Lśnienie... Chyba każdy z Was zna ten tytuł. Nawet jeśli nie czytaliście książki, to z pewnością kojarzycie adaptację z Jackiem Nicholsonem w reżyserii Stanleya Kubricka, czy wersję telewizyjną w reżyserii naczelnego ekranizatora twórczości Stephena Kinga - Micka Garrisa, a nawet jeśli nie, to z pewnością gdzieś, kiedyś ten tytuł obił Wam się o uszy. Jeśli o mnie chodzi Jack Torrence zawsze będzie miał twarz Jacka Nicholsona, ponieważ to właśnie
Lśnienie Kubricka było tym, co zobaczyłem najpierw, jeszcze zanim sięgnąłem po książkę. To było jeszcze w erze VHS i pamiętam, że mocno ekscytowałem się tym filmem. Wiele lat później, gdy byłem już dorosły, a fabuła filmowego
Lśnienia wystarczająco mi zwietrzała, sięgnąłem po książkę. I zrobiłem to ponownie, kilka dni temu, jakąś dekadę po pierwszej lekturze.
Lśnienie, jak każdy dobry horror zaczyna się niepozornie. Jack Torrence jest w trakcie rozmowy kwalifikacyjnej z niejakim Ullmanem, zwanym też "nadgorliwym kutasiną". Nadgorliwy kutasina zarządza hotelem Panorama, a Jack ma zostać zimowo-wiosennym opiekunem budynku. Sprowadza się to do tego, że na pół roku on i jego rodzina (żona+synek) będą zdani jedynie na siebie, bowiem przez ten czas hotel będzie nieczynny, a dodatkowo, w okresie zimowym, drogi prowadzące do Panoramy będą zasypane śniegiem i nieprzejezdne. Jack jest jednak pod ścianą i dla niego ta robota to być albo nie być. W bliskiej przeszłości miał problemy alkoholowe, no i wciąż boryka się ze swoim wybuchowym temperamentem, co jego synek Danny, kilka lat temu, przypłacił złamaniem ręki. No właśnie, Danny... Tak naprawdę to ten sześcioletni malec jest tutaj głównym bohaterem. Danny posiada bowiem dar lśnienia - widzi i przeczuwa wydarzenia, które jeszcze nie miały miejsca, a także wyczuwa osoby zmarłe, których dusze utknęły w miejscu swojej śmierci. A trzeba Wam wiedzieć, że w Panoramie nie brakuje duchów i to tych złych, które za wszelką cenę będą bronić swojego domu. Z jakiegoś powodu lśnienie Danny'ego uważają za zagrożenie i postanawiają wyeliminować malca. W tym celu będą potrzebowali jednak człowieka z krwi i kości...
W 1974 roku Stephen i Tabitha King spędzali wakacje poza sezonem w Stanley Hotel w Górach Skalistych. Podobno byli wtedy jedynymi gośćmi, a Stephen pierwszej nocy miał sen, w którym to jego trzyletni synek biegał po hotelowych korytarzach, ścigany przez wąż gaśniczy. King podobno zbudził się z tego snu tak gwałtownie, że spadł z łóżka. Tej nocy już nie zasnął, a nad ranem miał już ułożoną w głowie fabułę swojej trzeciej powieści -
Lśnienia, z kolei tym synkiem był Joseph, którego możecie kojarzyć pod pseudonimem Joe Hill. To, że coś powstaje w jedną noc, nie oznacza wcale, że jest chaotyczne i nieprzemyślane. Wręcz przeciwnie,
Lśnienie, to horror spójny, w którym uczucie grozy jest umiejętnie i stopniowo potęgowane - niczym pokrętło potencjometru podkręcane z każdą sekundą piosenki, która w kulminacyjnym momencie rozbrzmi pełną mocą decybeli. Lubię, gdy w powieściach grozy napięcie narasta, a atmosfera z każdym rozdziałem, z każdą przeczytaną stroną gęstnieje jak jesienna mgła. King stworzył opowieść mroczną, przesiąkniętą metafizycznym złem i dość oryginalną zważywszy na to, że większość o ile nie wszyscy ówcześnie Autorzy pisali o nawiedzonych domach. Tymczasem Stephen obsadził duchami wielki hotel.
Opisana przez Mistrza Grozy Panorama, robi piorunujące wrażenie. Ogromny, żeby nie powiedzieć - majestatyczny gmach odizolowany od świata, otoczony górami, pełen mrocznych zakamarków i z bogatą historią. Gmach, który gościł prezydentów, gwiazdy kina i gangsterów; gmach, w którym dochodziło do morderstw, samobójstw, który w przeszłości był klubem dla bogatych gości, spełniających swoje zachcianki... Stephen King odmalował tu pełny, fascynujący portret fikcyjnego hotelu, który nie tylko robi wrażenie, ale wywołuje dreszcz zarówno grozy jak i zaciekawienia. Jeśli chodzi o bohaterów mamy tu bardzo kameralny skład, ograniczający się do rodziny Torrenców i kilku postaci drugo- i trzecioplanowych. Jack, to wykolejeniec, który nadużywał nie tylko alkoholu, ale i przemocy, również wobec swoich najbliższych. W dodatku jest słaby psychicznie, więc dla hotelowych duchów staje się łatwym celem. Jak na ironię - przeciwieństwem Jacka jest jego syn Danny. Mimo, że jest mały i bardzo młody, wydaje się być znacznie silniejszy od swojego ojca, a do tego posiada niezwykłe umiejętności. King porusza tu wątki trudnych rodzinnych relacji, przemocy domowej, alkoholizmu, na który sam cierpiał, choć nie jestem pewien czy już w trakcie pisania tej powieści.
Wszystko to, a także wciągająca, pełna twistów i niesamowitości fabuła sprawia, że
Lśnienia to jeden z najlepszych horrorów z nieformalnej "złotej ery grozy". To powieść niezwykle zajmująca, ciekawa, wywołująca ciarki na plecach, a przy tym zapadająca w pamięć. Ponadto, wiecie, są takie książki, które znać wypada i według mnie
Lśnienie jest jedną z nich. A zatem jeśli będziecie mieć okazję, aby ją przeczytać, zróbcie to bez wahania.
© by
MROCZNE STRONY | 2022