Czy jest ktoś, kto nie przeczytał tej, jakże kultowej książki? Nie ma. No właśnie. Dlaczego więc piszę o niej teraz? Z dwóch powodów, Po pierwsze King jest mistrzem, którego można czytać bez końca. Oczywiście zaliczył parę wpadek, ale kogo to tak naprawdę obeszło? No ok, na pewno kogoś, więc z góry przepraszam. Ja mu wybaczam potknięcia, bo każdy z nas jest tylko człowiekiem i może mieć różne wzloty i upadki.
Drugi, może najważniejszy powód. W tym roku obchodzimy 50 lecie twórczości Kinga. Tak, tak. Nie da się ukryć, iż tyle lat już dla nas pisze.
No i wybór padł tym razem na najbardziej kultową książkę, która zapadła w pamięci wszystkich czytających na świecie, że nie wspomnę o doskonałej ekranizacji, która jest jednym z najlepszych filmów ever. I ja obejrzałam, choć normalnie nie oglądam... ;)
W tej książce tak wszystko do siebie doskonale pasuje. Poznanie rodziny Torrance to już początek przygody, stopniowany kartka po kartce. Jack, głowa rodziny. Alkoholik niedający sobie rady z emocjami. Zostaje wyrzucony ze szkoły, gdyż zaatakował ucznia. Owszem, i ten nie był bez winy, jednakże nauczyciel musi hamować emocje i koniec tematu. Dostaje propozycję, którą musi przyjąć. Opieka nad hotelem górskim "Panorama". Dlaczego się zgadza? No, po pierwsze właśnie brak innej pracy. Po drugie, ma tam zamiar dokończyć swoją sztukę i po trzecie, uważa, iż taki wyjazd i odcięcie się od świata, przysłużą się całej rodzinie i zacieśnią więzi. No co mogłoby pójść nie tak? No właśnie? Wszystko!
Hotel, gmaszysko wysoko w górach, zimą odcięte od całego świata. Jack musi pilnować wszystkiego, a najbardziej pieca, bo jak nie, to wtedy "buuum" i po hotelu. Ciśnienie rozwali piec i powalenie gmaszyska zajmie mu jakieś pięć sekund.
Przyjazd w to malownicze miejsce już jest problematyczne, ale nie dla Jacka i Wendy, tylko dla Dennego, który ma pięć lat i jest dzieckiem z ogromnymi darami, a mianowicie widzi przyszłość, może obserwować otoczenie, będąc w innej części lub też przeczuwać i widzieć więcej niż przeciętny zjadacz chleba. Bądźmy szczerzy, nikt z nas nie widzi na co dzień martwych, ani nie czyta w myślach innych osób. Dla małego chłopca ten dar to przekleństwo, z którym musi żyć. Już sam fakt, że jest takim małym dzieckiem i widzi takie potworności, jest niezmiernie przerażający. I tu właśnie King uderza najmocniej. Dziecko wzbudza zawsze najwięcej emocji i najbardziej mu kibicujemy.
Jack. Ten to się ma. Na początku wszystko idzie dobrze. Do czasu. Hotel w końcu dopomina się po swoje, a on jest łatwym celem, gdyż ma słabą silną wolę, którą musi przetestować i w końcu się poddać. Od tego momentu staje się zwierzyną łowną, a poluje na własną rodzinę. Jednakże ma za zadanie pozostawić żywym syna, gdyż to jego hotel najbardziej pożąda i oczywiście jego darów. Na drodze stoi tylko żona, która jest przede wszystkim matką, która za wszelką cenę, będzie chronić swoje dziecko. Zaczyna się walka o przetrwanie, a i sam hotel zaczyna żyć własnym życiem.
Przyznam się, że książkę i przeczytałam i wysłuchałam, gdyż Polskie Radio, przygotowało słuchowisko i to było takie genialne, że mam aż ochotę zacząć słuchać ponownie. Do tego stopnia mnie pochłonęło, że parę razy obejrzałam się przez ramię, pomimo tego, że doskonale wiedziałam, co jest dalej. Mistrzostwo świata, doskonali aktorzy, doskonała synchronizacja dźwięku i stopniowanie napięcia. Cudo.
Nie zapominam oczywiście o postaci drugoplanowej, Halloranie, który odegrał kluczową rolę w książce, a jaką? Może jednak znajdzie się jedna osoba, która jeszcze nie czytała, więc zostawię to dla tej osoby, której już zazdroszczę, że przeczyta "Lśnienie" po raz pierwszy :)