Wszystkie książki Kristin Hannah mają w sobie niezwykłą moc, która dociera do wnętrza, dotyka duszy i sprawia ,że człowiek zatrzymuje się na chwilę, aby zastanowić się i przemyśleć. Przyznam szczerze - początki z Zimowym ogrodem były dość ciężkie, wielokrotnie odkładałam książkę, bo nie potrafiła mnie zachęcić i po kilku zdaniach zazwyczaj byłam znużona. Po przebrnięciu kilku rozdziałów kiedy akcja zaczęła przybierać na sile wciągnęła mnie na dobre i tu wskazówka także dla reszty czytelników, aby nie zniechęcali się, bo początek faktycznie wydaje się być nieco nudny.
Autorka ukazuje nam historię trudnych relacji rodzinnych, pokazuje jak często destrukcyjny wpływ na najbliższych ma ukrywanie wspomnień, jak prowadzi do niszczenia więzi. Kiedy umiera ojciec będący filarem całej rodziny, na łożu śmierci wymusza na swej żonie obietnicę opowiedzenia córkom bajki, która jest niczym innym jak bolesną historią z przeszłości.
W tej rodzinie relacje są nieco zachwiane, matka nie darzy uczuciem swych córek - Meredith i Niny, jest kobietą oschłą w obyciu i nie poświęca swoim dzieciom wymaganej im uwagi: "Anja Whitson była kobietą zimną, która jedynie mężowi okazywała cieplejsze uczucia. Córkom nie dostawało się nic. Kiedy były młodsze ojciec próbował udawać, że wcale tak nie jest, i niczym iluzjonista odwracał ich uwagę od tego niezbitego faktu. Usiłował sam dawać im matczyne ciepło, ale prawdy i tak nie dało się ukryć."
Po śmierci ojca Nina zawodowy fotograf wyjeżdża, aby skupić swe myśli na pracy o zostawia matkę ze starszą siostrą. Niestety opieka nad Anją sprawia Meredith nie lada problem, wydaje się, że żyje ona w innym świecie, zaczyna mówić od rzeczy i córka zaczyna tracić z nią kontakt. Ni potrafi porozumieć się z matką w żaden sposób, spędza z nią każdą chwilę, zaniedbując przez to rodzinne obowiązki. Nie zauważa, że jej małżeństwo wchodzi w fazę kryzysu, że mąż będący do te pory wsparciem coraz bardziej się od niej oddala. Jest zdziwiona, że kiedy próbuje się do niego zbliżyć ten decyduje się na wyprowadzkę, aby na spokojnie przemyśleć dalszą przyszłość.
Widzimy, że tak naprawdę starsza córka Meredith jest bardzo podobna do swej rodzicielki, bardzo trudno okazywać jej emocje i z trudem przychodzi jej rozmawiać o tym co czuje. Pozwala odejść mężowi bez słowa, choć wie, że powinna coś powiedzieć - milczy.
Wszystko przewraca do góry nogami powrót Niny, która stara się wkraść w łaski zamkniętej w sobie matki i namawia ją do opowiedzenia bajki z przeszłości. Siostry słuchają jak zahipnotyzowane opowieści jaka płynie z ust Anji, bajka z czasem staje się prawdziwą i bardzo bolesną historią z przeszłości. Dzięki niej wiele tajemnic i zagadek rodzinnych zostaje wyjaśnionych, a relacje na drodze matka-córki uleczone. Kiedy Anja skończy swą opowieść stanie się całkiem innym człowiekiem, bardziej otwartym i umiejącym mówić o swoich słabościach.
Ale czy na wybaczenie nie jest za późno?
Finał powieści wyjaśnia nie tylko zagadki przeszłości, pozwala uzdrowić relacje żony z mężem, matek z córkami, a także na światło dzienne wyjdzie dotąd skrywana prawda o kolejnych członkach rodziny. Na szczęście i prawdę nigdy nie jest za późno.
Powieść "Zimowy ogród" dzieje się w czasie teraźniejszym na Alasce , a w czasie przeszłym w formie opowiadanych wspomnień wraca do okupowanego Leningradu. Obrazy kreślone w opowieści są tak rzeczywiste, że czytelnik czuje jakby żywcem przeniósł się na most na Fontance, czy brzeg Newy w białe noce. Żaden szczegół nawet najbardziej bolesny nie zostanie pominięty. Jesteśmy też świadkami prawdziwego przeobrażenia matki - z kobiety oschłej, małomównej staj się bohaterką w okupowanym Leningradzie, która walczy o swoją rodzinę, potrafi oddać życie za swoje dzieci, kobiecie silnej, która potrafi wszystko przetrwać.
To taka powieść z ukrytą puentą dla każdego z nas - nigdy nie jest za późno na mówienie kocham!