Złamana duma recenzja

Z książkami Cory jest tak, że apetyt wzrasta w miarę czytania. Na każdą następną część oczekuję z niecierpliwością, ekscytacją. I tak właśnie czekałam na ten tom!
Postać Remo intrygowała mnie od pierwszego tomu “Camorra Chronicles”.
W tym bezwzględny Capo pała chęcią zemsty, wymyślił plan idealny. Uderzy w oddział z Chicago od samego środka. W dniu ślubu porywa siostrzenicę Dante Cavallaro. Doskonale zdaje sobie sprawę, jakim kodeksem kieruje się Famiglia z Chicago. Naruszy w ten sposób to co święte i nieskalane. Dzięki temu będzie mógł zażądać wydania ojca Fabiano Scuderiego.
Serafina od lat wiedziała jaki los czeka ją gdy dorośnie. Została “obiecana” Danilo, najmłodszemu podszefowi Famiglii. W drodze do kościoła zostaje jednak porwana, a przed oczami staje jej najbardziej brutalny i bezwzględny mężczyzna o jakim słyszała. Remo Falcone!
Dziewczyna wielokrotnie zaskakuje Remo. Spodziewał się “płochliwej myszki”, którą szybko złamie. Przecież nawet Kiara, do tej pory wzdryga się na dźwięk jego głosu. A trafił na godną siebie przeciwniczkę, która z dumą patrzy mu w oczy.
Oj dzieje się od samego początku. Ich relacja to ogień, ogień i jeszcze raz ogień. Iskry lecą z każdym spotkaniem tej dwójki na kartach książki. Remo i Serafina stają się jednymi z moich ulubionych bohaterów.
Czy plan Remo się powiedzie i które z nich zostanie złamane? Czy upadły anioł ma szansę podnieść się z kolan? A może Król trafił na swoją Królową? Tego dowiecie się sami kiedy sięgniecie po lekturę. Do czego ogromnie was namawiam! Bo tej książki się nie czyta, ją się pochłania, a niemal pięćset stron mija sama nie wiem kiedy.

Wątkiem głównym jest oczywiście historia Remo i Serafiny, ale nie zabrakło również mafii, krwi i brutalności. Akcja toczy się dynamicznie i pojawiają się bohaterzy z wcześniejszych książek autorki.
Cały czas jestem również pod wrażeniem jak fantastyczna relacja łączy braci Falcone. Jeden za drugiego jest gotów oddać własne życie, co Remo w tym tomie udowodnił.
Jaką niespodziankę nam sprawiła autorka pod koniec fabuły, nie spodziewałam się takiego obrotu spraw.
Nie wiem czy potrafię wyrazić jakie uczucia towarzyszą mi w trakcie czytania książek Cory, a każda następna wydaje się jeszcze lepsza od poprzedniej. Brawa dla Cory Reilly, jak fantastycznie potrafi nam to przekazać. Ja do tej pory zbieram szczękę z podłogi!