Kiedy dostałem możliwość przeczytania tej książki, podchodziłem do niej z małym niepokojem. Emilia Kiereś jest przecież córką Małgorzaty Musierowicz. TEJ Małgorzaty Musierowicz. TEJ od Jeżycjady, która jest jedną z moich ukochanych serii i od której, można powiedzieć, że zacząłem czytanie! Nie wiedziałem, czy córka dorówna matce i troszeczkę się bałem zawodu, bo Musierowicz postawiła poprzeczkę swojej córce naprawdę wysoko. Teraz jednak po przeczytaniu z czystym sercem mogę napisać, że Emilia Kiereś zdecydowanie sprostała moim oczekiwaniom!
Książka opowiada o niewidomej dziewczynce- Klarze oraz jej bracie Adamie. Rodzeństwo nie ma od jakiegoś czasu rodziców, obowiązki głowy rodziny musiał więc przejąć chłopiec. Podróżuje on od wsi do wsi i sprzedaje swoje wyroby garncarskie, a Klarze nie pozostaje nic innego, jak na niego- swojego ukochanego brata, z niecierpliwością czekać. Pewnego dnia do dworku, w którym mieszka rodzeństwo, przychodzi niespodziewany gość, który jest swego rodzaju zwiastunem, że już nic nie będzie takie samo.
Ahhh! Cóż to była za wspaniała przygoda. Książkę Kiereś z łatwością można nazwać baśnią. Muszę przyznać, że przypominała mi nieco „Królową śniegu” Hansa Christiana Andersena, a to jak z pewnością wiecie nie lada porównanie! Tej pozycji się nie czyta, tą pozycją się rozkoszuje. Styl autorki jest naprawdę genialny. Książka napisana jest tak, jakby przedstawiał nam ją najlepszy przyjaciel. Coś przewspaniałego!
Wartym wspomnienia wątkiem, na który ja osobiście zwróciłem uwagę, jest jakby to ująć, obyczajowość w cygańskim taborze. Sami przeczytajcie fragment:
„Chłopakowi coraz bardziej podobało się u Cyganów. Żyli z dnia na dzień, nie martwili się, co przyniesie jutro, starali się za to, żeby każdy dzień wykorzystać w pełni. Dzięki temu, jak mu się zdawało, potrafili prawdziwie cieszyć się życiem. Nie byli bogaci, zdarzało się, że niedojadali, marzli i chorowali- ale to wcale nie ujmowało im pogody ducha”.
I pomyślcie sobie, że to tylko malutki fragment i dosłownie taki mini zalążek! Autorka opisała też m.in., jakie mieli ci Cyganie zwyczaje w taborze, pisała o ich życiu codziennym. Te wszystkie fragmenty i to, że kierowali się zasadą „Carpie diem” wzbudziło we mnie ogromną sympatię do tych bohaterów. Opisy, zarówno te jak i inne, jednocześnie pokazały, że autorka naprawdę umie je pisać! Ta bijąca z nich realność i wrażenie, że to wszystko jest na wyciągnięcie ręki!
W książce panuje absolutnie genialny klimat. Magia, która oczywiście jest też tutaj, nie jest wszechobecna, nie narzuca się. Występuje w odpowiedniej ilości i idealnie współgra ze światem realnym. Jak to bywa w baśniach- natkniemy się tutaj również na walkę dobra ze złem, jednak teraz małe „ale” ode mnie. Ta zła strona jest, przynajmniej moim zdaniem, zbyt mało rozwinięta. Nie znajdziecie tutaj żadnej czarownicy ze złymi intencjami, przed którą bohaterowie muszą uciekać, zło jest raczej malutkie i Klara oraz Adam szybciutko je zwalczają. No ale też nie potrafię stwierdzić, czy działa to całkowicie na niekorzyść książki. Przynajmniej nie ma w niej dzięki temu schematów, które są praktycznie w każdej pozycji dla dzieci.
„Przepowiednię” uwielbiam również przez wzgląd na puentę i wartości, jakie w sobie zawiera. Przede wszystkim główną bohaterką jest dziewczynka niewidoma od urodzenia i Kiereś pokazuje, że takie osoby również mogą normalnie żyć w zasadzie bez niczyjej pomocy, a nawet podróżować! No i to przesłanie: „Ludzie zawsze wracają tam, skąd wyszli”, czyli wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej, jak głosi popularne polskie przysłowie ;-). W książce występuje również masa innych wartościowych myśli, co dla młodego czytelnika, który dopiero co rozwija swój światopogląd, może mieć zbawienne skutki i ukierunkować jego przekonania. Wszystkie cytaty, które udało mi się wyłapać podczas lektury starałem się dodać- poczytajcie ;-).
No i grzechem nie wspomnieć jest oczywiście o wydaniu! Pod tym względem wydawnictwo Akapit Press spisało się na medal! Książka jest dostępna w twardej oprawie, co umówmy się, chyba każdy uwielbia. Oprócz tego- absolutnie przewspaniała i przegenialna oprawa graficzna. O ilustracje zadbał Marcin Minor. Ja szczerze mówiąc, pierwszy raz spotykam się z jego twórczością, natomiast obrazki są kapitalne! I dla spięcia tego wszystkiego ta czarująca i emanująca tajemniczością okładka! Miód dla oczu!
Czy warto przeczytać „Przepowiednię” Emilii Kiereś? Zdecydowanie tak! Jeśli nie dla samych ilustracji, to dla wspaniałych myśli i nauki płynącej z tej mądrej i czarującej baśni ;). Polecam, KAŻDY musi przeczytać!!!