowanie wciągającą. Przyznam też, że nie wiem, czy czasem ta część nie jest najlepszą jak do tej pory z całego cyklu – a to już coś znaczy.
Główna bohaterka zaciekawiła mnie już w poprzednich tomach, ale tutaj odniosłam wrażenie, że Baśka zaczęła z większym zaufaniem dopuszczać do siebie ludzi. Wcześniej czułam od niej bijący ogromny dystans, ale tutaj takie odczucie się nie pojawiło. Myślę, że jasno sugeruje to, że bohaterka ta zaliczyła pewien progres i daje mi to bardzo duże nadzieje, co do kolejnych tomów serii. Ponadto, na uwagę zasługuje to, jak Baśka angażuje się w każdą ze spraw, co przekłada się na wiele sukcesów. Jasne brzmi to odrobinę cukierkowo, ale tak właśnie jest. Podsumowując - Baśka Zajda to bohaterka godna uwagi (i sympatii też 😉).
Pozostali bohaterowie również zasługują na uwagę, choć nie do końca było mi z nimi po drodze – charaktery niektórych postaci średnio mi odpowiadały, więc bywało dość różnie. Nie uważam tego jednak za wadę, a wręcz przeciwnie. Autorka tym samym pokazała, że potrafi stworzyć bohaterów różnych, którzy nie są zrobieni na jedno kopyto, a przecież tak samo jest w prawdziwym życiu. Ta różnorodność zdecydowanie pozytywnie wpłynęła na mój odbiór tej powieści.
Głównym wątkiem jest tajemnicze zaginięcie córki znajomej Baśki. Za tym jednak skrywa się wiele podobnych spraw, co już samo w sobie niezwykle wciąga, ale i wzbudza niepokój o los kolejnych młodych kobiet. Czytanie tej pozycji sprawiło, że moje myśli uparcie krążyły dookoła całej tej sprawy, a kolejne zwroty akcji tylko coraz mocniej skupiały moją uwagę. Rozdziały odnoszące się do czasów II wojny światowej okazały się na tyle interesujące, że w pewnym momencie zaczytywałam się w nich z większym zainteresowaniem. Ostatecznie całość jest zgrabnie przedstawioną historią, która nie tylko wzbudza niepokój, ale w pewien sposób porusza.
Daleko od Babiej Góry to trzeci tom z cyklu o Baśce Zajdzie, który wciągnął mnie i skupił moją uwagę na długie godziny (choć paradoksalnie lektura tej książki zajęła mi niewiele czasu). Pióro Ireny Małysy po raz kolejny wzbudziło mój zachwyt i nie mogę doczekać się kolejnych części przygód głównej bohaterki. Jeśli poszukujecie wciągających polskich kryminałów, w których nie brakuje akcji, ale i po prostu ludzkich uczuć i przeżyć, to koniecznie poznajcie te książki.