„Złamana lojalność” w moi odczuciu była dobra, aczkolwiek niczym szczególnym mnie nie zaskoczyła, wręcz momentami możno mnie nużyła. Gdy później sięgnęłam po „Złamane emocje” to przepadłam na cały dzień, dosłownie. To była jedna z tych książek, których chce się poznać zakończenie, choć z drugiej strony nie chce się jej kończyć. Nie będę ukrywać, że do „Złamanej dumy” zabierałam się dość długo, pomimo tego, że większość Was pisała mi, że jest jeszcze lepsza niż „Złamane emocje”. Największy wpływ na opóźnienie poznania jej miała ilośc stron, która w tamtym czasie mocno mnie przerażała, a potem powoli pojawiały się inne książki i ta odchodziła na boczny tor. Ale teraz, gdy jestem po jej lekturze, ubolewam że tyle czekała. Prawie 460 stron, a przeczytałam je w jeden dzień! I jestem w niej dosłownie zakochana!
Remo Falcone, capo Camorry pragnie zemsty. Aby zadać cios oddziałowi z Chicago na czele którego stoi Dante Cavallaro, postanawia porwać siostrzenice Dantego - Serafinę, w dniu jej ślubu. I udaje mu się to. Będzie ona kartą przetargową, wzamian za Scuderiego, ojca Fabiano, którego chcą zabić. Zanim jednak do tego dojdzie, Remo będzie chciał złamać Serafinę, „naznaczyć ją” jako swoją, pozbawić ją jej najcenniejszej rzeczy i jednocześnie najcenniejszej rzeczy dla jej niedoszłego narzeczonego. Czy uda mu się spełnić swoje cele i pragnienia? Czy może Serafinie uda się wyrwać z jego rąk i sprawić aby „potwór padł na kolana”?
„I wtedy przysięgłam sobie, że niezależnie od ceny - niezależnie od tego, ile przyjdzie mi za to zapłacić - pewnego dnia sprawię, że Remo Falcone uklęknie. Pewnego dnia złamię najbardziej okrutnego mężczyznę, jakiego znałam.”
Ależ to była dobra historia! Ciężko mi było się od niej oderwać, a jak już musiałam, to moje myśli wciąż wracały do wydarzeń mających miejsce w książce. Bohaterowie zostali tak genialnie wykreowani, że pomimo iż co poniektórych powinno się nienawidzić, ja ich ogromnie polubiłam! Remo skradł moje serce, był brutalny, twardy ( bez skojarzeń :p, choć i w tym przypadku też był ), pewny siebie i doskonale wiedział gdzie uderzyć, aby zabolało najbardziej. Jednakże porywając Serafinę, nie wiedział, że w niektórych momentach odczuje też emocje, o których wcześniej nie miał pojęcia, bo przecież kto by pomyślał, że zmięknie przy zwykłej kobiecie. Tak po prawdzie Serafina pomimo młodego wieku, też wiedziała na co może sobie pozwolić i nieraz postawiła się najniebezpieczniejszemu mężczyźnie Camorry. Cała relacja między nimi została świetnie poprowadzona, początek nieraz mnie zaskoczył, ale było to tak dobrze wszystko napisane, że ja się dosłownie rozpływałam podczas czytania. Po „Złamanych emocjach” spodziewałam się, że Remo będzie bardziej brutalny, jednakże w tej wersji, przedstawionej w „Załamanej dumie” również ogromnie mi się podobał!
Nie bez powodu Cora Reilly jest nazywana mistrzynią romansów mafijnych. Autorka umie świetnie połączyć ze sobą mafię i romans i jest to wszystko idealnie wyważone. Są emocję, zwroty akcji, a sama fabuła wciąga niczym trąba powietrzna ;) to po prostu chce się czytać! W ogóle ogromnie mi się podobało, że oprócz Remo i Serafiny, autorka wprowadziła wszystkich Falconów i nie stanowili oni tylko tła w tej historii, ale pojawiali się naprawdę często. Mogłabym się jeszcze długo zachwycać „Złamaną dumą” jednakże najlepiej będzie jak sami po nią sięgniecie! Naprawdę warto! Polecam ogromnie! U mnie 10/10 ;)